Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
KATASTROFA NA WŁASNE ŻYCZENIE
Widowiskową porażką warszawskiej Platformy Obywatelskiej zakończyło się wytyczanie okręgów wyborczych na Pradze-Południe iOchocie. Interweniowali komisarz wyborczy iPaństwowa Komisja Wyborcza. Pojawia się pytanie, ile swobody powinny mieć samorządy przy rysowaniu okręgów.
Nawet jeśli zmiany okręgów w tych dwóch dzielnicach miały merytoryczne podłoże i stały za nimi dobre intencje, przeprowadzono je w najgorszy możliwy sposób. W ostatnich dniach miasto przegrało procesy aż przed Naczelnym Sądem Administracyjnym. Komisarz wyborczy i PKW zarzucili warszawskiemu samorządowi łamanie prawa, a opór przed cofnięciem zakwestionowanych zmian na Ochocie musiał przełamać komisarz wyborczy, ręcznie zmieniając przebieg okręgów. A to, czy wybory w tych dwóch dzielnicach będą ważne, stoi pod znakiem zapytania.
Jak do tego wszystkiego doszło?
Korekta jak 10-procentowy próg wyborczy
Przypomnijmy: na wiosnę Rada Warszawy na nowo uchwalała podział miasta i dzielnic na okręgi wyborcze. Była to konsekwencja ustawy uchwalonej przez zdominowany przez PiS Sejm. Można było bez zmian przyjąć dotychczasowy podział, jeżeli tylko spełniał on wymogi Kodeksu wyborczego – i tak stało się wwiększości dzielnic. Tam, gdzie np. ze względu na zmiany demograficzne okręgi zdezaktualizowały się, samorząd mógł wyznaczyć nowe.
Jedną z zasad opisanych wKodeksie wyborczym jest tzw. norma przedstawicielska, która w uproszczeniu określa, ilu mieszkańców przypada na jednego radnego. Na Pradze-Południe ta norma została zaburzona, bo w ostatnich latach na Gocławiu wyrosło mnóstwo nowych osiedli, do których wprowadziły się tysiące ludzi. Z kolei na starzejącej się Saskiej Kępie mieszkańców ubyło. Na Ochocie bilans demograficzny zakłócił boom budowlany w rejonie ul. Włodarzewskiej.
Korekty były konieczne. Zaproponowane zmiany zmieniały jednak metodykę głosowania. W obu dzielnicach zwiększono liczbę okręgów i zmniejszono liczbę mandatów w każdym okręgu z siedmiuośmiu do pięciu.
Zaletą propozycji było to, że obie dzielnice zostały podzielone na okręgi, które były porównywalne pod względem liczby ludności. Mniejsze okręgi obejmowały tereny o bardziej jednorodnym charakterze, np. na Ochocie rozdzielono nowe osiedla ze Szczęśliwic Południowych od starych kwartałów kamienic na Szczęśliwicach Północnych.
Ale korekta budziła protesty lokalnych działaczy i m.in. Partii Razem. Ci przedstawiali ją jako zamach na demokrację na najbardziej lokalnym szczeblu. Bo wokręgu, w którym jest dużo mandatów, łatwiej dostać się do rady drobnym, lokalnym stowarzyszeniom. Pięciomandatowe okręgi działają jak 10-12-procentowy próg wyborczy.
Szostakowski „Piotrowiczem PO”
Propozycji nie skonsultowano należycie z mieszkańcami. O ile o podziale Pragi-Południe przynajmniej wcześniej mówiono i mieszkańcy mogli przyjść na obrady komisji Rady Warszawy, o tyle podział Ochoty został wrzucony w ostatniej chwili jako autopoprawka zgłoszona przez Jarosława Szostakowskiego, lidera klubu PO w Radzie Warszawy (burmistrz Ochoty Katarzyna Łęgiewicz z PO proponowała utrzymanie trzech okręgów). Ochoccy aktywiści z oburzeniem nazwali w poniedziałek Szostakowskiego „Piotrowiczem Platformy”.
Wbrew zaleceniom Państwowej Komisji Wyborczej zmian nie skonsultowano też z komisarzem wyborczym.
Okazało się to błędem. Państwowa Komisja Wyborcza, do której lokalni działacze z obu dzielnic złożyli skargi, uznała, że Rada Warszawy przeszarżowała z podziałami. Stanęła na stanowisku, że należało jedynie dokonać drobnych korekt granic okręgów, w których doszło do zmian demograficznych, a nie zmieniać filozofię wyborów wcałych dzielnicach. To raczej pogląd niż sztywna interpretacja przepisów. I pogląd z luką – bo PKW nie zajęła stanowiska w sprawie Rembertowa, gdzie liczbę okręgów zwiększono z trzech do czterech.
Dlatego Rada Warszawy zaskarżyła te decyzje do sądu, przekonując, że PKW zbyt mocno ingeruje w kompetencje rady miasta. Tę nadwrażliwość można nawet zrozumieć: przypomnijmy, że wszystko dzieje się w czasach, gdy wojewoda dyktuje miastu, że to nie może wpisywać zakazu wielkoformatowych reklam do planów zagospodarowania, a minister spraw wewnętrznych nadaje pl. Piłsudskiego status obiektu ważnego dla obronności kraju, żeby to nie stołeczny ratusz wydawał pozwolenia na budowy przy tym placu.
Wybory do zaskarżenia?
Rada Warszawy przegrała w obu sprawach najpierw w wojewódzkim, a potem wNaczelnym Sądzie Administracyjnym. Dla Pragi-Południe podział na okręgi Rada Warszawy cofnęła kilka dni temu, przywracając cztery okręgi, z drobną korektą polegającą na przypisaniu części Gocławia do okręgu z Saską Kępą. Wyrok w sprawie Ochoty zapadł dopiero w połowie sierpnia. Do tej pory nie opublikowano uzasadnienia, co kierowana przez Ewę Malinowską-Grupińską (PO) Rada Warszawy uznała za powód, by nie zorganizować sesji cofającej uchylony podział na okręgi. Zareagował komisarz wyborczy, ręcznie cofając podział i wprowadzając korektę granic okręgów na Ochocie (okolice ul. Lelechowskiej przesunięto do okręgu nr I). Tłumaczył to tym, że przepisy nakazują, by najdalej na 55 dni przed wyborami – czyli do poniedziałku 27 sierpnia – podać informację o granicach okręgów wyborczych i o tym, ilu będziemy wybierać w nich radnych.
Zarówno korygująca uchwała Rady Warszawy, jaki i decyzja komisarza mogą zostać uznane za sprzeczne z przepisami. Bo zmian okręgów można dokonywać najpóźniej na trzy miesiące przed upłynięciem kadencji, czyli do 20 lipca. Czarny scenariusz? Wybory do rady Ochoty iPragi-Południe zostaną zaskarżone i trzeba będzie je powtarzać.
Rada Warszawy nie będzie już więcej wyznaczać okręgów: od 1 stycznia zadanie to przejmie komisarz wyborczy. Jeszcze się okaże, czy teraz zmiany będą konsultowane lepiej, czy gorzej.