Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
DWA DRONY NA SETKI KOMINÓW
WWarszawie to nowość, ale drony są wykorzystywane do badania jakości powietrza wKrakowie oraz w innych miastach Polski już od zeszłego roku. Od piątku dwa takie urządzenia latają nad stolicą. Pierwszy pomiar wykonały nad siedzibą straży miejskiej na Woli.
Jeden z dronów mierzy zanieczyszczenie powietrza pyłami PM2,5 oraz PM10. Wykrywa też formaldehyd i cyjanowodór, które powstają wczasie spalania odpadów. – Wlatuje w smugę dymu i mierzy ilość i rodzaj znajdujących się w nim związków chemicznych. Dzięki temu mamy jasny obraz tego, czym mieszkańcy palą w piecach – mówi Sławomir Smyk z referatu prasowego SM.
Drugi dron ma na pokładzie kamerę wizyjną i termowizyjną. – Jeśli ktoś pali trującym olejem przepracowanym, przy którym z komina nie unosi się dym, wykryjemy to właśnie dzięki kamerze termowizyjnej, która pokaże nam temperaturę komina – dodaje Smyk.
Do obsługi drona potrzebnych jest dwóch strażników. Po mieście będą jeździć smogowozami. Takich busów strażnicy mają już pięć. To mobilne laboratoria, które na pokładzie mają m.in. czujniki do badania jakości wody, higrometr, który pozwala ocenić wilgotność palonego drewna (nie powinna być wyższa niż 20 proc.), urządzenia do wykrywania tlenku węgla wpomieszczeniu, kamerę na wysięgniku, która może zajrzeć na podejrzaną posesję, oraz czujniki jakości powietrza. Drony pozwolą jednak precyzyjniej określić, z którego komina wydobywa się trujący dym.
To jednak jeszcze nie podstawa, by wystawić właścicielowi komina mandat. – W polskim prawie badanie z drona nie jest dowodem w sprawie, ale podstawą do rozpoczęcia kontroli – informują strażnicy. Gdy dron wykryje niebezpieczne substancje, funkcjonariusze muszą więc zapukać do drzwi właściciela komina, wejść na jego posesję i zbadać to, co znajduje się w piecu. – Próbki pobrane z pieca to 100-procentowy dowód – precyzuje Smyk. Jeśli strażnicy udowodnią spalanie odpadów, mogą wystawić mandat na kwotę do 500 zł. Jeśli ukarany nie zgodzi się go przyjąć, sprawa trafi do sądu.
Właściciel posesji ma obowiązek wpuścić strażników, ale tylko w godz. 6-22. – Jeśli problem pojawia się w nocy, rekomendujemy, by kontrola odbyła się następnego dnia. Każda będzie się kończyć spisaniem protokołu. Walka ze smogiem ma być priorytetem dla strażników miejskich – deklaruje koordynatorka ratusza ds. zrównoważonego rozwoju i zieleni Justyna Glusman.
Problem w tym, że często strażnicy przyjeżdżają dopiero kilka godzin po zgłoszeniu, gdy jest już właściwie po dymie. Przeprowadzają kontrolę, ale nic nie wykrywają. – W grudniu wystawiliśmy 40 mandatów. Zpomocą tych dwóch dronów będziemy mogli przeprowadzić kilkadziesiąt interwencji dziennie – podkreśla Smyk.
Wiceprezydent Warszawy Rafał Trzaskowski zapowiada, że jeśli drony się sprawdzą, miasto kupi ich więcej. I chwali się, że ratusz w ciągu najbliższych czterech lat przeznaczy na walkę ze smogiem 300 mln zł.
Pomiar wykonany w piątek przez drona nad siedzibą SM nie był optymistyczny: norma dla pyłów PM10 była przekroczona blisko dwukrotnie, a dla pyłów PM2,5 – prawie trzykrotnie.
Nad Warszawą zaczęły latać drony wyposażone w czujniki do badania jakości powietrza. Z ich pomocą strażnicy miejscy kontrolują kominy, z których wydobywa się trujący dym. Jednak aby ukarać truciciela, muszą najpierw zajrzeć do jego pieca.