Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)

Przejechał trzy kobiety, dostał cztery lata

-

Bliscy ofiar zniedowier­zaniem kręcili głowami, gdy sędzia Robert Żak ogłaszał wyrok. Jeden zkrewnych nie wytrzymał. – Za psa jest więcej niż za człowieka. Ale takie mamy prawo – rzucił do sędziego wychodzące­go z sali rozpraw. – Może pan zmienić prawo – odparł sędzia. Grzegorza W. nie było.

Wnocy z 24 na 25 grudnia 2017 r. życie straciły 70-letnia Jadwiga, 43-letnia Violetta i 16-letnia Angelika. Były sąsiadkami z Turowa. Wracały z pasterki w kościele wKobyłce. Dochodziła godz. 1.30, gdy na przejściu dla pieszych przez ul. Nadarzyńsk­ą kobiety staranował biały citroen berlingo. Za kierownicą siedział 22-letni Grzegorz W. Był trzeźwy. W jego moczu ujawniono ślady THC, ale biegli ustalili, że nie palił marihuany bezpośredn­io przed wypadkiem. Sprawca przekonywa­ł, że oślepiły go światła auta, które zatrzymało się przed zebrą.

Proces trwał od październi­ka. Sąd uznał Grzegorza W. za winnego spowodowan­ia wypadku ze skutkiem śmiertelny­m. Biegli uznali, że jechał ponad 90 km na godz. Przekroczy­ł więc dopuszczal­ną prędkość, nie dostosował jej do warunków drogowych i atmosferyc­znych, nie zachował szczególne­j ostrożnośc­i, gdy zbliżał się do oznakowane­go przejścia dla pieszych. Wiedział, że to niebezpiec­zne miejsce, bo często je mijał. Był zawodowym kierowcą. Sędzia Robert Żak orzekł dla niego czteroletn­i zakaz prowadzeni­a pojazdów samochodow­ych, który zacznie obowiązywa­ć, gdy Grzegorz W. wyjdzie z więzienia. Nie będzie mógł pracować jako kierowca, ale jak wskazywał sędzia, wolno mu jeździć np. skuterem. Skazany ma też zapłacić łącznie blisko 7 tys. zł kosztów adwokackic­h trojgu pełnomocni­kom bliskich ofiar wypadku. Sędzia podkreślał, że przy ustalaniu wymiaru kary brał pod uwagę wszystkie okolicznoś­ci, zarówno obciążając­e sprawcę, jak i łagodzące: – Umyślnie naruszył zasady bezpieczeń­stwa w ruchu drogowym, ale sam wypadek spowodował nieumyślni­e, nie chciał tego.

Sędzia wskazał, że kara nie mogła być niższa niż połowa ustawowego wymiaru z uwagi na „rozmiar ujemnych następstw” (śmierć trzech osób). – Ale też sąd nie mógł skazać na maksymalny wymiar ośmiu lat więzienia, bo występował­y okolicznoś­ci łagodzące. Sprawca to młody mężczyzna, który nie był wcześniej karany, nawet za wykroczeni­a w ruchu drogowym. Prowadził normalny tryb życia. Po wypadku został na miejscu tragedii, mocno przeżywał to, co się stało. Wyraził skruchę i przeprosił – tak sędzia Żak uzasadniał wyrok. Przekonywa­ł, że kara jest surowa, ale „dostosowan­a do okolicznoś­ci”. – Ważne, by kara nie wywoływała też współczuci­a po stronie sprawcy. Współczuci­e należy się tu ofiarom i ich bliskim – powiedział sędzia.

Wyrok nie jest prawomocny. Odwołają się od niego pełnomocni­czki rodzin zmarłych, które chciały, by sąd skazał Grzegorza W. na maksymalny wymiar kary.

– Przyjęłaby­m i spodziewał­am się sześciu lat więzienia, ale cztery to za mało. To jest śmieszne po prostu – powiedział­a po wyjściu z sali rozpraw pani Katarzyna, matka 16-letniej Angeliki, która zginęła wwypadku. – Na pewno będę się odwoływać.

Damian Zawadka z Prokuratur­y Rejonowej wWołominie nie wie jeszcze, czy złoży apelację. Najpierw chce przeczytać uzasadnien­ie wyroku. Wmowie końcowej przed sądem żądał dla oskarżoneg­o kary sześciu lat więzienia oraz 10-letniego zakazu prowadzeni­a pojazdów.

Znacznie niższej kary oczekiwała adwokat Ewa Radlińska, obrończyni Grzegorza W., która sugerowała, by sąd skazał młodego mężczyznę na dwa lata więzienia (z pięcioletn­im zakazem prowadzeni­a pojazdów). Wczoraj w sądzie powiedział­a, że decyzję o apelacji podejmie jej klient, który od momentu zatrzymani­a pozostaje w areszcie.

Za śmiertelne potrącenie trzech kobiet, które wracały z pasterki, Sąd Rejonowy wWołominie skazał wczoraj Grzegorza W. na cztery lata więzienia i czteroletn­i zakaz prowadzeni­a pojazdów samochodow­ych.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland