Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
CZYM ZASKOCZYŁ MNIE JAKUBIAK?
Wywiad z Markiem Jakubiakiem, który ukazał się wpiątek na tych łamach, to na pierwszy rzut oka rozmowa z człowiekiem o klasycznej zbitce poglądów, wśród których królują broń, duma narodowa, samochód i interesy przedsiębiorców. A jednak iwtej narracji czekają nas niespodzianki!
Owszem, Jakubiak proponuje pomysły jawnie szkodliwe dla Warszawy, jak wykup mieszkań komunalnych z bonifikatą. Dalsze pozbywanie się zasobu mieszkaniowego miasta to prosta recepta na społeczną katastrofę. Najbogatszy poseł opowiada też o swojej fascynacji bronią (sam kolekcjonuje karabiny), a szerokie prawo do jej posiadania uznaje za realizację podstawowych wolności – wbrew badaniom, które wskazują, że liberalizacja dostępu do broni palnej zwiększa liczbę ludzkich tragedii. Nie zaskakuje też jego opowieść otym, że „szacunek wPolsce dla kobiety jest wyjątkowy w Europie”, czy niezgoda na „płciowe traktowanie cywilizacji” (cokolwiek miałoby to znaczyć). Nie dziwi wreszcie – poparta twierdzeniem, że jest „uparty jak Starzyński” – wizja husarzy stojących pod Pałacem Prezydenckim oraz zapowiedź domagania się od Niemców wypłaty reparacji wojennych.
To dobrze znana mieszanka: skrajna wolnorynkowość (opowieści o Singapurze jako wzorze dla Warszawy), patriotyzm przede wszystkim symboliczny i straceńczy, odwołania religijne, negowanie problemu dyskryminacji iprzemocy wobec kobiet, rozszerzanie dostępu do broni. A także, rzecz jasna, opowiadanie o tym, że problem korków należy rozwiązać przez likwidację słupków na chodnikach („Te słupki nas zabijają” – metaforycznie rzecze Jakubiak).
Ajednak nawet ten kandydat, który walczy jedynie o rozpoznawalność i garstkę specyficznego elektoratu, pokazuje, jak zmienia się myślenie o niektórych sprawach wPolsce. Że oddolna praca aktywistów i aktywistek, ekologów i ekolożek, działaczy i działaczek ruchów miejskich przynosi efekty, nawet jeśli powolne i na razie głównie symboliczne. Bo za symboliczny jestem gotów uznać fakt, że przedstawiciel twardej, konserwatywnej światopoglądowo i liberalnej ekonomiczne prawicy wolnościowej mówi, że przyjdzie być może taki moment, gdy trzeba będzie odgórnie ograniczyć wjazd prywatnych aut do centrum miasta. Jeszcze nie teraz, pod pewnymi warunkami i tylko „być może”. Ale jednak. Obowiązująca po tej stronie sceny politycznej jako dogmat teza o dyskryminacji osób poruszających się samochodami przez korki, buspasy, drogi rowerowe, przejścia dla pieszych, spowalniacze, likwidację miejsc parkingowych czy słupki (które a to zabijają, a to upokarzają) została podważona. W tym kontekście już nawet poparcie Jakubiaka dla związków partnerskich nie jest w stanie mnie szczególnie zaskoczyć.
Choć jest też mniej optymistyczne wyjaśnienie tych deklaracji. Może to nie klimat się zmienia, tylko Jakubiak po prostu plecie, co mu ślina na język przyniesie. Świadczyłaby o tym choćby odpowiedź na pytanie o najbliższego mu kontrkandydata. Z jednej strony – za „profesjonalizm” – wyróżnił Wojciechowicza usuniętego z ratusza w związku z aferą reprywatyzacyjną. Z drugiej – za „rewolucyjność” – wskazał na Śpiewaka, który swój kapitał polityczny zbił właśnie na walce z reprywatyzacją.
Cóż, spójność oferty i narracji nie jest, jak widać, najmocniejszą stroną pana posła.