Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
ZDJĘCIE ZE ŚMIETNIKIEM TO ZA MAŁO
Kryzys w śmieciach, który dotyka w tej chwili mieszkańców Mokotowa, świetnie się nadaje do wykorzystania przez kandydatów na prezydenta Warszawy. Władze miasta same wystawiły się do bicia i na krytykę jak najbardziej zasłużyły.
Pod śmietnikiem najpierw urządził konferencję Jacek Wojciechowicz. Nic prostszego: chwytliwe hasło „drugi Neapol” i – całkiem trafna – diagnoza sytuacji. Widać, że kandydat spędził wśród stołecznych urzędników, których tak łatwo teraz krytykuje, 10 lat jako wiceprezydent.
Potem ze śmieciami w tle wystąpił kandydat PiS. Patryk Jaki na Facebooka wrzucił opis: „Za moimi plecami symbol rządów PO. To Mokotów. Zaczyna się katastrofa śmieciowa wWarszawie”.
Oproblemach z gospodarką odpadami w stolicy piszemy od lat: gdy miasto wprowadzało rewolucję śmieciową, miało się skończyć wywożenie odpadków do dołów w lasach, warszawiacy dostali zadanie segregacji, a firmy miały sortować, kompostować, przetwarzać odpady, tak by na składowiska trafiały resztki resztek. Ale w wielkich przetargach na obsługę całej Warszawy warunki dyktowały ceny, a technologie wysokiej jakości tanie nie są. Blisko 60 proc. rynku dostało się wówczas Miejskiemu Przedsiębiorstwu Oczyszczania. Prezes spółki kreślił plany budowy nowoczesnych zakładów do przetwarzania odpadów: wielki kompleks w Zielonce i spalarnię na miarę XXI w. na Targówku. Nic z tego nie wyszło, sukces firmy to zamknięcie składowiska na Radiowie, za kilka tygodni MPO zamknie też śmierdzący zakład.
„(...) Musimy pogonić tę ekipę, która nie potrafi sobie poradzić z podstawowymi swoimi zadaniami. Najwyższy czas, żeby Warszawa była prawdziwą stolicą, ambitną stolicą, światową, gdzie nie będziemy mieć więcej takich obrazków i że zarządzanie odpadami będzie się traktować w sposób taki, jak powinno się traktować takie sprawy w XXI w.” – mówił Patryk Jaki obok śmieci.
Co proponuje oprócz „pogonienia” PO? Patrol śmieciowy, nie od sprzątania, a od alarmowania ratusza o nieodebranych odpadach ( jakby ratusz nie był już dość alarmowany przez mieszkańców).
Ale kandydat na prezydenta powinien zaoferować coś jeszcze, jakiś program. I Patryk Jaki, jako jedyny zkandydatów, co mu się chwali, ma dla warszawiaków propozycje. Niestety, to tylko zestaw 10 ogólnych haseł: repair café, czyli miejsca, do których można przynieść zepsute sprzęty i naprawić je za darmo, wprowadzenie śmieciarek na biometan (w MPO już po części takie jeżdżą, od innych firm trzeba byłoby tego wymagać w przetargach), budowa biogazowni i sortowni, demonopolizacja rynku, nowe altanki śmietnikowe, edukacja ekologiczna, więcej punktów selektywnej zbiórki odpadów, miejskie kosze podziemne oraz inteligentny system monitoringu śmieci w pojemnikach.
Pomysły mają się słabo do kryzysu, który dotyka dziś Mokotów, awkrótce może ogarnąć wszystkie dzielnice. Umowy na odbiór śmieci z obecnymi firmami wygasną z końcem roku, a miasto do tej pory nie ogłosiło przetargu na wybór nowych firm. Jeśli dostaną zlecenia wostatniej chwili, powtórka zMokotowa gwarantowana, tym bardziej że trzeba będzie dzielić odpadki na pięć zamiast na trzy frakcje. Potrzebne więc będą dodatkowe kubły i śmieciarki. To wszystko będzie zmartwieniem nowej ekipy. Tak samo jak inna kwestia: cały system gospodarki odpadami w przyszłym roku ma kosztować już ponad 620 mln zł, a to o 300 mln zł więcej niż kwota, którą warszawiacy wpłacają na śmieci do budżetu miasta.
Co kandydaci na prezydenta zamierzają z tym zrobić? Niestety, ten problem nie był do tej pory wart zainteresowania. O tym Patryk Jaki nie wspomniał. Nie wypowiada się na ten temat Rafał Trzaskowski, choć w „pakiecie dla Warszawy” kandydata PO jest sport i edukacja, zieleń, transport i parę innych kwestii. Ale jest nadzieja, po telefonie do biura prasowego Rafał Trzaskowski wyjaśnia, że na stronie internetowej wszystkiego jeszcze po prostu nie ma. I temat gospodarki odpadami będzie „czołową pozycją w programie w momencie ogłoszenia wyborów samorządowych”. Konkrety? – Będę dążył do tego, aby umowy były zawierane na jak najdłuższy termin, tak aby doprowadzić do stabilności usług gospodarowania odpadami wWarszawie – deklaruje kandydat PO. To ma sens, zmiana firmy odbierającej śmieci za każdym razem będzie oznaczać niedogodności.
Trzaskowski zapewnia też, że kończy prace nad założeniami nowego systemu segregacji odpadów, który odpowiada „ polityce UE i nowoczesnym standardom wtym zakresie”. Hmm. Nie wiem, czy kandydat wie, że takie założenia już są, jest nawet stosowny regulamin, który przyjęła w lutym Rada Warszawy. Sprawa przesądzona – od 1 stycznia będziemy segregować śmieci na pięć części. Liczyłabym raczej na to, że Rafał Trzaskowski będzie miał pomysł na to, jak nakłonić warszawiaków do segregacji.
Ainni kandydaci? O śmieciach milczą Jan Śpiewak z kolacji Wygra Warszawa i Andrzej Rozenek z SLD. Kandydatka ruchów miejskich Justyna Glusman wrzuciła fotkę śmieci na Twittera, a Miasto Jest Nasze domaga się ukarania winnych chaosu. Mało.
Kiedy kandydaci zrozumieją, że ekologia to może i temat dla pasjonatów, którzy są w mniejszości, ale nieodebrane odpadki i podwyżki opłat śmieciowych, które nam grożą, wkurzą naprawdę każdego warszawiaka? Nowego prezydenta sprawa śmieci dopadnie przecież od razu na początku kadencji.
Niestety, kandydaci poza fotografowaniem się na tle przepełnionych śmietników, nie mają do zaproponowania żadnych konkretów. A przecież śmieci to sprawa każdego warszawiaka