Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
DYREKTOR MUZEUM WARSZAWY ZWODZI TURYSTÓW
Sypiąca się ulica Próżna i Służewski Dom Kultury ulokowany w starym baraku – takimi zdjęciami do zwiedzania stolicy zachęca wicedyrektor Muzeum Warszawy Jarosław Trybuś.
Odwiedziłem ostatnio Katowice. Przed powrotem chciałem kupić sobie jakąś książkę do pociągu w księgarni Muzeum Śląskiego. Patrzę – a na półce „Przewodnik po warszawskich blokowiskach” Jarosława Trybusia. No tak, wWarszawie nakład dawno wyczerpany, ale najwyraźniej Katowice nie darzą stolicy wielką atencją.
Kupuję. Wygląda na to, o czym nie wiedziałem, że w tym roku nakładem łódzkiego Księżego Młyna ukazało się drugie wydanie tej pionierskiej przed laty pozycji. Wspaniale.
Wpociągu okazało się, że moja radość jest przedwczesna. Choć książka się zdezaktualizowała, nie zmieniono w niej w porównaniu zwydaniem z 2011 roku ani przecinka. Wznowić przewodnik, nie aktualizując go i nie zaznaczając, że treść nie odpowiada już rzeczywistości, to wyjątkowe kuriozum. Fakt, że książka napisana jest przez wicedyrektora Muzeum Warszawy, awydana przy współpracy z Muzeum Powstania Warszawskiego, zamienia kuriozum w mały skandal.
Jeśliby więc jakiś katowiczanin kupił w drodze do Warszawy przewodnik po blokowiskach i chciał z nim zwiedzać stolicę, przeżyłby niemałą konfuzję. Po pierwsze nie mógłby znaleźć wielu ulic – wprzewodniku, jakby nie było żadnego zamieszania z dekomunizacją, wciąż funkcjonują ulice Stanisława Tołwińskiego czy Związku Walki Młodych. O tej ostatniej Trybuś pisze zresztą, że „zrosła się z osiedlem, mieszkańcy się do niej przyzwyczaili i zdaje się, że tak już zostanie”.
Turysta ze Śląska mógłby też mieć wrażenie, że jedzie do miasta, wktórym czas się zatrzymał. Na Muranowie próżno by jednak szukał opisanego w przewodniku kiosku z częściami do trabanta iwartburga. Mógłby za to zjeść obiad w znajdującej się dziś pod tym samym adresem smacznej pizzerii.
Zaskoczy go też ulica Próżna, wksiążce pokazana jeszcze ze zniszczonymi fasadami, które kilka lat temu przeszły gruntowny remont. O znajdującej się tam do dziś kawiarni Trybuś pisze: „Wciepłych miesiącach można posiedzieć na zewnątrz pod drewnianym podcieniem, bez obawy, że do kawy posypie się nam tynk”. Zmieniła się też pobliska hala Gwardii, w której podróżnik mógłby z przewodnikiem szukać supermarketu MarcPol, nie spodziewając się, że stała się atrakcyjnym centrum małej gastronomii i handlu.
Zmieniły się też osiedla peryferyjne, choć nie zawsze na plus. Na Chomiczówce nie przetrwał klub kultury NCK 05. Metalową „Żyrafę” Władysława Frycza przeniesiono z ul. Górczewskiej na skwer płk. Pacaka-Kuźmirskiego. Korzystne zmiany zaszły za to na Targówku, gdzie odnowiony został cmentarz żydowski i przestał być, jak pisze Trybuś, „ulubionym miejscem spotkań miejscowego marginesu”. Remont przeszła także willa przy Tykocińskiej. Siedem lat temu była „opuszczona ipowoli obrastała zdziczałym ogrodem”. Dziś znów mieszkają w niej ludzie.
Uderza woczy zdjęcie baraku budowniczych metra z szyldem „Służewski dom kultury”. Dziś placówka może się pochwalić jednym znajciekawszych budynków w stolicy.
Jaki więc obraz Warszawy uzyska katowiczanin, konfrontując treść przewodnika z rzeczywistością? Wwiększości przypadków będzie pozytywnie zaskoczony. Czytając książkę, uświadomiłem sobie, jak stolica wyładniała przez ostatnie siedem lat. A zmiany nie dotyczą tylko centrum i najważniejszych punktów miasta, ale także, pozornie trwających w bezruchu, osiedli mieszkalnych. I to chyba jedyny pożytek z tego absurdalnego wznowienia „Przewodnika po warszawskich blokowiskach”.