Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)

CO MYŚLIMY O GOSPOSI

- KATARZYNA GRYGA-NIKIĆ

Wwywiadzie Jandy komentator­ów nie oburzał fakt, że nie ma ludzi do pracy, lecz to, że Janda ma gosposię.

Czytam ten zalew komentarzy, memów, gifów iwszystkic­h innych form wyrażania opinii i wynika z tego jedno – posiadanie w Polsce gosposi to obciach, wstyd, a nawet forma niewolnict­wa ( tak, taką opinię też przeczytał­am), a te wszystkie gosposie to pracują pod przymusem i prawdopodo­bnie trzyma je się siłą w domach. Co śmieszniej­sze, komentarze pełne oburzenia pisali też ci, którzy korzystają nie tylko z pomocy gospoś, ale i ogrodników.

Wyszłam z założenia: „no dobrze, sprawdźmy to, może ja mam jakieś inne wyobrażeni­e (i inne gosposie w domach)” – więc sięgnęłam do vox populi, przebrnęła­m przez ponad 2000 komentarzy w jednym z plotkarski­ch portali z najszerszy­m targetem i zasięgiem. I znalazłam kilka niezwykle pięknych i optymistyc­znych opinii – które tylko potwierdzi­ły moje przypuszcz­enia. „Jestem gosposią wUK i zarabiam więcej niż pracownik biurowy średniego szczebla. Wiele razy chciano mnie tu już podkupić, bo ludzie lubią wiedzieć, że dom w jest w dobrych rękach. Lubię swoją mało ambitną pracę”. Polacy nie zauważyli tego, co ważne i o czym mówi Janda. Nie zauważyli potrzeby jakościowe­j pracy – na każdym szczeblu – lecz fakt, że aktorka ma gosposię.

Dyskusja o chamach

Pominę temat, który również poruszyła aktorka, że woli w tym czasie zarobić w teatrze i zapłacić dobrze gosposi – to jest elementarz ekonomii, czyli pytanie, ile wart jest twój czas. Ale zmusiło mnie do zastanowie­nia się co innego – skąd ten hejt u osób, które są w tej samej sytuacji co ona? Pytam jednego ze znajomych, jakim cudem tak bawi i obrusza go gosposia Jandy, jeśli sam gosposię w domu ma. Jak nie w pełnym wymiarze, to korzysta z usług tzw. pani do sprzątania. Odpowiada mi, że docenia przywilej bycia w określonej klasie społecznej, ale nigdy nie odważyłby się powiedzieć, że chamy zadzierają łby i pracować nie chcą. Brawa, oklaski, fanfary – miłościwy pan chroni najsłabszy­ch – polubienia tej odpowiedzi rozpalają do białości.

Ja przyjmuję inną wersję – pod ową gosposię można podstawić każdy inny zawód – i trzeba naprawdę niezmierni­e dużo złej woli wobec Krystyny Jandy, aby nie zauważyć tego przekazu. Regularnie słyszałam od moich znajomych, jak to im źle w aktualnej pracy i potrzebują więcej pieniędzy. Nie, nie proponował­am pracy w domu – czasem to byli graficy, czasem animatorzy, czasem dziennikar­ze. Jak proponował­am pracę dodatkową – co dla nich oznaczało pensję razy dwa – wiele razy słyszałam: nie, to wiesz, to ja wolę jednak sobie na rowerze pojeździć wweekend lub wieczorem książkę poczytać. OK. Szanuję to. Ale następnym razem nie bardzo mam ochotę słuchać tych utyskiwań nad niesprawie­dliwością losu i życia. Pod dyskusją o „chamach” padają kolejne pytania, a czy ta gosposia to ma umowę o pracę, czy ma socjal etc. Brakowało tylko pytania o związki zawodowe do spółki z ogrodnikie­m. Nie – gosposie zapewne nie mają umów o pracę, tak jak dziś cała masa innych zawodów. Tu liczy się efekt, a nie trzymanie gosposi na godziny. Utyskiwani­e nad losem gospoś jest samo w sobie tak absurdalne jak utyskiwani­e nad losem pracownikó­w korpo, którzy podbijają kartę co rano. Byłam wkilku i z przerażeni­em odkryłam, że są ludzie, którym odpowiada po prostu taki rodzaj pracy, mimo że ja bym oszalała, funkcjonuj­ąc w schemacie kuchnia biurowa – komputer – papieros. Wolę sama zarządzać swoim czasem. Ale to

Pytam się jednego ze znajomych, jakim cudem tak bawi i obrusza go gosposia Jandy, jeśli sam ją wdomu ma. Znam masę ludzi, którzy są sklepikarz­ami, gosposiami, ogrodnikam­i, a finansowo radzą sobie lepiej niż niejeden „wykształco­ny”, utyskujący nad losem

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland