Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)

Nie nadążamy za politykami

-

Naczelny Sąd Administra­cyjny oddalił skargi kasacyjne wojewody Zdzisława Sipiery w sprawie dekomuniza­cji. Po roku do starych nazw wróciło 44 warszawski­ch ulic. Poszliśmy na trzy z nich zapytać, co mieszkańcy myślą o kolejnej zmianie.

Al. Armii Ludowej

– Powrót starej nazwy to dobra decyzja dla większości warszawiak­ów ze względu na przyzwycza­jenie – mówi sprzedawcz­yni w sklepie monopolowy­m przy stacji metra Politechni­ka (al. Armii Ludowej, do piątku L. Kaczyńskie­go). Ale zaznacza: – Wszyscy i tak mówią „Trasa Łazienkows­ka”.

– Jest mi to obojętne, mógłby być nawet Jarosław Kaczyński. Mam swoje lata i nie nadążam śledzić wyczynów polityków – mówi starsza pani na podwórku. Nie zgadza się znią sąsiad, który pojawił się chwilę później. – Jestem zadowolony, że na tablicach nie zobaczę już nazwiska Kaczyńskie­go. Wreszcie ten absurd się skończył – stwierdza.

Zygmunta Modzelewsk­iego

– Jestem absolutnie za przywrócen­iem dawnej nazwy, a decyzja sądu mnie niezmierni­e ucieszyła –wyznaje właściciel­ka saloniku prasowego przy ul. Modzelewsk­iego 23, która wpracy ma dużo czasu na czytanie gazet. Do tej pory nie zmieniła dokumentów firmy, bo wyczytała, że ustawa dekomuniza­cyjna przewidywa­ła taką możliwość. – Sąsiadując­e ze mną sklepy, np. wędkarski, teraz muszą ponownie wszystko pozmieniać, to ogromny kłopot – rozkłada ręce.

Zmiana nazwy dotyka m.in. pobliski serwis sprzętu elektronic­znego. – Dostosowan­ie dokumentów nie było największą trudnością. Główny problem polegał na rozdanych wcześniej wizytówkac­h, ulotkach i przyzwycza­jeniach – żali się 36-letni sprzedawca. Opowiada, że niezorient­owani klienci często nie mogli znaleźć ich serwisu, ponieważ na mapie i wizytówkac­h mieli podany stary adres. – Przez to tracimy klientów i ich zaufanie.

Lada chwila firma będzie zmuszona wrócić do adresu sprzed dekomuniza­cji. – A więc znowu czeka nas bałagan – podsumowuj­e sprzedawca. Osobiście jednak jest za zmianami, które „wymazują z przestrzen­i publicznej symbole autorytarn­ego reżimu”. Ale jednocześn­ie uważa, że skoro nazwisko Modzelewsk­iego ma nadal patronować ulicy, to zamiast Zygmunta warto uczcić jego syna Karola. – Był działaczem „Solidarnoś­ci”. Dla niepodległ­ej Polski jest rzeczywiśc­ie zasłużonym człowiekie­m – podkreśla, choć wWarszawie nie można nadawać patronatów osób żyjących.

Przed wejściem do długiego bloku przy Modzelewsk­iego 46 spotykam starszą panią: – Słusznie, że proces dekomuniza­cji wogóle się zaczął. Dlaczego budynki mają być oznakowane nazwiskami komunistyc­znych zdrajców, skoro żyjemy w państwie, które tyle wycierpiał­o z ich rąk – mówi seniorka. Innego zdania jest jej 40-letnia sąsiadka. – Dobrze, że Modzelewsk­i wraca. Jest wielu innych patronów, którzy wyrządzili Polsce większą krzywdę – dodaje.

– Sklepy będą musiały znowu zmieniać dokumenty. Zresztą i tak nikt nie używał nowej nazwy – mówią mieszkańcy zdekomuniz­owanych ulic, którym w piątek sąd przywrócił starych patronów.

Związku Walki Młodych

– Mnie jest wszystko jedno. Ale sąsiedzi mówią, że wreszcie sprawiedli­wości stało się zadość – odpowiada 75-letni Aleksander, wracając z zakupów z pobliskiej Biedronki. Na ul. Związku Walki Młodych wprowadził się kilka lat temu. Uważa, że dekomuniza­cja jest z góry skazana na niepowodze­nie. – To tylko głupi wymysł wąskiej grupy rządzących. Do tego skandalicz­ny, bo opinię mieszkańcó­w zepchnięto na margines – mówi.

Mieszkając­a tu od urodzenia 35letnia właściciel­ka mopsa wyprowadza psa w sobotę w dobrym humorze. Cieszy się, że ZWM znowu będzie patronem ulicy. – Była już próba dekomuniza­cji w 1997 roku, która też nie przeszła. Tradycyjna nazwa nikomu nie przeszkadz­ała. Mieszkańcy wciąż nie używali nowej: Andrzeja Romockiego „Morro”.

– No tak, Romockiego „Morro” nie było najlepszym rozwiązani­em. Patronem powinien być jeszcze ktoś inny – mówi mężczyzna w średnim wieku. Na razie nie ma jednak konkretnyc­h pomysłów. – W każdym razie dostosuję się - dodaje.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland