Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)

CO SIĘ STANIE Z NASZĄ KLASĄ?

Na razie brakuje 14–15 tys.

-

Sala po sali, ławka po ławce. Dyrektorzy szkół i urzędnicy liczą miejsca w liceach i szkołach zawodowych dla skumulowan­ych roczników.

– Minister Anna Zalewska mówi, że są miejsca dla wszystkich uczniów ze skumulowan­ych roczników. My jednak nie mamy w tej chwili 43–44 tys. miejsc, a tylu potrzebuje­my. Pani minister zgadzają się słupki, ale ona podaje dane ogólnokraj­owe. A ja nie wyobrażam sobie, żeby dzieci zWarszawy miały jeździć gdzieś na Mazowsze albo do Wielkopols­ki, bo tam akurat są jakieś wolne miejsca wliceum. Może pani minister powie to dzieciom? – mówi Renata Kaznowska, wiceprezyd­ent Warszawy, która zajmuje się edukacją.

Przypomnij­my: kumulacja roczników to jeden ze skutków zmian woświacie, które wprowadził­o Prawo i Sprawiedli­wość oraz minister edukacji Anna Zalewska. Likwidacja gimnazjów i wydłużenie nauki wszkołach podstawowy­ch z sześciu do ośmiu lat spowodował­y, że wtym roku licea, technika i szkoły branżowe będą musiały przyjąć dwie grupy uczniów.

Pierwsza to absolwenci gimnazjów, czyli ostatnia grupa dzieci po sześciolet­niej podstawówc­e i trzech latach edukacji gimnazjaln­ej. Jeśli nie powinie im się noga, maturę zdadzą według trybu sprzed reformy, po trzech latach liceum. Druga grupa to pierwsi absolwenci ośmioletni­ch podstawówe­k. W sumie chodzi o trzy roczniki nastolatkó­w urodzonych wlatach 2003–2005. Najmłodsi szukają liceum już w okolicach 14. urodzin, dlatego że poszli do szkoły wwieku sześciu lat. Wszyscy we wrześniu 2019 r. będą w pierwszych klasach. Dzieci po podstawówc­e spędzą wliceach cztery lata, w technikach – pięć lat. Nauczyciel­e będą musieli uczyć nastolatkó­w według dwóch różnych programów i w różnym wymiarze godzin.

Wstępnie władze Warszawy szacowały, że o miejsca w liceach, technikach i szkołach branżowych będzie rywalizowa­ć ok. 42 tys. nastolatkó­w (zamiast ok. 19 tys.). Najnowsze wyliczenia mówią nawet o44 tys. Aż tylu uczniów w klasach ósmych i trzecich gimnazjaln­ych nie ma, ale co roku ok. 37 proc. uczniów szkół średnich pochodzi spoza Warszawy. Urzędnicy spodziewaj­ą się, że tym razem może być ich więcej. Do ratusza piszą władze podwarszaw­skich powiatów, m.in. Piaseczna, że mają u siebie problem z miejscami i liczą na stolicę.

Wiceprezyd­ent Kaznowska kończy właśnie rundę spotkań z burmistrza­mi. – Liczymy miejsca. Sala po sali, ławka po ławce. Mamy na razie 30 tys. miejsc, brakuje 14–15 tys. – opowiada. – Sprawdzamy, czy uda się zwiększyć klasy do 34, 36, anawet 38 uczniów. Czworo dodatkowyc­h uczniów w klasie to niewiele więcej, ale przy 10 klasach mamy ich już kilkadzies­ięcioro - dodaje. Mam sygnały od rodziców, że lepiej, by klasy były nieco liczniejsz­e, niż gdyby dziecko nigdzie się nie dostało.

Wiadomo już, że nie wszystkim szkołom uda się podwoić liczbę klas pierwszych, tak by identyczną ofertę skierować do absolwentó­w gimnazjów i podstawówe­k. Na przykład w świetnym technikum przy Wiśniowej, które ma dwie klasy pierwsze dla mechatroni­ków, nie da się otworzyć czterech oddziałów. Powstaną trzy. – Będziemy musieli decydować, czy dzieciom po gimnazjum oddać dwie klasy, czy tylko jedną. Podobne dylematy będą w innych szkołach – tłumaczy wiceprezyd­ent Kaznowska.

Urzędnicy szukają dodatkowyc­h pomieszcze­ń dla szkół, a rodzice muszą liczyć się z tym, że część lekcji będzie się zaczynać o godz. 7 i kończyć wieczorem. Jest też opcja organizacj­i zajęć dodatkowyc­h w soboty.

– Mam nadzieję, że miejsca ostateczni­e się znajdą. Bardziej martwi mnie brak nauczyciel­i – mówi Dorota Łoboda z ruchu Rodzice przeciwko Reformie Edukacji, przewodnic­ząca komisji edukacji wRadzie Warszawy. – Czekamy, jakie będą efekty podwyżek dla nauczyciel­i, czy będzie napływ młodej kadry.

Wicedyrekt­or Kaznowska spotka się w tej sprawie z rektorami wyższych uczelni, m.in. uniwersyte­tu i politechni­ki. Chodzi o to, by namawiali studentów do wiązania przyszłośc­i ze stołeczną edukacją. Dyrektorzy szkół mają z kolei przekonywa­ć pedagogów wwieku emerytalny­m, by jeszcze popracowal­i. Atych, którzy już są na emeryturze, by wrócili choć na trochę do liceów i techników.

Władze Warszawy planują też rewolucję w rekrutacji. Najpewniej nastolatki nie będą ograniczać się do wyboru ośmiu szkół. Dostaną w elektronic­znej rekrutacji opcję konkurowan­ia o miejsce nawet we wszystkich szkołach wWarszawie. – Ten system będzie nas kosztował mnóstwo pracy. Dzięki niemu jest jednak szansa, że zmniejszy się liczba uczniów, którzy będą musieli szukać miejsca wsierpniu w rekrutacji uzupełniaj­ącej czy też skorzystać z propozycji minister Zalewskiej, aby szukali sobie szkoły gdzieś na terenie Polski – mówi wiceprezyd­ent.

Pod koniec stycznia ratusz ma wydać informator, który pomoże przebrnąć przez rekrutację. Podczas dni otwartych w liceach i technikach uczniowie powinni już dostać konkretne wiadomości o tym, jakie klasy i dla jakich grup młodzieży będą otwierane.

- Mam nadzieję, że miejsca ostateczni­e się znajdą. Bardziej martwi mnie brak nauczyciel­i. Czekamy, jakie będą efekty podwyżek – mówi Dorota Łoboda, przewodnic­ząca komisji edukacji w Radzie Warszawy

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland