Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Kombinuj, dziewczyno, czyli jak zdobyć tabletki „dzień po”
oryginał, z odręcznym podpisem lekarza, a nie kopię, ksero czy wydruk. Receptę, owszem, można zamówić za granicą (musi ją wypisać lekarz praktykujący na terenie UE), jednak aby była ważna, musi zostać dostarczona w sposób tradycyjny, czyli listownie.
– Wprzypadku antykoncepcji awaryjnej, skutecznej w ciągu dwóch-pięciu dni po ryzykownym stosunku, ztej opcji lepiej korzystać zwyprzedzeniem. Myślę, że każda dziewczyna, która obawia się zajścia w ciążę, powinna mieć tabletkę na zapas – mówi Karolina, która „zapas” ma dzięki przyjaciółce z Kijowa. Jak twierdzi, większość jej koleżanek z roku korzystała zpomocy koleżanek ze Wschodu. Karolina: – Na mojej uczelni mniej więcej połowa studentów pochodzi z zagranicy, w tym znaczna część z krajów, które respektują prawa reprodukcyjne kobiet. Dla nas to nie problem, by tabletkę „dzień po” zdobyć. Ale co mają zrobić dziewczyny zmałych miast i wiosek, których nie stać na prywatną wizytę u ginekologa, a o możliwości wystawienia recept przez lekarzy z Zachodu nie mają pojęcia? W razie wpadki są skazane na niechciane macierzyństwo lub podziemie aborcyjne czy wyjazd do kliniki na Wschodzie, gdzie zabieg można wykonać stosunkowo tanio.
Farmaceuci po stronie kobiet
Niektórzy farmaceuci – z niewiedzy lub z dobrej woli – realizują recepty elektroniczne. Tak było wprzypadku Michała, który odwiedził sześć aptek, zanim udało mu się zrealizować receptę dla żony. – Receptę zWomen on Web wydrukowałem w pracy, do dwóch aptek poszedłem od razu, wtrakcie lanczu, jednak odmówiono mi wydania leków. Cztery kolejne obskoczyłem po południu, razem zdziećmi, które odebrałem z przedszkola. Wkońcu trafiłem na farmaceutkę, która przyjrzała się recepcie i bez problemu sprzedała mi EllaOne.
Receptę może też wystawić kierownik apteki, jeśli w jego ocenie nieprzyjęcie leku przez pacjenta może zagrażać jego życiu lub zdrowiu. – Znam farmaceutę zGdańska, który od ręki wystawia recepty na tabletkę „dzień po”. Wie, że niechciana ciąża wwysokim stopniu zagraża zdrowiu kobiety, zwłaszcza psychicznemu, więc uważa, że to, co robi, jest w pełni uzasadnione, choć zpewnością nieco ryzykuje. Takich osób zpewnością jest waptekach więcej. Sama ostatnio korzystałam zpomocy mamy mojej koleżanki, która pracuje w jednej zwarszawskich aptek. Nie jest kierowniczką, więc nie mogła wystawić recepty, ale sprzedała mi lek i poprosiła o jej doniesienie – opowiada Paulina, studentka Politechniki Warszawskiej. Dodaje, że większość jej koleżanek „ma swoje sposoby” na utrudniony dostęp do awaryjnej antykoncepcji.
– To lekarka lub farmaceuta w rodzinie, a nawet w rodzinie koleżanki, znajomi z zagranicy. Jednak najlepiej mieć zawsze jedną tabletkę wzapasie, ominie nas wówczas sporo stresu. Przy każdej wizycie u ginekologa można poprosić o receptę, nawet jeśli w danym momencie nie obawiamy się niechcianej ciąży. Może przydać się później, nam lub koleżance – radzi. I dodaje: – To straszne, że musimy tak kombinować, by uniknąć niechcianej ciąży. A przecież wpadka może się zdarzyć zawsze. Cieszę się jednak, że mieszkam wWarszawie, a nie na podkarpackiej wsi, gdzie jest jedna apteka, do lekarza trzeba jechać kilkadziesiąt kilometrów, zapłacić ok. 150 zł za wizytę lub czekać wkolejkach, a potem można usłyszeć, że sumienie nie pozwala mu na wypisanie recepty.
Paulina podkreśla też, że również wWarszawie nie brakuje kobiet, których nie stać na prywatną wizytę u ginekologa, które nie mają wśród znajomych lekarzy inie wiedzą nic na temat możliwości zdobycia tabletki „dzień po”. – One są podwójnie dyskryminowane, nie tylko przez prawo, ale izprzyczyn ekonomicznych – zaznacza.