Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Śmieci do ABW i NIK
Marszałek Mazowsza nie przestaje alarmować w sprawie kryzysu śmieciowego. Urzędnicy piszą do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz Najwyższej Izby Kontroli. Okryzysie, który grozi Warszawie i okolicy, pisaliśmy wczoraj. Zakłady, które przyjmują śmieci, działają bez pozwoleń. Można je więc zamknąć – i takie procedury są w toku. Zdobycie pozwolenia jest żmudne, trwa miesiącami. Firmom, które procedurę przeszły pomyślnie, zezwolenie wydał marszałek. Potem zpowodu odwołań np. organizacji ekologicznych sprawy trafiły do resortu środowiska. Aminister uchyla pozwolenia. Efekt jest taki, że bez licencji działają zakład spółki Remondis, który przerabia śmieci wWarszawie, oraz podwarszawskie instalacje Lekaro pod Otwockiem, Hetman wNadarzynie i Zakład Oczyszczania wPruszkowie. Jedna z firm już dwa razy przeszła przez marszałka, ministerstwo i sąd. Inie ma pozytywnej decyzji. Minister mógłby wydać pozwolenie i uwzględnić w nim swoje zastrzeżenia. Dzięki temu zakład mógłby spokojnie działać. Ale taką decyzję ma tylko firma Byś na Bielanach. – Możemy mieć za chwilę Neapol w Warszawie – ostrzega marszałek Adam Struzik (PSL). Pisał do resortu środowiska i do premiera. Bez efektów.
Amoże licencje są źle przygotowane? W urzędzie marszałkowskim słyszymy, że nie. Marszałek wydaje podobne zezwolenia np. dla energetyki. Nie ma z nimi problemu. Poza tym, jak tłumaczą urzędnicy, zakłady przetwarzania odpadów wWarszawie i okolicy nie są wcale gorsze niż te w Płońsku, Ostrowi Mazowieckiej czy Ciechanowie. I tamte mogą działać bez przeszkód, a te w regionie warszawskim nie. – Województwo wyczerpało wszystkie możliwości prawne – mówi Marcin Podgórski, dyrektor departamentu gospodarki odpadami w urzędzie marszałkowskim. – Przygotowujemy pisma do NIK iABW. Może dojść do sytuacji, w której odpady czasowo nie będą odbierane. To może pociągnąć za sobą zagrożenie sanitarne iwywołać niepokój mieszkańców.
Wkilku gminach już doszło do chwilowego zastoju w odbiorze śmieci. Problem pojawił się w Jabłonnie, Otwocku, Radzyminie. Firmy wożą stamtąd śmieci do Bysia (mają umowę z tą firmą), a ten zakład ma akurat przerwę technologiczną. Inne, które działają bez pozwoleń, nie są chętne, by przyjmować nieplanowane śmieci. – W miarę możliwości przyjmujemy odpady od nowych dostawców, by zminimalizować utrudnienia dla mieszkańców. Mamy jednak ograniczone moce przerobowe i nie możemy przyjąć odpadów od wszystkich dostawców zewnętrznych z regionu – mówi Leszek Zagórski, dyrektor Lekaro.
Ministerstwo Środowiska nie odpowiedziało na pytanie, jak zamierza rozwiązać problem.