Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Henryk Lewicki – poeta, malarz, muzyk
Niestety, pomimo moich usilnych starań nie udało mi się ustalić dat urodzenia i śmierci Henryka. Podejrzewam, że umarł w roku 2016, bo wtedy zamilkł, przestał odpowiadać na moje mejle, co kładłam na karb Jego ciężkiej choroby, jako iż adres internetowy nie został skasowany.
Nieważne, brak obu tych dat w niczym nie umniejsza zasług Henryka, Jego wyjątkowości.
Lata temu w tygodniku „Angora”, w rubryce poświęconej twórczości poetów i wierszokletów, ukazał się wiersz Henryka Lewickiego, który mnie zachwycił. Ku mojej radości był pod nim adres internetowy, więc natychmiast wyraziłam mejlem mój zachwyt. I tak zaczęła się nasza wieloletnia, wyłącznie mejlowa znajomość. Bardzo szybko przeszliśmy na ty. Wymienialiśmy się mejlami i... wierszami. Podarowałam Heńkowi pióro wieczne z życzeniami, aby napisał nim jak najwięcej wierszy. W odpowiedzi otrzymałam żartobliwą rymowankę dziękczynną.
Twórczość Henryka w pełni docenił Mateusz Koprowski, który przejął prowadzenie „Wierszówki” po śmierci swojego Taty – Marka Koprowskiego. Heniek jest jedynym poetą, którego wiersze ukazały się w dwóch kolejnych numerach „Angory”.
Otym, że Heniek także maluje, dowiedziałam się i od Niego, i z przesłanej mi dyskietki zwernisażu wystawy „Diabły polskie”. Wiodącą, nie wiem czy jedyną, techniką były pastele (co od razu skojarzyło mi się zWyspiańskim). Tematem obrazów Henia były też kwiaty, a do dziś przechowuję namalowaną przez niego świąteczną kartkę ze śnieżnym, nastrojowym pejzażem.
No i grał Henio w kapeli. Na jakim instrumencie, tego nie wiem.
Wiem, że największym marzeniem Henryka było wydanie tomiku wierszy i że jakąś nadzieję, napisał mi o tym, wiązał właśnie z „Angorą”. Nic z tego nie wyszło. Wielka szkoda, ponieważ wiersze są świetne, napisał je na pewno poeta, a nie wierszokleta. Wystarczy wpisać w internecie hasło „Henryk Lewicki” i już można czytać.
Wżyciu rodzinnym spotkała Henryka ogromna tragedia, nagła śmierć Jego syna. Sądzę, iż ten wstrząs bardzo osłabił organizm Henia, którego dopadła ciężka choroba. O tym, i to był ostatni mejl, dowiedziałam się od Henryka. Potem zamilkł. Mejlowaliśmy do Niego iMateusz, i ja. W „Angorze” ukazały się kolejne wiersze Henia, ale z Jego strony żadnego odzewu. Wiadomość o śmierci Henryka znalazł w internecie mój syn.
Od czasu do czasu czytam wiersze Henia i cały czas mam nadzieję, że tomik, chociaż po śmierci, jednak się ukaże, ponieważ – jak wspomniałam – Henryk Lewicki na pewno był POETĄ, atacy, wprzeciwieństwie do wierszokletów, trafiają się bardzo rzadko.