Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
WRACAJĄ STARE NAZWY ULIC
Nie będzie ulicy Lecha Kaczyńskiego w stolicy.
Sąd przywrócił w piątek jeszcze 43 nazwy, które przed rokiem zdekomunizował wojewoda z PiS. Zarząd Dróg Miejskich chce od niego zwrotu pół miliona złotych za wymianę tablic
– Widać, że jeśli bezprawnie narusza się prerogatywy samorządu, kończy się to przegraną. Na szczęście mamy jeszcze wPolsce niezależne sądy – skomentował dla nas prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. Wojewoda Zdzisław Sipiera zapowiedział konferencję w poniedziałek.
Czy poniesie polityczne skutki tej dotkliwej porażki? Wszeregach PiS był już wymieniany jako następca niepopularnej minister edukacji Anny Zalewskiej, której deforma spowodowała chaos wszkołach. Teraz jego kariera może lec wgruzach. Dokładnie rok temu wojewoda Sipiera wdwóch etapach zmienił nazwy 50 warszawskich ulic. Miasto wygrało w pierwszej instancji sądu 48 spraw. Sipiera już wtedy wyglądał na przygnębionego. Przyznał, że ustawa dekomunizacyjna pozwalała mu zmienić nazwy ulic tylko jednorazowo. Oznaczało to, że nie wywiąże się zzadania. Aprzecież osobiście zameldował prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu podczas miesięcznicy smoleńskiej: „Aleja Armii Ludowej przestała istnieć, w to miejsce będzie ulica Lecha Kaczyńskiego!”.
Wojewoda wniósł kasacje do Naczelnego Sądu Administracyjnego, który zajął się w piątek 45 ulicami. Jedną sprawę odroczył. Chodzi o ul. Stanisława Tołwińskiego na Żoliborzu, bo tu stroną jest też Miasto Jest Nasze. Siedziba stowarzyszenia mieści się drzwi w drzwi zNSA – po drugiej stronie małej ul. Boduena – ale sąd nie wysłał mu zawiadomienia o piątkowej rozprawie. Nie wyznaczył też daty, kiedy zajmie się dekomunizacją ulic Dąbrowszczaków na Pradze i gen. Sylwestra Kaliskiego na Bemowie. Tych patronów też szczególnie broniło Miasto Jest Nasze. Ratusz czeka zaś na termin w sprawach dwóch małych ulic, które przegrał: Matysiakówny na Żoliborzu i Szymańskiego wRembertowie.
Wostatniej chwili prawnicy wojewody próbowali opóźnić ostateczny wyrok NSA. Zabiegali, by rozszerzony skład siedmiu sędziów rozstrzygnął, czy Rada Warszawy miała prawo skarżyć decyzje dekomunizacyjne Sipiery. Przekonywali, że mógł to zrobić prezydent miasta. Jednak dwa składy NSA (rozprawy trwały od godz. 9 równolegle w sąsiadujących ze sobą salach) niezależnie uznały, że nie miało to znaczenia („rada miasta ma zdolność sądową”).
Sędzia Zdzisław Kostka dociekał, czy skoro wojewoda uznał, że opinia Instytutu Pamięci Narodowej jest dla niego wiążąca przy decyzjach dekomunizacyjnych, to co w przypadku gdyby była ona błędna? Przywołał przypadek ul. Józefa Chmiela rozpatrywany przed miesiącem wWojewódzkim Sądzie Administracyjnym wWarszawie. Okazało się, że Sipiera zdekomunizował osobę, która nie była komunistą, tylko więźniem NKWD. Nosiła to samo imię i nazwisko co działacz komunistyczny. – Czy IPN nie może wydać błędnej opinii? – sędzia zwrócił się do radczyni prawnej wojewody. Maja Dudak powoływała się na autorytet IPN. Przyznała, że trudno odnosić się do świadomości całego społeczeństwa, co symbolizuje komunizm. – Wtedy powinno się przeprowadzić konsultacje z mieszkańcami, np. co symbolizowała Armia Ludowa, a nie sięgać po fachową opinię IPN – stwierdziła.
Sędzia Roman Ciąglewicz, uzasadniając oddalenie 20 skarg wojewody, wytknął mu, że „błędem było zbiorcze uzasadnienie” dekomunizacji poszczególnych patronów. Mówił też o „ubogiej faktografii” w opiniach IPN. Podkreślił, że powinny być one zróżnicowane, jako że jest to instytucja naukowo-badawcza.
– NSA nie wyklucza, że mogą być takie nazwy, które symbolizują komunizm lub go propagują, ale w zarządzeniu zastępczym wojewody powinno się to wyraźnie stwierdzić. Tymczasem było lakoniczne zestawienie 47 nazw. Jego zbiorczy charakter uniemożliwia ocenę – stwierdził sędzia Kostka. Rozważał, dlaczego wojewoda zmienił nazwę ulicy z jednostki wojskowej na jej żołnierzy [m.in. 1. Praskiego Pułku na Żołnierzy 1. Praskiego Pułku albo Batalionu Platerówek na Platerówek – przyp. red.]. – Mógł wskazać, dlaczego oni już nie symbolizują komunizmu – wytknął.
Sędziowie w sali E obciążyli wojewodę 360 zł od każdej przegranej sprawy na rzecz miasta. Skład w sali D przyznał zniżkę – 100 zł. Wcześniej Sipiera płacił 480 zł osobno od 48 spraw w niższej instancji.
Słony rachunek przedstawi mu ZDM. Jego dyrektor Łukasz Puchalski przypomina, że wymiana tablic ulicznych kosztowała prawie pół miliona złotych. W piątek powiedział nam, że z przywróceniem starych patronów poczeka na pisemne uzasadnienie wyroków i zmiany w ewidencji ulic, za którą odpowiada biuro geodezji w ratuszu. Drogowcy sprawdzą, ile tablic nadaje się do użytku, zamówią resztę iwciągu kilku tygodni powieszą je na ulicach.
Z przywróceniem starych patronów Zarząd Dróg Miejskich poczeka na pisemne uzasadnienie wyroków i zmiany w ewidencji ulic, za którą odpowiada biuro geodezji w ratuszu