Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Sądzeni za zabójstwo sprzed 24 lat
Tą historią żyła dwa lata temu cała Warszawa: przy okazji interwencji wsprawie domowej awantury policjanci wpadli na trop makabrycznego zabójstwa sprzed lat. Za 13 dni sędzia Barbara Piwnik wyda wyrok w tej sprawie. Bogdan G. (rocznik 1970), zabójca Zenona S., na koniec procesu: – Żałuję tego, co zrobiłem. Chcę za to przeprosić Monikę i moją rodzinę. On mi żadnej krzywdy nie wyrządził. Ztym człowiekiem nie dało się dogadać. Zależało mi po prostu na tym, by jego córka, a moja partnerka Monika i jego żona Halina miały spokój wdomu.
Pewnego słonecznego dnia w 1995 r. Bogdan wyrobił się wcześniej z robotą w betoniarni w Rembertowie. Wiedział, że Zenon jest w mieszkaniu w wieżowcu przy Ostrobramskiej 84, ale ten nie otworzył mu drzwi. Musiał czekać, aż Monika wróci z pracy. Zdenerwował się. Ipomyślał: dziś jest dobra okazja. Halina była w szpitalu psychiatrycznym, a „pijany Zenon był łatwiejszym celem”. Wziął 20-centymetrowy nóż z czerwoną rączką. Zadał jeden cios. – Monika płakała. Umyliśmy linoleum. I poszliśmy do baru na piwo – powiedział Bogdan prokuratorowi.
Po dwóch dniach poćwiartowali ciało Zenona iwozili je komunikacją miejską. Głowę schowali do reklamówki, nogi i ręce do toreb podróżnych. Wyrzucili je w zarośla przy kanałku niedaleko Płowieckiej. Śledczy zProkuratury Rejonowej Warszawa-PragaPołudnie chcą, by sąd skazał Bogdana G. na 25 lat więzienia. Jego adwokat Zbigniew Plichtowicz wnioskuje, by na mocy obowiązującego wmomencie zabójstwa Kodeksu karnego z1969 r. zastosował nadzwyczajne złagodzenie kary. – Ujawnił i opisał wszystkie okoliczności zbrodni, nie próbował zagmatwać sprawy – podkreśla.
Gdyby Bogdan, wnerwach i po pijanemu, nie opowiedział policjantom wmarcu 2017 r. o zbrodni sprzed lat, Zenon pewnie nadal byłby uznawany za osobę zaginioną. Jeszcze trzy lata i sprawa uległaby przedawnieniu.
Wyzwaniem dla sądu będzie wykazanie roli w zabójstwie Zenona jego córki Moniki S. (rocznik 1977). Prokuratura żąda skazania jej na karę ośmiu lat więzienia. Miała udzielić Bogdanowi G. „pomocy psychicznej”, gdy wziął nóż do ręki i poszedł do pokoju Zenona S. Później obserwowała, jak Bogdan zabija jej ojca, „manifestując w ten sposób pełną aprobatę”. – Nie ma mowy o żadnym pomocnictwie. Kiwnięcie głową nie wystarczy, by przedstawiać taki zarzut – mówiła przed sądem adwokatka Katarzyna Gajowniczek-Pruszyńska, która broni Moniki S. Wnioskowała o jej uniewinnienie.
Prokuratura przekonuje, że Bogdan był pod wpływem Moniki. – Z opinii biegłych wynika co innego: to Bogdan miał osobowość dominującą, aMonika się go bała – kontruje Gajowniczek-Pruszyńska. – Ta kobieta była molestowana przez wuja. Musiała usługiwać ojcu.
Pięcioosobowy skład sędziowski pod przewodnictwem Barbary Piwnik ogłosi wyrok 23 stycznia.