Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
PROSIMY O WIĘCEJ ŁAWEK W CIENIU
– Podoba nam się, po remoncie jest całkiem ładnie, przyjemnie, no może tylko ławek w cieniu i z oparciami za mało – dzielą się uwagami na temat nowego pasażu Roguckiego ludzie z osiedla Łukasiewicza
Trochę czasu minęło, odkąd można korzystać z uroków pasażu. Po dawnej alei, która przecina całe osiedle od kościoła św. Jadwigi do ul. Tysiąclecia, pozostał tylko ślad. Wszystko jest nowe i choć rośliny jeszcze nie porosły, to widać zielony (albo kolorowy) potencjał tego miejsca. A jednak na Facebooku toczą się dyskusje, w których nie brakuje również negatywnych opinii. Czy są słuszne?
O braku ławek mówią niemal wszyscy. Rzeczywiście jest ich niezbyt dużo. Na odcinku od ul. NSZ do końca kościelnego ogrodzenia – ani jednej. A przydałyby się starszym mieszkańcom osiedla choćby jako „przystanek” w drodze z siatami zakupów. – Całość oceniam możliwie, tylko ławki mogłyby stać w cieniu, a wszystkie są na słońcu. I powinny mieć oparcia, bo większość nie ma. Tu sporo osób chodzi, spaceruje. Poza tym nie mam uwag – mówi nam starszy pan w białym kaszkiecie.
Wupalne poniedziałkowe wczesne popołudnie nie ma zbyt wiele ludzi. Ale mniej więcej w połowie alei na – uwaga! – zacienionej ławeczce (i z oparciem) siedzą aż trzy osoby. To panie Alicja iWanda oraz pan Leszek, cała trójka z psami. – To jedyne siedzisko w cieniu, boje się o nie toczą – opowiadają ze śmiechem. – My wypatrzyliśmy, że w porze obiadowej sąsiedzi wracają do domów. Wtedy wychodzimy z pieskami, i zajmujemy to miejsce.
Pokazują, że tuż obok, pod rozłożystą wierzbą, jest dużo chłodnego cienia, ale nie ma tam żadnej ławki. Jest za to naprzeciwko, tuż przy kamiennej rozprażonej alejce, cała skąpana w słońcu. – Kobieta przyszła tu z mężem, on na wózku. Ustawiła go pod wierzbą, żeby mógł świeżym powietrzem pooddychać, a sama piekła się w tym słońcu – mówią nasi rozmówcy. I pytają, czy kamera obok działa, bo w ogóle przydałoby się więcej patroli. Wieczorami ławki okupuje młodzież, pije alkohol, a co rano jest wielki bałagan i mnóstwo butelek.
– Tylko niech nie karzą rodziców karami pieniężnymi – podpowiada nasza trójka. – Niech ci, którzy narobią szkód, założą kamizelki odblaskowe i sami sprzątają, pielą, tak się za naszych czasów dzieci wychowywało.
I jeszcze mówią, że sami interweniowali w sprawie poidełek dla ptaków, kamiennych mis zwodą ustawionych w różnych miejscach na trawie; woda nie była zmieniana i kwitła na zielono, cuchnęła. A piją ją też np. koty.
Prezydent Płocka Andrzej Nowakowski zapewnia, że ławeczek, tych z oparciem, przybędzie. I że zostaną ustawione wzacienionych miejscach. – Najwcześniej za sześć miesięcy – dodaje jego zastępca ds. inwestycji Jacek Terebus. – A jeśli chodzi o poidełka, to miałem sygnały wcześniej i poleciłem wodę codziennie zmieniać. To był taki przejściowy okres, że wykonawca przekazał obiekt do odbiorów i już się aleją nie zajmował, amy jeszcze nie zgłosiliśmy go do wydziału kształtowania środowiska, który miał tam zorganizować sprzątanie. I faktycznie było zaśmiecone, ale już codziennie działa tam Muniserwis i sytuacja się poprawiła, również z poidełkami.
Państwo z psami uważają, że aleja wygląda teraz bardzo ładnie. Ale pan Marek, też z pieskiem, twierdzi: – Bunkry to niewypał!
Bunkrami osiedle ochrzciło kaskady – kamienne bloki, z których ścieka woda. – Wymyśliliśmy, że mogliby je jakoś na kolorowo pomalować – podpowiada pani Alicja.
Kaskady nie podobają się też zbytnio pani Ani, mamie małego chłopca. – Wyglądają za ciężko na tym nowym pasażu – uważa. – Imyślałam, że będzie bogaciej, jeśli chodzi o rośliny.
Młoda mama ma najwięcej zastrzeżeń do sąsiadów z osiedla. Że rozrzucają śmieci i nie sprzątają po psach. A przecież koszy na odpadki jest naprawdę sporo.
Prezydentowi pomysł z pomalowaniem kaskad nawet się podoba. – Powstały według wizji projektanta – podkreśla. – Jeśli uznamy, że powinny być bardziej kolorowe i będzie to możliwe do zrobienia, to czemu nie... A co do roślinności, to biologii nie przyspieszymy, musimy dać czas drzewom i krzewom, żeby urosły. Drzewko, które jest uschnięte, bo się nie przyjęło, wymienimy.
Już kres spaceru, zbliżamy się do ul. Tysiąclecia. Z prawej strony są schodki wiodące do pawilonów. Starsza pani weszła na pierwszy i... – Pomoże mi pani wejść? – pyta nieśmiało. – Nie ma się czego przytrzymać, nie dam rady.
– Nieco dalej jest podjazd dla wózków, z bardzo łagodnym spadkiem, można wygodniej wchodzić tamtędy – mówi wiceprezydent Terebus. – Ale sprawdzimy, czy da się przy schodach zamontować poręcz.
Hubert Woźniak z zespołu medialnego ratusza informuje, że wtym tygodniu rozpoczynają się odbiory. I jeśli zobaczycie ludzi, którzy będą uważnie oglądać al. Roguckiego, możecie podejść i zgłosić swoje spostrzeżenia lub uwagi. Co do monitoringu, to – jak przed remontem – działają trzy kamery, a dojdą jeszcze dwie – skierowane na toaletę, która wygląda trochę jak domek hobbita. Wykonawca właśnie dokonuje ostatnich poprawek; niedługo i ten przybytek będzie czynny.