Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
PRZYCHODNIA IDEALNA
– Była najpiękniejsza w mieście.
Przestronna, pachnąca nowością, zbudowana z białej silikatowej cegły. I płynęły do niej strumienie pacjentów – z okazji 50-lecia przychodni przy Miodowej wspominali jej wieloletnia lekarka Marianna Rybicka i jej wieloletni szef Marek Sławiński
– Czy pan doktor mnie pamięta? Uciekłam panu z gabinetu, bo za chwilę miałam dostać szczepionkę. Gonił mnie pan tymi szerokimi korytarzami – spytałam doktora Sławińskiego ( jako dziecko byłam pacjentką tej przychodni).
– Tego jednostkowego przypadku akurat nie pamiętam – śmiał się mój rozmówca. – Pamiętam za to, jak pewien emerytowany wojskowy wpadł do gabinetu i zaatakował mnie swoją laską. Dlaczego? Chyba między pacjentami przed drzwiami powstał jakiś spór o kolejność. Nieco się przeraziłem, bo żadnej drogi ucieczki nie było!
Przychodnia Rejonowa nr 4 przy ul. Miodowej rozpoczęła swą działalność w roku 1968. Była wtedy najnowocześniej zaprojektowaną przychodnią w mieście, powielaną w wielu miastach wPolsce tzw. przychodnią idealną, z wieloma wejściami, osobnym dla dzieci zdrowych, osobnym dla chorych, izolatkami i gabinetami specjalistycznymi oraz dentystą na górze. Powstała w momencie, gdy Płock rozwijał się jak szalony, dlatego pacjentów miała całe mnóstwo. W dodatku przez kilkanaście lat obejmowała mieszkańców niemal połowy miasta, do Winiar, przez Wielką Płytę aż po osiedle Tysiąclecia. Dopiero pod koniec lat 70. i na początku 80. odciążyły ją przychodnie przy Jasnej iWolskiego.
Pierwszym szefem przychodni był Mirosław Majewski, potem przez 35 lat kierował nią Marek Sławiński. Zastąpił go Zbigniew Solarski, potem Halina Kisielewska. Teraz na czele placówki przy Miodowej 2 stoi Katarzyna Brzezińska.
I to właśnie ona witała wszystkich na środowej, niezwykle miłej uroczystości jubileuszowej – dawnych i obecnych pracowników, prezydenta miasta, zarząd Płockiego ZOZ-u.
– Dziękuję wam za pół wieku służby – mówił prezydent Andrzej Nowakowski. – Służba zdrowia zawsze odczuwa jakieś braki, ale zaangażowania, serca, oddania pacjentom przy Miodowej nigdy nie brakowało. Zawsze będziemy wspierać jej działalność.
– Dziś w przychodni przy Miodowej udziela się 50 tys. porad specjalistycznych rocznie, a pacjentów przychodni możemy liczyć w tysiące – wyliczał z kolei wiceprezes PZOZ-u Marek Stawicki. – Powstają nowe poradnie, ostatnio np. poradnia diabetologiczna. I, jak właśnie słyszeliśmy, możemy liczyć na zaangażowanie miasta...
–... ależ oczywiście, zarząd PZOZ nigdy nie usłyszał od nas „nie”. Potrzeba jest dwóch pięter w górę? Będą dwa piętra w górę – deklarował z uśmiechem prezydent. I uściślał: – Oczywiście po konsultacji ze skarbnikiem i po zgodzie rady miasta.
– Nie wiem, czy te dwa dodatkowe piętra zdałyby egzamin – odpowiadał Jarosław Wanecki, płocki pediatra, były prezes płockiej Okręgowej Izby Lekarskiej, inicjator jubileuszu. – Przychodnia przy Miodowej została bowiem zaprojektowana jako „przychodnia idealna”, jej układ był doskonale przemyślany, niestety, zagubił się przy okazji przebudowy na przełomie wieków.
Wanecki wspominał, że sam przez chwilę pracował przy Miodowej. Awcześniej, niemal 50 lat temu, rodzice przynieśli go tu na pierwsze szczepienie. – Jak chyba wszystkie dzieci ludzi Petrochemii – podkreślał lekarz. – A potem byłem pacjentem doktor Rybickiej. I dostawałem, jak wszyscy, penicylinę!
– Co mogłam poradzić, wy wszyscy wciąż mieliście anginę! – odpowiadała na to roześmiana pediatra.
A„Wyborczej” opowiadała: – Pracę rozpoczęłam w roku 1966, w takim małym, przejściowym ośrodku, o którym już dziś niewiele osób pamięta, przy ul. Kredytowej. W 1968 przeniosłam się na Miodową, do najpiękniejszej przychodni, w jakiej zdarzyło mi się pracować. Bloki przy Miodowej, Pszczelej już stały, ale Wielka Płyta to właściwie był jeszcze sad. W latach 70. było tu nas już sześcioro pediatrów. To był czas ciężkiej pracy, ale miasto rozwijało się, amy byliśmy dumni, że byliśmy tego częścią. Ludzie byli przyjaźni, otwarci. A pacjentów – masa! O proszę, mam przy sobie takie stare zestawienie, ilu pacjentów w miesiącu przyjął każdy z nas. Od 700 do niemal 1,5 tys. Pod spodem jest nawet mój dopisek: „Ratunku!”. I komentarz doktora Sławińskiego: „Pomożemy”.
Dawni i obecni pracownicy przychodni dostali listy gratulacyjne i kwiaty. – Dla mnie to wciąż przychodnia idealna – podsumował Nowakowski.