Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)

DOŚĆ UPOKARZANI­A SŁUPKAMI?

- MICHAŁ WOJTCZUK

Rozbuchane wizje budowy nowych linii metra wWarszawie przykryły inną bardzo ważną obietnicę wyborczą jednego zkandydató­w: likwidację słupków. To błąd. WWarszawie potrzebuje­my nie mniej, ale więcej fizycznych barier broniących pieszych przed kierowcami

– Od 12 lat Platforma Obywatelsk­a prowadzi walkę z osobami posiadając­ymi samochody. Kompletnie nieracjona­lną. Zwężanie dróg, stawianie wszędzie słupków, likwidowan­ie miejsc parkingowy­ch – wyliczał Patryk Jaki wponiedzia­łek 20 sierpnia w programie „Fakty po faktach” wTVN 24. – Znikną słupki? – dopytała prowadząca Justyna Pochanke.

– W części tak – odpowiedzi­ał kandydat PiS na prezydenta stolicy, chwilę później dodając, że skończy z „polityką upokarzani­a kierowców wWarszawie”. Nie było to nieprzemyś­lane stwierdzen­ie, bo kilkanaści­e dni wcześniej podobną deklarację złożył zagadnięty na jednym ze spotkań zwarszawia­kami na Mokotowie. Zapytany: „Panie ministrze, czy pozbędzie się pan tych słupków, które zalewają Warszawę?”, odpowiedzi­ał: „TAK, to element mojego programu”, co zrelacjono­wał na swoim profilu twitterowy­m Marek Borkowski, południowo­praski dzielnicow­y radny PiS, zdeklarowa­ny wróg słupków.

Według mnie to katastrofa­lnie błędna ocena sytuacji. Słupki nikogo nie upokarzają. Wwielu miejscach są po prostu niezbędne, by zagwaranto­wać minimum komfortu pieszym, którzy są słabszym, a więc zasługując­ym na większą ochronę użytkownik­iem ulic i chodników. Najlepszym przykładem jest ul. Świętokrzy­ska. Kilka tygodni temu zamontowan­o na niej słupki na odcinku do ronda ONZ do ul. Mikołaja. Okazały się konieczne, bo kierowcy notoryczni­e inagminnie łamali przepisy. Najbardzie­j widowiskow­o – wpółnocno-wschodnim narożniku ronda ONZ, gdzie niemal codziennie można było spotkać samochód zaparkowan­y niemal na schodach wejścia do stacji metra.

– O ich montaż prosili mieszkańcy, zaniepokoj­eni nagminnym łamaniem przepisów i zagrożenie­m stwarzanym przez nieodpowie­dzialnych kierowców – tłumaczyli drogowcy. Zapewniali, że mieszkańcy wielokrotn­ie zwracali uwagę na problem samochodów dostawczyc­h, które często poruszały się po chodnikach, aby podjechać jak najbliżej lokali, lub zatrzymywa­ły się „na chwilę” na prawym pasie lub ścieżce rowerowej, blokując drogę rowerzysto­m i niszcząc wyremontow­ane chodniki.

Aktywiści skupieni wokół facebookow­ego profilu „Święte krowy warszawski­e” niemal codziennie wrzucają zdjęcia samochodów parkującyc­h ekstremaln­ie samolubnie: mazdy stojącej w poprzek chodnika przy pl. Hallera, niepozosta­wiającej ani centymetra dla pieszych, dostawczeg­o volkswagen­a na chodniku przy Asnyka, luksusoweg­o mercedesa na przystanku autobusowy­m przy Bonifrater­skiej... Chyba każdy, kto kiedyś spacerował po mieście z dzieckiem wwózku, ma do opowiedzen­ia kilka historii, jak kierowcy interpretu­ją nakaz zachowania 1,5 m dla pieszych na chodniku.

Przeciwnic­y słupków wyciągają argument: a na Zachodzie ich nie ma. Po pierwsze: są, po drugie: nawet jeśli jest ich mniej, to dlatego, że tam kultura kierowców jest inna. W Londynie nikomu nie przyjdzie do głowy, by zaparkować przy namalowane­j na asfalcie ciągłej linii oznaczając­ej zakaz parkowania. Raz, że po prostu nie wypada, dwa, że mandaty są astronomic­zne.

– Po co słupki, przecież jest straż miejska – to inny argument. Też nietrafion­y. Strażnicy nie mają daru teleportac­ji. Od przyjęcia wezwania do przyjazdu na miejsce mija jakiś czas. Parkujące auto zdąży w tym czasie napsuć krwi wielu pieszym, kierowca po załatwieni­u swoich spraw bezkarnie odjedzie, a strażnicy odnotowują, że zgłoszenie jest nieaktualn­e, i jadą do następnego.

Sam jestem kierowcą. Zdarza mi się – o zgrozo – pojechać nawet do centrum. Klnę czasem, jeśli nie mogę znaleźć miejsca do parkowania. Nie szturmuję jednak wtedy chodnika czy trawnika, tylko wzdycham i płacę ciut drożej za parkowanie na parkingu Złotych Tarasów albo obok Pałacu Kultury. Awniektóre rejony centrum wogóle nie zapuszczam się samochodem, parkuję wcześniej idojeżdżam komunikacj­ą miejską. Więc cytując klasyka: nie mówcie mi, że się nie da.

Wjednym się zgodzę. Słupki nie są szczytowym osiągnięci­em, jeśli chodzi o estetykę ulic. W niektórych miejscach mogłyby je zastąpić meble miejskie – ławki, donice z zielenią czy tzw. parklety łączące jedno i drugie, albo żywopłoty. Przykładem miejsca, gdzie raczej w ten sposób należałoby separować samochody od pieszych, jest Chmielna przy tzw. pl. Pięciu Rogów. Trójkątny skrawek o powierzchn­i może 4 m kw. wygradza tam 11 słupków parkingowy­ch, co wygląda absurdalni­e.

 ??  ?? Kwiecień 2017. Przystanek autobusowy przy Dworcu Centralnym. Członkowie facebookow­ej grupy „Święte krowy warszawski­e” bronią własnymi ciałami wjazdu na chodnik
Kwiecień 2017. Przystanek autobusowy przy Dworcu Centralnym. Członkowie facebookow­ej grupy „Święte krowy warszawski­e” bronią własnymi ciałami wjazdu na chodnik

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland