Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Władysława Palisz „Lusia”
Nie była ani celebrytką, ani aktorką, ani też gwiazdą seriali telewizyjnych. Była garderobianą. Znali ją wszyscy i uwielbiali. Była człowiekiem teatru. Częścią wspólnoty teatralnej, która wtedy była niemalże rodziną. To były inne czasy. Inny świat. Była współtwórczynią przedstawień, choć widz siedzący na widowni nie oglądał jej na scenie. Działała za kulisami. Niezwykle pracowita, solidna i oddana aktorom. Delikatna i wrażliwa. Była garderobianą aktorek, dbała o ich wygląd. Miała wspaniałą rodzinę, ale połknęła bakcyla teatru. Kochali ją wszyscy, nazywali Lusią. Mówili o niej pieszczotliwie: nasza Lusieńka.
Pracę w teatrze rozpoczynała w 1948 r. wTeatrze Dzieci Warszawy przy ul. Marszałkowskiej 8, zmieniającym potem kilka razy nazwę na Teatr Nowej Warszawy, Młodej Warszawy i Teatr Rozmaitości. Poznałem ją wTeatrze Nowej Warszawy w 1953 r. Dyrektorami byli wtedy Andrzej Krasicki i Bronisław Dąbrowski. Grałem w nim Albina w „Ślubach panieńskich”.
W1988 r. teatr spłonął, w 1989 r. przeszedłem na emeryturę. Moje kontakty z Lusią się utrzymywały. Widywaliśmy się od czasu do czasu. Bywała zawsze na promocjach moich książek, czytała moje teksty w prasie. Byłem też kilka razy gościem w jej domu. Mieszkała przy ul. Mokotowskiej, naprzeciwko Teatru Współczesnego.
Urodziła się 22 marca 1925 r. jako Władysława Tomkalska wZagagowie koło Sierpca. Swojego męża Henryka Palisza poznała w teatrze. Był malarzem dekoratorem. Zakochali się w sobie. Owocem ich miłości byli syn Krzysztof, dziś jest znanym operatorem filmowym, i córka Anna Bielińska, pracująca w służbie zdrowia. Są jeszcze wnuki Marcin, Agata, Adam iKuba oraz prawnuki Franek iTymon. Będąc już na emeryturze, wśród kochającej Ją rodziny, wciąż tęskniła za teatrem. Przez jakiś czas pracowała dorywczo w Teatrze Współczesnym i Teatrze Nowym. Odeszła z tego świata 18 kwietnia 2018 r. Miała lat 93. Rodzina pożegnała Ją takim oto wierszem: