Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
HISZPAN PROMUJE PŁOCK
Wtym roku Płock odwiedziło więcej ludzi niż w 2017 r.
Bo – stwierdził – miasto jest słabo znane w kraju nad Wisłą, więc jako turysta postanowił je popularyzować wśród... Polaków. Szkoda, że są to raczej przejazdy niż przyjazdy, mało kto nocuje
Płocka Lokalna Organizacja Turystyczna odnotowuje liczbę odwiedzin w swojej siedzibie, zapytań telefonicznych, mailowych dotyczących płockich atrakcji. Od turystów krajowych i zagranicznych. Choć oczywiście nie wszyscy przyjezdni kontaktują się z Centrum Informacji Turystycznej PLOT. – Ale i tak widzimy, że liczba kontaktów z roku na rok rośnie, np. w lipcu ubiegłego roku mieliśmy ich 2212, awlipcu tego roku – 2430 – mówi Iwona Krajewska, szefowa PLOT. – Zauważyłam, że wśród samych Polaków wytworzyła się moda na Polskę. Na pewno ma to związek ze spektakularnymi upadkami dużych firm turystycznych w ubiegłych sezonach, ludzie boją się ponosić ryzyko zagranicznych wojaży. Możliwe, że także akty terroru w minionych latach na zachodzie Europy trochę przyhamowały zapał podróżniczy. Teraz sporo rodaków zastanawia się, gdzie jeszcze nie byli u siebie, i... po prostu tam jedzie.
I tak jest w Płocku. Niemało przyjezdnych zagląda do CIT po informacje, co jest tu ciekawego do zwiedzenia. Przyznają, że wykorzystują weekend, żeby poznać miasto, w którym nigdy nie byli. – Przy okazji wychodzi, jak słaba jest wiedza historyczna – dodaje Krajewska. – Zwłaszcza warszawiacy są zaskoczeni, ba, czasem oburzeni – śmieje się szefowa PLOT. – „Wy byliście stolicą? Mieliście jakichś władców tutaj?” – dopytują zgryźliwie. Dopiero po tym, jak zobaczą Tumy, katedrę, kaplicę królewską, spuszczają z tonu.
Ale mieszkańcom stolicy Płock bardzo się podoba. Argumentują: to takie spokojne miasto, można wypocząć, nie ma tylu ludzi, tłoku, kolejek. Mówią, że dotąd wybierali się raczej do Kazimierza, bo nie wiedzieli, że u nas jest tak ładnie.
Wtym sezonie przeżywamy najazd Ślązaków. Zatrzymują się u nas albo na nocleg, albo tylko pozwiedzać, wdrodze na Mazury lub nad morze. Z północy zaś ciągną przez Płock mieszkańcy Trójmiasta wybierający się w góry. Pracownikom PLOT najbardziej żal pewnego pechowego warszawiaka. Wtym roku pojawił się unas po raz drugi; do CIT dotarł pieszo, wychudzony, wymęczony przez upał, bo zdążył już zobaczyć Radziwie – stocznię, elewator zbożowy, cmentarz. Lubi fotografować. Bardzo chciał wejść na molo, ale jest zamknięte. Parę lat temu też przyjechał zobaczyć molo i... też było zamknięte.
Anajbardziej romantyczna i trochę smutna historia jest związana zmężczyzną, któremu kilka lat temu zmarła żona. Napisał wtedy na mapie Polski jej imię: ZOSIA. I co roku rowerem przemierza szlak wytyczony przez te litery. Wypadło też na Płock, więc bywa tu regularnie.
Zagraniczni turyści też nie są rzadkimi gośćmi. W niedzielę np. o atrakcje do zwiedzania dopytywały wCIT trzy dziewczyny z Filipin, zaprosił je do nas znajomy płocczanin. Wczoraj natomiast pewien Hiszpan oznajmił, że poleca Płock Polakom, bo przekonał się, że tego miasta nie znają.
– Przyjeżdża bardzo dużo Niemców – opowiadają pracownicy CIT. – Nie szukają noclegu, przeważnie podróżują kamperami. Albo rowerami po EuroVelo, to europejska sieć szlaków rowerowych. Zostawili nam nawet przewodnik jednej trasy: Berlin – Küstrin – Poznań – Gniezno – Toruń – Płock – Warszawa. Nocują w okolicy, najczęściej w Zdworzu.
Druga liczna w tym roku grupa obcokrajowców to Żydzi, którzy szukają swoich korzeni. Ci są już często poumawiani wArchiwum Państwowym lub w parafiach, także podpłockich. Bo tam mogą znaleźć najwięcej informacji o swoich przodkach i miejscach, w których mieszkali.
Dużo jest też Amerykanów – to najczęściej także ludzie z polskimi korzeniami, ale już niemówiący po polsku. Odwiedzają kraj babek i dziadków. IAustralijczycy. Przeważnie w nostalgiczne podróże po ojczyźnie wybiera się pokolenie emigracji z lat 80. i 90. Doskonale władają językiem polskim. Ale jakieś trzy tygodnie temu przez Płock przejechało, zwiedziwszy go przy okazji, małżeństwo rdzennych Australijczyków. – Podróżowali niesamowitym zabytkowym rolls-royce’em. Auto zwracało uwagę wszystkich – wspominają wCIT. – Wybierali się na zjazd samochodów tej marki, chyba do Londynu.
Co zwiedzają turyści? – Polecamy im oczywiście Wzgórze Tumskie, katedrę, Muzeum Mazowieckie – wylicza Krajewska. – Ale na muzeum ludzie często kręcą nosem – że może nie, że nudno. Kiedy jednak zobaczą naszą secesję, wracają i dziękują, że ich namówiliśmy. Są zachwyceni. Ciekawe, że na mieszkańcach Warszawy jeszcze większe wrażenie robi wystawa stała „X wieków Płocka”.