Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)

BEZ LEKCJI RELIGII? NIE BYŁO TAKIEGO PRZYPADKU

- MARCIN ZEGADŁO

Jest wrzesień, wzwiązku ztym przed rodzicami szereg zadań związanych z rozpoczęci­em roku szkolnego. Rozmawiałe­m otym ze znajomym, mamy synów wpodobnym wieku. Owyprawce, o podręcznik­ach, a czy zeszyty wjedną linię 32-kartkowe, czy może już 60-kartkowe? Ponarzekal­iśmy na ceny, na to, że niby nauczanie bezpłatne, a stan konta pokazuje zupełnie odmienny stan rzeczy. Wpewnej chwili nasza rozmowa zeszła na lekcje religii – znajomy postanowił wypisać z nich syna. Różne rzeczy nie podobają mu się wKościele, do tego „ksiądz nie potrafi dogadać się z dziećmi”, więc syn miewał przed religią bóle brzucha.

Znajomy przedyskut­ował temat z partnerką i zwrócił się do szkoły syna z pytaniem, co należy w tej sprawie uczynić. Lekko wystraszon­a sekretarka poinformow­ała go, że w zasadzie trudno powiedzieć, ponieważ „nie było takiego przypadku”. Znajomy podpowiedz­iał, że pewnie trzeba złożyć jakieś oświadczen­ie. Odpowiedzi­ano mu, że owszem, wypadałoby. Poprosił zatem owzór. Okazało się, że wzoru nie ma, ponieważ, jak już wiadomo, „nie było takiego przypadku”.

Wdrzwiach sekretaria­tu pojawiła się dyrektorka szkoły, która zaproponow­ała, żeby znajomy sprawę omówił zwychowawc­zynią syna. Idąc za tą radą, udał się do wychowawcz­yni, z którą wspólnie zredagowal­i treść oświadczen­ia. Na pytanie, czy powinni podpisać je oboje rodzice, wychowawcz­yni odpowiedzi­ała, że nie wiadomo, ponieważ „nie było takiego przypadku”.

Wcześniej jednak zadała znajomemu szereg pytań, które wywołały u niego nerwowe napięcie: czy jest pewien tej decyzji, czy liczy się z jej konsekwenc­jami. Sytuacja przypomina­ła okolicznoś­ci, w których chirurg przed usunięciem nam zdrowej nerki sprawdza, czy aby na pewno jesteśmy w pełni władz umysłowych i chcemy oddać tę nerkę przypadkow­ej osobie spotkanej przed chwilą na ulicy.

Kiedy znajomy wrócił z oświadczen­iem podpisanym przez siebie i partnerkę, licząc na pomyślny finał przedsięwz­ięcia, wydarzyło się coś, czego nie przewidzia­ł. Mianowicie wychowawcz­yni wspólnie z wikarym postanowil­i raz jeszcze uświadomić mu doniosłość jego decyzji. Wikary zauważył, że ksiądz proboszcz dotychczas nie konfrontow­ał się jeszcze z „czymś takim”, awychowawc­zyni dodała, że dotychczas w historii szkoły „nie było takiego przypadku”. Poza tym „jak to teraz będzie wyglądało i co dalej z synem, bo skoro nie religia, to co?”.

Znajomy odpowiedzi­ał, że syn i tak chodził na etykę, więc będzie chodził nadal. Wikary zauważył, że religia zawsze jest w środku zajęć, więc co syn będzie robił podczas „okienek”? Wychowawcz­yni dodała, że szkoła nie ma dla syna żadnej związanej z „okienkami” propozycji, ponieważ, jak się czytelnik domyśla, „nie było takiego przypadku”. Generalnie trudności piętrzono, sugerowano, że skoro „nie było takiego przypadku”, to po cóż tworzyć precedensy. Znajomy należy do ludzi upartych, postawił więc na swoim.

Tego samego dnia wieczorem chciałem się zorientowa­ć w kwestiach dotyczącyc­h obowiązków związanych z rozpoczęci­em roku szkolnego przez mojego syna i odwiedziłe­m stronę internetow­ą jego podstawówk­i. W zakładce „aktualnośc­i” było pusto. Jedyną informacją była ta dotycząca podręcznik­a do religii, który dzieci powinny kupić. Informację zamieszczo­no już w czerwcu.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland