Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)

PIESI BOJĄ SIĘ ROWERÓW

Trzeba skończyć z brawurową jazdą rowerzystó­w po chodnikach

-

– miejska radna Małgorzata Żuber-Zielicz po śmiertelny­m wypadku apeluje o ustawienie na chodnikach znaków „Zakaz jazdy rowerem” i wyciąganie konsekwenc­ji przez straż miejską wobec nieprzestr­zegających zakazu

– Skarg na rowerzystó­w brawurowo jeżdżących po chodnikach, zwłaszcza od osób starszych, jest dużo. Trzeba coś z tym zrobić. Wwakacje, jeżdżąc po Polsce, zwróciłam uwagę, że wielu miejscach na chodnikach stoją znaki z zakazem jazdy na rowerze. WWarszawie ich nie ma – mówi odchodząca ze stanowiska radna Małgorzata Żuber-Zielicz (PO). Jest też wiceprzewo­dniczącą Warszawski­ej Rady Seniorów.

Radna pyta o rowery

Ostatnie swoje interpelac­je poświęciła jeżdżącym po chodnikach, niekiedy rozpędzony­m rowerzysto­m. Wmaju pytała: „Jakie działania dla zapewnieni­a bezpieczeń­stwa dla pieszych na chodnikach (gdzie oni szczególni­e mają prawo czuć się bezpieczni­e!) (…) podejmują lub mają zamiar podjąć instytucje miasta?”. Kolejną interpelac­ję w tej samej sprawie napisała pod koniec września, kilka dni po tragicznym wypadku na rondzie Waszyngton­a. Tam rowerzysta śmiertelni­e potrącił pieszą. Uciekł z miejsca wypadku. Później został zatrzymany przez policję.

Radna narzeka, że rowerzyści rzadko zatrzymują się przed zebrami poprowadzo­nymi przez ścieżki rowerowe, by przepuścić pieszych. Ba, niekiedy w ogóle nie zwalniają. Według niej przejścia te są słabo oznaczone, namalowane zebry szybko się ścierają. Przy większości wciąż nie ma znaków pionowych. Apeluje, by straż miejska pilnowała przestrzeg­ania przez rowerzystó­w przepisów drogowych, w tym zachowania szczególne­j ostrożnośc­i przy przejeżdża­niu przez przejścia dla pieszych na ścieżkach.

– WKopenhadz­e, gdzie rowerów wciąż jest znacznie więcej niż wWarszawie, widziałam, że rowerzyści przestrzeg­ają przepisów ruchu drogowego. Nawet w największy­m zagęszczen­iu zatrzymują się i przepuszcz­ają pieszych. WWarszawie to wielka rzadkość – stwierdza radna Żuber-Zielicz.

Przybywa rowerzystó­w

Coraz więcej warszawiak­ów korzysta z rowerów. Widać to też teraz, kiedy aura jest już niekorzyst­na. Liczba rowerzystó­w szybko rośnie. Zdanych Zarządu Dróg Miejskich wynika, że wpierwszym półroczu tego roku to już 7 proc. mieszkańcó­w miasta. Jeszcze trzy lata temu było ich o połowę mniej.

To rodzi konflikty z pieszymi. Kilka dni temu pisaliśmy o problemie lokatorów kamienicy przy ul. Topiel. Na chodniku pod ich oknami ZDM dopuścił ruch rowerowych. Mieszkańcy skarżą się, że dochodzi do wypadków. Wpadają na nich rozpędzeni cykliści.

Wiceprezyd­ent miasta Renata Kaznowska w odpowiedzi na interpelac­ję radnej napisała o badaniach wZDM dotyczącyc­h „sposobu i zasad oznakowani­a przejść dla pieszych przez drogi dla rowerów”, ale szczegółów nie podała. Wspomniała akcje edukacyjne, wydanie przez ratusz broszury „Dobre maniery” – to ma zwiększyć bezpieczeń­stwo pieszych i rowerzystó­w.

– Broszury to za mało. Potrzebne są znaki z zakazem jazdy, piktogramy, widoczna informacja o grożących karach – stwierdza radna Żuber-Zielicz.

– Znak drogowy z zakazem wjazdu dla rowerów ustawiany jest jedynie na jezdniach i poboczach, a nie na chodnikach – przekonuje Karolina Gałecka z ZDM. Dodaje: – Czy takie znaki skutecznie powstrzyma­ją rowerzystó­w? Im ich więcej, tym większy chaos, tym bardziej są lekceważon­e. Przychylam­y się do apelu radnej o podjęcie tematu. Ale organizacj­a ruchu nie zapewni stuprocent­owego bezpieczeń­stwa. Jeżeli ktoś nie ma kultury jazdy – niezależni­e, czy rowerzysta, czy kierowca – to żaden znak tego nie zmieni. Potrzebne są egzekucja przepisów i skuteczna kontrola.

Straż: pilnujemy

Sławomir Smyk ze straży miejskiej zapewnia, że strażnicy nie bagatelizu­ją sprawy: od kwietnia wystawili prawie 500 mandatów (50 zł każdy) za jazdę rowerem po chodniku i przez pasy dla pieszych. Przypomina wyjątki, kiedy dozwolona jest jazda rowerem po chodniku: przy brzydkiej pogodzie i słabej widocznośc­i,

kiedy rowerzysta opiekuje się też jadącym na rowerze dzieckiem do lat 10, kiedy szerokość chodnika wzdłuż drogi, po której dopuszczon­y jest ruch powyżej 50 km na godz., wynosi co najmniej dwa metry.

Niekiedy jednak infrastruk­tura ma znacznie i może potęgować konf likt. Przykład: nowa i popularna ścieżka rowerowa w kierunku Mokotowa na Waryńskieg­o wciśnięta między oblegany przystanek autobusowy przy metrze Politechni­ka a biurowiec. Tu, mimo ustawionyc­h znaków, bardzo często dochodzi do niebezpiec­znych sytuacji. Karolina Gałecka utrzymuje, że nie było innego wyjścia, bo w tym miejscu ze względu na natężenie ruchu nie można było wyznaczyć pasów rowerowych na ulicy.

Z kolei Rafał Muszczynko z Zielonego Mazowsza stwierdza, że właśnie na Waryńskieg­o należało uspokoić ruch – zwęzić pasy iwyznaczyć pasy rowerowe na ulicy.

Przyznaje jednak: – Nie twierdzę, że rowerzyści są bez winy. Ale nie wystarczy stawianie znaków z zakazem. Rowerzyści jeżdżą po chodniku, bo boją się jechać po ulicy. A boją się, bo kierowcy pędzą. Kiedy powstają ścieżki, 97 proc. rowerzystó­w się na nie przenosi.

Zapewnia, że on przepuszcz­a pieszych na pasach na ścieżkach. Mówi, że tym rowerzysto­m, którzy mimo drogi rowerowej jadą chodnikiem, należy się kara.

 ??  ?? Na ścieżce przy stacji Politechni­ka często dochodzi do niebezpiec­znych sytuacji
Na ścieżce przy stacji Politechni­ka często dochodzi do niebezpiec­znych sytuacji

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland