Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Wojna śmieciowa PiS zWarszawą
– W przyszłym tygodniu mamy spotkanie zespołu koordynującego. Budżet jest ciasny, choćby w związku z podwyżką bonifikaty z 95 do 98 proc. za przekształcanie gruntów we własność z użytkowania wieczystego. W związku z tym musimy dokładnie ocenić nasze możliwości.
– Mamy duży problem ze śmieciami. Zaraz po objęciu urzędu powołałem specjalną grupę, która od rana do nocy pracuje nad jego rozwiązaniem. Przewodzi jej wiceprezydent Michał Olszewski, który zdaje mi codziennie relację.
– Nie jestem osobą, która chce burzyć. Rzeczywiście, ten pomnik jest wyjątkowo brzydki. Taka prawda. Warszawiacy mają już dosyć wojny o pamięć o Smoleńsku. W tej chwili piłka jest po stronie rządzących. Bo jeżeli to ma ośmielić do tego, żeby anektować kolejne place albo odbudowywać Pałac Saski bez porozumienia z samorządem, to trzeba będzie się zastanowić, co z takiego typu decyzjami robić. Ja nie zamierzam ośmielać rządu PiS do tego, żeby zajmował kolejne miejsca wWarszawie, które są własnością samorządu, a przede wszystkim warszawiaków.
– Czy ktoś się na to jeszcze nabierze? Już raz było tak, że Polacy głosowali na Beatę Szydło, a dostali Jarosława Kaczyńskiego. Głosowali na Andrzeja Dudę, a dostali prezesa PiS. Tego, co zrobił w naszych relacjach zUnią Europejską, nie da się naprawić z dnia na dzień. Jeszcze niedawno słyszeliśmy wicepremiera rządu, który mówił, że nie będzie respektował orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości UE. Minister sprawiedliwości kwestionował jeden z najważniejszych zapisów traktatu, który mówi o tym, że polskie sądy mogą się odwoływać do sądów europejskich owykładnię prawa europejskiego.
Budżet jest ciasny, ale będą podwyżki dla wszystkich nauczycieli, jak obiecałem. Dziwię się, że Prawo i Sprawiedliwość próbuje wszcząć wojnę śmieciową z samorządem.
– Uważam, że wchodzi się do polityki po to, żeby mieć wpływ na rzeczywistość. Nigdy nie myślałem o sobie w kategoriach premiera. Kiedy byłem ministrem, myślałem o sobie wkategoriach ministra. A dziś zajmuje mnie wyłącznie Warszawa.
– Po dwóch kadencjach wWarszawie będę miał pięćdziesiąt parę lat, więc to nie znaczy, że muszę się udawać na emeryturę. Zobaczymy, jak się potoczą moje losy. W tej chwili interesuje mnie tylko wypełnienie moich zobowiązań wobec warszawiaków.