Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Epokowy portret mieszkańców Ursynowa
TACY JESTEŚMY, TAK MIESZKAMY
Chodzi po domach, słucha rodzinnych opowieści i fotografuje. Mirosław Kilijańczyk stworzył portret mieszkańców Ursynowa, swoich sąsiadów z bloków z wielkiej płyty.
Jego projekt nazywa się „Órsynuf – portret nieznany”. Pierwsze bloki w dzielnicy oddano do użytku w1977 roku. Wiele mieszkań nie zmieniło się przez lata – boazeria, kaloryfer nad wanną, kuchenna glazura, regały zapchane kasetami VHS. Wizyty w domach swoich bohaterów Kilijańczyk uwieczniał aparatem. Efekt tych spotkań można było oglądać na wystawie wDomu Sztuki na Ursynowie. Z ponad pięciu tysięcy zdjęć autor wybrał 58 fotografii.
– Moją mistrzynią jest Zofia Rydet, która w czasach PRL-u jeździła po Polsce i fotografowała ludzi, chcąc zbudować w ten sposób obraz społeczeństwa mieszkającego na wsi. Ludzie jej zaufali, wpuszczali ją do domów i pozwalali jej robić zdjęcia wprywatnych wnętrzach. Projekt „Órsynuf – portret nieznany” jest kontynuacją tego sposobu myślenia o fotografii, ale w skali miejskiej, bo bazuje na dokumentowaniu społeczności lokalnych, wręcz sąsiedzkich – opowiada Kilijańczyk.
Do końca roku chce sfinalizować drugą część projektu. Tym razem klucz doboru bohaterów i ich domostw był nieco inny. Za pierwszym razem mężczyzna dokumentował wnętrza urządzone na peerelowską modłę. Teraz zagląda do mieszkań, które po 1989 r. nie przespały transformacji wkwestii wystroju wnętrz idoczekały się gruntownego liftingu. – Nie ma już boazerii, są wygładzone ściany. Poznikały sięgające sufitu regały wyparte przez komody – mówi Kilijańczyk.
Przy okazji fotografowania mieszkań poszerzył swoją galerię oryginalnych mieszkańców Ursynowa o nowe frapujące postaci. Do pana Wojciecha, który od 40 lat przechowuje w albumach zdjęcia iwycinki prasowe na temat dzielnicy, dołączyli emerytowany kolarz wyścigowy oraz pewien naturysta, znany jednak głównie zpokaźnej kolekcji płyt CD zmuzyką z całego świata.
Wernisaż projektu „Órsynuf 2.0” jest planowany na pierwszy kwartał przyszłego roku, również w Domu Sztuki. Kilijańczyk chciałby też zaprezentować obie jego części w dużo większej przestrzeni galeryjnej.
Kilijańczyk nie chce poprzestać na fotografowaniu mieszkańców Ursynowa. Zamierza poszukać nowych bohaterów winnych dzielnicach Warszawy. Coraz częściej słyszę historie o tym, jak turyści są źle traktowani wWarszawie. To nie jest dobra strategia, drodzy właściciele biznesów! Odwiedzający naszą stolicę na pewno podzielą się ze znajomymi wrażeniami z obsługi w restauracji czy przygodą z taksówkarzem.
Po cudownym koncercie spacerujemy Traktem Królewskim. Nie możemy się odpędzić od wulgarnych dziewczyn, które namolnie zapraszają nas do klubu ze striptizem. Mój gość, obywatel świata, przy okazji dzieli się dotychczasowymi wrażeniami z pobytu w naszym mieście. Był na Starówce w jednej z tych restauracji, o których wiemy, że jest droga i ekskluzywna. Ale nikt tam nie chodzi, bo wiadomo, że forma przewyższa treść. Było niesmacznie i roszczeniowo ze strony kelnerów (czytaj: panie, daj pan napiwek).
Potem dowiaduję się, że próbowano go oszukać w kantorze, wypłacając mu 100 zł mniej. Tym razem poszedłem zamiast niego wymienić walutę i odkryłem mechanizm zarabiania na naiwnych turystach. Wszyscy widzimy „normalną” cenę kantorową na dużym, pięknym plakacie, ale jest to cena sprzedaży. Gdzieś z boku, na białej tablicy, małymi cyferkami są detale. Cena kupna jednego euro jest ponad złotówkę niższa od ceny skupu. Gorzej niż na lotnisku. Amówimy o Starówce, wieczornych godzinach, braku innych opcji. Mówię panu w okienku, że to manipulacja, że ten plakat wprowadza wbłąd. Pan śmieje się i mówi, że nie umiem czytać ze zrozumieniem. Kantor znajduje się na Krakowskim Przedmieściu, niedaleko miejsca, gdzie stał dom subiekta Stanisława Wokulskiego, który szanował swoich klientów.
Chciałbym, żeby było takich sytuacji jak najmniej w moim mieście. Zdarzało mi się w innych krajach być zmanipulowanym i przepłacać. Ale czy musi tak być również wWarszawie? 2 sierpnia jadę autobusem linii 317 zWilanowa. Numer służbowy kierowcy 3642. Kolejny bardzo gorący dzień. Autobus mija skrzyżowanie al. Wilanowskiej z ul. Sobieskiego. Chodnikiem w kierunku przystanku idzie z trudem bardzo starsza pani. Jest pochylona, ma przed sobą balkonik, na którym się opiera. Od przystanku dzieli ją spory kawałek drogi. Autobus zatrzymuje się. Kierowca wysiada i biegnie w kierunku tej pani. Pomaga jej iść, wprowadza do autobusu, szuka zacienionego miejsca i pomaga usiąść. Piękny obrazek i piękny człowiek.