Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Dachowanie Filharmonii Narodowej
Sprawa zaczęła się od zalecenia, by ocieplić strop nad salą koncertową, wlistopadzie 2016 r. Specjalistka ds. inwestycji i remontów w Filharmonii Barbara Konecka-Sielicka powiadomiła dyrekcję, że sprowadza eksperta. Jego wstępna opinia wykazała spękanie płyt gazobetonowych na dachu i ugięcie dźwigarów. Gdyby wszedł tam np. akustyk, by wyregulować mikrofony, mogłoby to doprowadzić do zawalenia się sufitu. Dyrekcja zwróciła się o ekspertyzę do Instytutu Techniki Budowlanej. W lipcu 2017 r. przyszła odpowiedź, że płytom grozi załamanie się pod własnym ciężarem.
Od momentu zgłoszenia ekspertyzy do ITB Barbara Konecka-Sielicka przestała być informowana o stanie konstrukcji dachu. – Zostałam odsunięta od sprawy, za którą ponoszę odpowiedzialność. Dopiero wczerwcu tego roku przeczytałam ekspertyzę ITB tylko dlatego, że została opublikowana na stronie filharmonii. Najbardziej zniszczone płyty znajdowały się tuż nad sceną. Gdyby runęły, doszłoby do tragedii – podkreśla.
Innego zdania jest dyrektor Filharmonii Narodowej Wojciech Nowak: – Nie było żadnego zagrożenia wypadkiem.
Jednak ogłoszono przetarg na usunięcie starych płyt. Nikt się do niego nie zgłosił, więc remont dachu przełożono na kolejny rok. Konecka-Sielicka zawiadomiła wtedy powiatowy nadzór budowlany i prokuraturę. W filharmonii odebrano to jako donos na własną instytucję. Specjalistka wkrótce została zwolniona z pracy.
– Jako inżynier z uprawnieniami budowlanymi odpowiadam za zdrowie i życie ludzi. Niezgłoszenie zagrożenia podlega karze i skutkuje utratą uprawnień oraz pozbawieniem wolności do jednego roku. W przypadku katastrofy budowlanej mogłabym trafić do więzienia na dziesięć lat. Podwieszany sufit nad salą koncertową jest popękany. Gdyby spadły na niego płyty, runąłby z 25m na artystów i publiczność – mówi Konecka-Sielicka. Jednak zdaniem dyrekcji ekspertyza ITB nie zakazywała normalnej działalności w gmachu filharmonii. – Pani Konecka-Sielicka kwestionowała wiedzę ekspertów z ITB – stwierdza dyrektor Nowak.
Nadzór budowlany po sprawdzeniu stanu stropu zamknął salę koncertową do czasu usunięcia zagrożenia. W sierpniu zdemontowano uszkodzone płyty, a 17 września Konecka-Sielicka dostała wypowiedzenie wraz z informacją, że jej stanowisko pracy zostaje zlikwidowane.
– Skończyłam 60 lat. Do września 2019 r. jestem w okresie ochronnym, więc wypowiedziano mi umowę bezprawnie. Oddałam sprawę do sądu – mówi. Dyrektor filharmonii nie chce rozmawiać o zwolnieniu z pracy Koneckiej-Sielickiej. Pytany, kto po likwidacji zajmowanego przez nią stanowiska będzie odpowiadał za ocenę stanu budynku, odpowiada, że kierownik działu technicznego i dyrekcja. Inną informację uzyskali związkowcy. – Dowiedzieliśmy się, że będą do tego wynajmowane osoby – zdradza Krzysztof Malicki, przewodniczący zakładowej „Solidarności”.
Wsprawie likwidacji stanowiska Koneckiej-Sielickiej u ministra kultury zamierza interweniować Związek Zawodowy Polskich Artystów Muzyków Orkiestrowych. – Musi być na miejscu kompetentna osoba, która będzie reagować w pilnych przypadkach – uważa działacz związku Marcin Wiliński. Modernizacja stropu ma się zakończyć latem przyszłego roku.
Wkażdej chwili mógł runąć dach Filharmonii Narodowej. Dyrekcja odwlekała remont, a specjalistka, która zawiadomiła nadzór budowlany i prokuraturę, dostała wypowiedzenie.