Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
CO MYŚLIMY O GOSPOSI
Wwywiadzie Jandy komentatorów nie oburzał fakt, że nie ma ludzi do pracy, lecz to, że Janda ma gosposię.
Czytam ten zalew komentarzy, memów, gifów iwszystkich innych form wyrażania opinii i wynika z tego jedno – posiadanie w Polsce gosposi to obciach, wstyd, a nawet forma niewolnictwa ( tak, taką opinię też przeczytałam), a te wszystkie gosposie to pracują pod przymusem i prawdopodobnie trzyma je się siłą w domach. Co śmieszniejsze, komentarze pełne oburzenia pisali też ci, którzy korzystają nie tylko z pomocy gospoś, ale i ogrodników.
Wyszłam z założenia: „no dobrze, sprawdźmy to, może ja mam jakieś inne wyobrażenie (i inne gosposie w domach)” – więc sięgnęłam do vox populi, przebrnęłam przez ponad 2000 komentarzy w jednym z plotkarskich portali z najszerszym targetem i zasięgiem. I znalazłam kilka niezwykle pięknych i optymistycznych opinii – które tylko potwierdziły moje przypuszczenia. „Jestem gosposią wUK i zarabiam więcej niż pracownik biurowy średniego szczebla. Wiele razy chciano mnie tu już podkupić, bo ludzie lubią wiedzieć, że dom w jest w dobrych rękach. Lubię swoją mało ambitną pracę”. Polacy nie zauważyli tego, co ważne i o czym mówi Janda. Nie zauważyli potrzeby jakościowej pracy – na każdym szczeblu – lecz fakt, że aktorka ma gosposię.
Dyskusja o chamach
Pominę temat, który również poruszyła aktorka, że woli w tym czasie zarobić w teatrze i zapłacić dobrze gosposi – to jest elementarz ekonomii, czyli pytanie, ile wart jest twój czas. Ale zmusiło mnie do zastanowienia się co innego – skąd ten hejt u osób, które są w tej samej sytuacji co ona? Pytam jednego ze znajomych, jakim cudem tak bawi i obrusza go gosposia Jandy, jeśli sam gosposię w domu ma. Jak nie w pełnym wymiarze, to korzysta z usług tzw. pani do sprzątania. Odpowiada mi, że docenia przywilej bycia w określonej klasie społecznej, ale nigdy nie odważyłby się powiedzieć, że chamy zadzierają łby i pracować nie chcą. Brawa, oklaski, fanfary – miłościwy pan chroni najsłabszych – polubienia tej odpowiedzi rozpalają do białości.
Ja przyjmuję inną wersję – pod ową gosposię można podstawić każdy inny zawód – i trzeba naprawdę niezmiernie dużo złej woli wobec Krystyny Jandy, aby nie zauważyć tego przekazu. Regularnie słyszałam od moich znajomych, jak to im źle w aktualnej pracy i potrzebują więcej pieniędzy. Nie, nie proponowałam pracy w domu – czasem to byli graficy, czasem animatorzy, czasem dziennikarze. Jak proponowałam pracę dodatkową – co dla nich oznaczało pensję razy dwa – wiele razy słyszałam: nie, to wiesz, to ja wolę jednak sobie na rowerze pojeździć wweekend lub wieczorem książkę poczytać. OK. Szanuję to. Ale następnym razem nie bardzo mam ochotę słuchać tych utyskiwań nad niesprawiedliwością losu i życia. Pod dyskusją o „chamach” padają kolejne pytania, a czy ta gosposia to ma umowę o pracę, czy ma socjal etc. Brakowało tylko pytania o związki zawodowe do spółki z ogrodnikiem. Nie – gosposie zapewne nie mają umów o pracę, tak jak dziś cała masa innych zawodów. Tu liczy się efekt, a nie trzymanie gosposi na godziny. Utyskiwanie nad losem gospoś jest samo w sobie tak absurdalne jak utyskiwanie nad losem pracowników korpo, którzy podbijają kartę co rano. Byłam wkilku i z przerażeniem odkryłam, że są ludzie, którym odpowiada po prostu taki rodzaj pracy, mimo że ja bym oszalała, funkcjonując w schemacie kuchnia biurowa – komputer – papieros. Wolę sama zarządzać swoim czasem. Ale to
Pytam się jednego ze znajomych, jakim cudem tak bawi i obrusza go gosposia Jandy, jeśli sam ją wdomu ma. Znam masę ludzi, którzy są sklepikarzami, gosposiami, ogrodnikami, a finansowo radzą sobie lepiej niż niejeden „wykształcony”, utyskujący nad losem