Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
KONIEC WAKE PARKU
Ratusz:
Miasto wypowiedziało jego właścicielom umowę dzierżawy. – Dobiegająca z Sobótki głośna muzyka przeszkadzała mieszkańcom okolicznych osiedli, poza tym właściciele nie dotrzymali obietnic. – Uwzięli się na mnie. Odechciewa się wszystkiego
Sprawa stała się publiczną podczas ostatniej sesji rady miasta. Przewodnicząca klubu radnych PiS Wioletta Kulpa zarzuciła władzom miasta, że utrudniają działalność lokalnemu biznesowi. Miała na myśli właściciela Wake Parku, któremu ratusz wypowiedział umowę najmu działki nad Wisłą.
– Stwierdziliście, że jego działalność przeszkadza ludziom bardziej niż Audioriver. Hałas, który jest mu zarzucany, był związany z festiwalem, a nie zWake Parkiem – mówiła radna.
Wake Park to miejsce wypoczynku na Sobótce (bliżej Winiar) działające od 2014 r., zwyciągiem do wakeboardingu (płynie się po powierzchni wody na desce), leżakami, pufami ihamakami, jest też bar. Odbywają się tu różne wydarzenia – np. święto kolorów, pikniki rodzinne, imprezy tematyczne związane choćby z latami 80. Prowadzeniem Wake Parku zajmuje się Marcin Szczepański, formalnie właścicielką jest jego matka. Umowa dzierżawy miała obowiązywać do końca września 2019 r.
Czemu więc miasto postanowiło ją zerwać?
– Umowa dzierżawy zobowiązuje właściciela do przestrzegania zasad współżycia społecznego i powstrzymania się od działania uciążliwego dla osób trzecich – zaczyna Hubert Woźniak zbiura prasowego urzędu miasta.
Dalej wymienia, że prowadzący Wake Park nie dbali o porządek na tym terenie. – Potrafili nie przyznać się do leżących tam śmieci. Wiele do życzenia pozostawia też estetyka tego miejsca, nie wygląda ono najlepiej. Ale głównym powodem były hałas i brak reakcji prowadzącego Wake Park na interwencje Straży Miejskiej. Imprezy, które tam organizował, zakłócały ciszę nocną. W niedzielę 29 lipca, czyli już po Audioriver, przyjechały tam i Straż Miejska, i policja. Prowadzący imprezę oświadczył im, że ludzie się bawią i będą się bawili.
Z tymi stwierdzeniami Marcin Szczepański się nie zgadza.
– Podobno moja impreza, która odbyła się w ten sam weekend co Audioriver, przeszkadzała ludziom bardziej niż ten duży festiwal. Ale muzyka z moich imprez jest skierowana wstronę Wisły. A jakoś nikt z lewobrzeżnej części miasta się nie skarżył – mówi Szczepański. – Tak naprawdę to moja działalność przeszkadzała organizatorom Audioriver iprezydentowi Andrzejowi Nowakowskiemu. Od zeszłego roku się na mnie uwzięli. Straż Miejska dostała na mnie zlecenie i co 15 minut przyjeżdżała. Wtym roku już tak często nie przyjeżdżają, chociaż też są. Iwiem, że mają się zwrócić do sądu oukaranie mnie za zakłócanie porządku.
Marcin Szczepański przyznaje, że w zeszłym roku ratuszowi urzędnicy mieli uwagi dotyczące utrzymania porządku. Ale zapewnia, że do ich wytycznych się zastosował.
– W tym roku przed Audioriver odbyły się spotkania z dyrektorką wydziału kształtowania środowiska wurzędzie miasta Mają Syską-Żelechowską, kierownikiem biura zarządzania nieruchomościami Wojciechem Peteckim i kilkoma urzędnikami. Zostały umówione sprawy dotyczące porządku na terenie Wake Parku, adodatkowo wydzierżawiłem jeszcze od urzędu miasta część parkingu, na którym zostały umieszczone kontenery na odpady. Jak co roku posprzątałem Wake Park i jego okolicę wraz z drogą, która – przypomnę – była zamknięta w trakcie festiwalu i nie miałem możliwości odbioru dostaw – dodaje Szczepański.
Jak podsumowuje, w rozwój swojej działalności włożył masę pracy, energii i pieniędzy. W przyszłym roku planował to miejsce ulepszyć.
– Chciałem zbudować tu nowy lokal. Już nawet rozmawiałem w ratuszu na temat warunków zabudowy. Atu urząd mi umowę wypowiada. Odechciewa się wszystkiego. Prezydent swoją decyzją odebrał pasję mnie i lokalnej społeczności – żali się prowadzący Wake Park i zapowiada złożenie do sądu pozwu o bezpodstawne wypowiedzenie umowy.
Osytuację zapytaliśmy Straż Miejską. Dostaliśmy odpowiedź rzeczniczki prasowej Jolanty Głowackiej: „Wciągu ostatnich niespełna czterech lat Straż Miejska wielokrotnie interweniowała w związku z naruszeniem norm współżycia społecznego oraz naruszeniem przepisów prawa przez właściciela Wake Parku. Łącznie w powyższym okresie czasu odnotowano 13 interwencji. Zgłoszenia dotyczyły w większości zakłócenia porządku publicznego, wtym spoczynku nocnego poprzez zbyt głośne odtwarzanie muzyki. Wlatach 2015–2016 w związku z natychmiastową reakcją obsługi Wake Parku poprzez ściszenie muzyki interwencje kończyły się pouczeniami. W2017 roku funkcjonariusze Straży Miejskiej, patrolując rejon ul. Rybaki, trzykrotnie stwierdzili zakłócanie ciszy nocnej poprzez odtwarzanie głośnej muzyki na terenie Wake Parku. Interwencje zakończyły się wszczęciem postępowań wyjaśniających wsprawie owykroczenie (...) i zostały zakończone w jednym przypadku udzieleniem pouczenia, awpozostałych dwóch przypadkach skierowaniem wniosku o ukaranie do Sądu Rejonowego w Płocku, gdzie Sąd uznał właściciela winnym. W2018 roku na terenie Wake Parku Straż Miejska interweniowała dwukrotnie, w jednym przypadku interwencja zakończyła się pouczeniem – zgłoszenie dotyczyło godzin popołudniowych, awdrugim przypadku, wobec braku reakcji na interwencję Straży Miejskiej, po zgłoszeniu zakłócenia spoczynku nocnego wszczęto czynności wyjaśniające w sprawie owykroczenie (...) w celu skierowania wniosku o ukaranie do sądu”.
Decyzję o rozwiązaniu umowy zWake Parkiem podjął prezydent Płocka Andrzej Nowakowski. Tak to tłumaczy: – Mieszkańcy dzwonili i do Centrum Zarządzania Kryzysowego, i do Straży Miejskiej, skarżąc się na hałas, który stamtąd dobiegał. Organizatorzy tłumaczyli strażnikom, że mają pozwolenie. A tak naprawdę ich pozwolenie obejmuje jedynie prowadzenie imprez, które nie zakłócają porządku. Wub.r. skończyło się na pouczeniach i deklaracjach z ich strony, że sytuacja się nie powtórzy. Tymczasem w tym roku było dokładnie tak samo. Jeśli ktoś nie szanuje mieszkańców Płocka i łamie przy tym prawo, to ja muszę interweniować. I dlatego podjąłem decyzję o rozwiązaniu umowy dzierżawy tego terenu. Ja sam nikogo nie wyrzucam. Gdyby ten pan przestrzegał zapisów umowy, to do niczego takiego by nie doszło. A co do terenu, to zastanowimy się, czy wydzierżawimy go komuś innemu, czy może zagospodaruje go Miejski Ośrodek Sportu iRekreacji.