Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
MARSZ MILCZENIA ’44
Nie wiem, dlaczego akurat powstanie warszawskie stało się symbolem służącym do wykluczania całych odłamów społeczeństwa z narodowej wspólnoty. Przecież ono zupełnie się do tego nie nadaje. Jeśli jest symbolem czegokolwiek, to solidarności Polaków ponad podziałami politycznymi. Wwalkach uczestniczyły formacje związane zwszystkimi obozami, nawet te, których polityczne kierownictwa były powstaniu przeciwne. Byli mu niechętni promoskiewscy komuniści z PPR i narodowcy. Jednak gdy w sierpniu wybuchły walki, włączyły się do nich także oddziały Armii Ludowej i NSZ.
Tymczasem od kilku lat 1 sierpnia jest okazją do demonstrowania przez zwolenników narodowej prawicy wrogości do oponentów. Zaczęło się od buczenia na Powązkach. Później Młodzież Wszechpolska, Obóz Narodowo-Radykalny i inne ugrupowania nacjonalistyczne zaczęły organizować coroczne marsze, które są niezbyt zawoalowaną pogróżką pod adresem tych, których uznają za wykluczonych z narodowej wspólnoty.
Przez cały rok na niektórych samochodach możemy zobaczyć kotwice Polski Walczącej oraz napisy w rodzaju „44pamiętamy” – i nie są to deklaracje składane w imieniu wszystkich Polaków. Przeciwnie – służą do dzielenia ich na tych, którzy pamiętają, i tych, którzy zdaniem właścicieli tak pięknie ozdobionych pojazdów nie pamiętają.
Do tych ostatnich i ja miałbym się zaliczać. Nie bardzo rozumiem, dlaczego tzw. patrioci tak uważają. Czy ja wyglądam na człowieka cierpiącego na amnezję lub sklerozę? Doskonale pamiętam o różnych faktach z polskiej historii.
Rozmawiałem kiedyś z takim właścicielem auta z kotwicą, który przekonywał mnie, że literki P oraz W to skrót od „powstanie warszawskie”. Tłumaczyłem, że to symbol ogólnopolski, a nie warszawski, i znaczy „Polska Walcząca”. Malowano go na murach, ale przede wszystkim widniał pod orzełkiem na czapkach żołnierzy AK. Nie wiem, czy te wyjaśnienia do niego trafiły. Całkiem możliwe, że uznał je za wrogą propagandę.
Na szczęście w odpowiedzi na krzykliwe i dzielące społeczeństwo demonstracje rocznicowe pojawiła się w zeszłym roku inicjatywa Marszu Milczenia, w którym dla wszystkich jest miejsce. Pomysłodawcą i organizatorem był Robert Hojda, animator i jeden z liderów opozycji ulicznej, która zbudowała pod Sejmem miasteczko namiotowe.
Wwywiadzie dla portalu Skwer Wolności wspomina: „Miałem pomysł, żeby wyjechać z Polski i nie patrzeć, jak ponownie neofaszystowskie ugrupowania tłuką kopytami po warszawskim bruku, paląc race, rycząc »Bóg, Honor, Ojczyzna« czy »Śmierć wrogom ojczyzny«, mając na myśli także obywateli Polski. Nie wiedzą lub nie chcą wiedzieć, że wpowstaniu walczyli wszyscy, od prawego do lewego, a także ludzie innej niż polska narodowości. (...) Pomyślałem, że nie będę uciekał jak tchórz”.
I zrobił Marsz Milczenia, który przyciągnął zaskakująco dużo uczestników. W tym roku odbywa się po raz drugi.
Zbiórka o godz. 16 przy ul. Kilińskiego 1. Aktorzy przeczytają tam fragmenty wspomnień i wierszy powstańczych. Marsz ruszy o godz. 17 i przejdzie przez pl. Krasińskich i obok Arsenału. Zakończenie przed kamienicą getta przy ul. Waliców 14. „Bez emblematów i flag partyjnych, bez krzyków i rac, bez opasek powstańczych, bo przecież nie my broniliśmy tego miasta” – piszą organizatorzy.