Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Zamiana sprzed lat
13 listopada 2016 r. dyżurny straży pożarnej odebrał zgłoszenie o pożarze pustostanu przy ul. Siewnej. – W budynku strażacy znaleźli dwóch mężczyzn. Lekarz na miejscu stwierdził zgon obydwu – mówił wtedy kpt. Konrad Neska, rzecznik radomskiej komendy straży pożarnej.
Prokuratura wszczęła postępowanie, które miało wyjaśnić okoliczności śmierci mężczyzn. I sprawdzić ich tożsamość. Zlecono wykonanie badań porównawczych DNA.
Gdy przyszły wyniki dotyczące jednego z denatów, okazało się, że mężczyzna, który sądził, że jest jego ojcem, wcale nim nie jest. Kolejne wyniki były dużo bardziej wstrząsające, bo okazało się, że brak też pokrewieństwa z kobietą, która była przekonana, że jest matką zmarłego.
– Było bardzo niezręcznie, bo trzeba było powiedzieć matce, która opłakiwała syna, że to nie był jej biologiczny syn. Ale wyniki badań dały podstawy do wniosku, że dziecko musiało zostać podmienione – mówi prokurator Beata Galas, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Radomiu.
Jak dodaje, kobieta zapowiedziała, że będzie chciała odszukać biologicznego syna. Czy są na to szanse?
– W latach 70. i 80. obowiązywały przepisy, zgodnie z którymi dokumentacja pacjenta była przechowywana przez 10 lat. Po tym czasie była niszczona. Dopiero od 2000 r. obowiązują nowe przepisy, które nakazują przechowywać dokumentację medyczną przez 20 lat – informuje Elżbieta Cieślak, rzeczniczka Radomskiego Szpitala Specjalistycznego.
Dane o osobach urodzonych wRadomiu gromadzi Urząd Stanu Cywilnego, ale kobieta sama niczego się tutaj nie dowie. – Ustawa o ochronie danych osobowych nie pozwala na ujawnianie takich informacji, chyba że zwróci się do nas sąd albo prokuratura – mówi Małgorzata Milewska, kierowniczka USC.
– Prokuratura kwestią zamiany dzieci nie będzie się zajmować. Upłynęło zbyt dużo czasu, wyczerpały się wszelkie terminy, żeby szukać winy czy to pielęgniarki, lekarza, czy położnej – wyjaśnia prokurator Galas.
Kobieta próbuje odnaleźć syna. Dzisiaj sprawa ma zostać poruszona w programie TVN „Uwaga”.
Po tragicznej śmierci 30-latka do identyfikacji potrzebne były badania DNA. Wtedy okazało się, że ani ojciec, ani matka nie są jego biologicznymi rodzicami.