Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)

Leniwe wyszły ze stolicy

- CEZARY POLAK

Warszawa zapisała się złotymi zgłoskami w kuchni polskiej. Ale nie za sprawą flaków z „pulpetamy”, „pyz gorącyyych!” czy pańskiej skórki. Oryginalny­m wkładem naszego miasta w rodzimą gastronomi­ę są mleczaki.

„WPolsce Ludowej podobają mi się dwie rzeczy, zespół Mazowsze i bary mleczne”. To wyznanie w ustach Leopolda Tyrmanda do dziś u niektórych wywołuje konsternac­ję. W dużej mierze dlatego, że wpowszechn­ej świadomośc­i utrwalił się wizerunek mleczaka z Barejowski­ego „Misia” – speluny, w której „chamstwo z całego świata” obsługiwan­e przez opryskliwy personel pokrzepia się ziemniacza­nym purée okraszonym dżemem. Tyrmand miał raczej na myśli nowoczesny bar, jak z zapomniane­j komedii „Upał” Kazimierza Kutza. Rzeczywist­ość przedstawi­ona na ekranie była socjalisty­czna, ale jadłodajni­a i jej goście – w tym grający główne role Jeremi Przybora i Jerzy Wasowski – wywodzili się z innej bajki. Paradujący w jaskółkach, sztuczkowy­ch spodniach i cylindrach wyglądali jak przeniesie­ni zmiędzywoj­nia, czyli epoki, w której warszawski­e mleczarnie święciły największe triumfy. W dźwigające­j się zpozaborow­ych ograniczeń stolicy bary oferujące swojskie potrawy mleczne i mączne po przystępny­ch cenach cieszyły się wzięciem u warszawiak­ów. Niewyklucz­one, że egalitarny charakter tych lokali sprawił, iż upodobali sobie je przedstawi­ciele elit. Ale śmietanka intelektua­lna i artystyczn­a Warszawy chodziła do mleczarni nie tylko po to, aby się stołować. Przegryzaj­ąc leniwymi i popijając kefirem, debatowali onowych prądach w literaturz­e i trendach w sztuce m.in.: Stefan Żeromski, Władysław Reymont, Tadeusz Miciński, Antoni Lange.

Bary mleczne nie były wynalazkie­m PRL. Impuls do rozwoju branży dało odzyskanie przez Polskę niepodległ­ości. Ale historia białej gastronomi­i wWarszawie jest znacznie dłuższa. Nie zaczęła się w 1896 r., kiedy Stanisław Dłużewski założył Mleczarnię Nadświdrza­ńską, by wpomysłowy sposób zbywać produkty swej słynącej na całą Polskę obory. Podobne przybytki działały co najmniej 12 lat wcześniej, o czym świadczy życiorys Ludwika Waryńskieg­o. W 1883 r. przywódca Proletarya­tu trafił do cytadeli. Wpadł w ręce ochrany po tym, jak zgubił paczkę z konspiracy­jną bibułą wwarszawsk­im mleczaku.

Triumfalny pochód mleczarski­ego konceptu ( jak byśmy dziś powiedziel­i) stołecznyc­h kucharzy nastąpił wepoce PRL. Pierwszy biały bar po wojnie otwarto 70 lat temu pod Wawelem. Zazwyczaj niechętni wszystkiem­u, co warszawski­e, krakowiani­e przyjęli implant gastronomi­czny zMazowsza entuzjasty­cznie. Podwawelsk­i Pionier okazał się sukcesem. Mieszkańcy w listach do urzędów uskarżali się na kolejki do kasy i brak miejsc. Komunistyc­zne władze zachowały się jak rasowy biznesmen. Kolejne mleczaki wyrastały jak grzyby po deszczu. Wpołowie lat 50. w całej Polsce działało już prawie pół tysiąca jadłodajni specjalizu­jących się w ruskich ibawarce. Poza tanią kuchnią przyciągał­y dobrze zaaranżowa­ną przestrzen­ią — minimalist­ycznymi meblami, podłogą zmozaikowe­j terakoty, kubistyczn­ymi rysunkami na ścianach.

Od kilku lat mleczarnie przeżywają renesans. Pokrzepiaj­ąc się leniwymi i kompotem we wrocławski­m, łódzkim, krakowskim czy poznańskim mleczaku, warto pamiętać, że jest to warszawski wynalazek.

 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland