Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
PARTYJNE MIASTO
Najwyraźniej płocczanie uważają, że struktury partyjne są w porządku, więc nie ma potrzeby tworzyć ruchów miejskich. Albo zwyczajnie nie ma komu ich zakładać – w ten sposób brak ruchów miejskich w wyborach do rady miasta komentuje prof. Michał Nowosielski
Do poniedziałku można było zgłaszać listy kandydatów na radnych gmin, powiatów, sejmików. Terytorialne komisje wyborcze mają trzy dni na sprawdzenie list. Kiedy to zrobią, komitety zostaną formalnie zarejestrowane.
Wtegorocznych wyborach do płockiej rady miasta próżno szukać na karcie do głosowania list ruchów miejskich czy stowarzyszeń obywatelskich. Wpłynęły zgłoszenia pięciu komitetów wyborczych, są wśród nich cztery komitety partyjne: Platforma. Nowoczesna Koalicja Obywatelska (zarejestrowała kandydatów na radnych i prezydenta jako pierwsza), Polskie Stronnictwo Ludowe, Prawo i Sprawiedliwość iSLD Lewica Razem oraz jeden ruch – Kukiz ’15.
Ajak było dawniej? Dla przykładu – w 2006 r. mieliśmy Macierz Płocką czy Obywatelski Komitet Przyjaciół Płocka. Cztery lata później swoje listy zgłosiły np. Nasze Miasto Płock iNasz Kraj. Z kolei w 2014 r. były komitety Iwony Wierzbickiej Niezależny Płock, Mirosława Milewskiego iWspólnoty Samorządowej oraz ruch Samorządni dla Płocka.
Tym razem żadnego takiego komitetu lokalnego nie ma.
Czy nie ma w Płocku niezależnych działaczy i społeczników? Są, ale albo nie kandydują albo znaleźli się na listach komitetów partyjnych. Np. działacze Stowarzyszenia Wolne Miasto Płock kandydują z listy Koalicji Obywatelskiej, a ci ze stowarzyszenia TuMy idą do wyborów z SLD. Społeczników znajdziemy też choćby na liście PSL.
Efekt jest taki, że nawet popierając konkretne osoby, które dały się poznać ze swojej działalności społecznej, siłą rzeczy popieramy partie. Czemu nie mamy do wyboru żadnego komitetu niepartyjnego?
– Ta sytuacja jest odbiciem płockiej rzeczywistości, w której nie ma rozwiniętych ruchów miejskich – komentuje prof. Michał Nowosielski, dziekan Wydziału Nauk Humanistycznych i Społecznych wPaństwowej Wyższej Szkole Zawodowej wPłocku. – Muszę przyznać, że gdy po wielu latach wróciłem do Płocka, byłem tym zaskoczony. Jest co prawda niedawno założone stowarzyszenie TuMy, które powstało na zgliszczach płockiej Nowoczesnej, ale to nie jest klasyczny ruch miejski. Tym bardziej, że teraz jego członkowie idą do wyborów z listy partyjnej.
Czemu tak się dzieje, czemu żaden ruch miejski nie idzie do wyborów samodzielnie, skoro wPłocku sporo jest organizacji pozarządowych? Prof. Nowosielski uważa, że najwidoczniej nie ma u nas takiego zapotrzebowania: – Najwyraźniej mieszkańcy uważają, że struktury partyjne są w porządku, więc nie ma potrzeby tworzyć tego typu ruchów. Albo zwyczajnie nie ma komu ich zakładać. Tak wygląda tu życie społeczne. I zaznaczę, że ono nie jest ani dobre, ani złe. Ono po prostu jest.
Analizując jednak ten stan, można stwierdzić, że albo jesteśmy tacy szczęśliwi, że nie potrzebujemy niczego zmieniać, albo tacy leniwi inam się nie chce...
– I te dwa wnioski mogą być prawdziwe. Na pewno jest jakaś część, która odczuwa niezadowolenie. Ale nie znajduje dla niego ujścia, ponieważ wPłocku brakuje lokalnych liderów. Oczywiście są osoby, która działają na rzecz miasta, ale albo robią to zawodowo, bo np. pracują w takich instytucjach, albo robią to w ramach partii politycznych – mówi Michał Nowosielski.
Mimo wszystko jednak – powtórzmy – osoby, które do tej pory jawiły nam się jako liderzy miejscy czy osiedlowi, startują wwyborach z list partyjnych...
– To jest bezpieczniejsza opcja. Po pierwsze dlatego, że ruchy miejskie, nawet w tych miastach, gdzie prężnie działają, bardzo rzadko rządzą samodzielnie. Zazwyczaj są albo w opozycji, albo stanowią taki języczek uwagi rządzących. Władzę sprawują wwiększości partie. Społeczeństwo przy głosowaniu myśli raczej w kategoriach partyjnych. A po drugie, łatwiej dołączyć do partii czyli struktury, która już istnieje i ma pieniądze na kampanię, niż tworzyć organizację od podstaw – komentuje profesor.
WPłocku brakuje lokalnych liderów. Oczywiście są osoby, które działają na rzecz miasta, ale albo robią to zawodowo, bo np. pracują w takich instytucjach, albo robią to w ramach partii politycznych