Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Jak buty to tylko od Hiszpańskiego
Burżuj-socjalista, prawnik, poliglota, działacz społeczny i filantrop. Właściciel firmy znanej wWarszawie i na świecie. Mój dziadek – Stanisław Feliks Hiszpański. Gdy się przedstawiał, mówił: „Jestem szewcem”.
Myślę o dziadku. Dlaczego list z Ameryki Południowej zaadresowany „Hiszpański. Europe” doszedł wkilka dni pod właściwy warszawski adres? Dlaczego Stanisław Feliks Hiszpański jest wciąż pamiętany, nie tylko przez varsavianistów? Na Głazie Hiszpańskich na Starych Powązkach uwieczniony jest symbolicznie. Na tablicach zasłużonych widnieje wśród „działaczy gospodarczych”.
Urodził się na zesłaniu w Saratowie w r. 1872. Zginął we wrześniu 1939 r. w rodzinnej od pokoleń Warszawie. W czasie bombardowania „wolał dokończyć herbatę”, do piwnicy zejść nie chciał.
Zanim Stanisław Feliks przejął firmę od ojca, powędrował przez Czechy, Niemcy i Szwajcarię do Paryża. Po drodze pracował, chwytał języki i ciekawe znajomości. W Paryżu podjął pracę robotnika w garbarni, by poznać tajemnice jakości skór. Załatwił też dwie sprawy o życiowym znaczeniu. Zrobił magisterium z prawa na Sorbonie, a dzięki serdecznym kontaktom z Polonią paryską, w szczególności z Marią Skłodowską-Curie, poznał późniejszą żonę Zofię Kraków. Spotkali się dwukrotnie, wymienili 365 listów w ciągu roku z każdej strony, po czym wWarszawie odbył się ślub.
Pod szyldem z niedźwiedziem
Firma Hiszpański założona w r. 1838 miała wWarszawie kilka siedzib. Wokresie międzywojnia mieściła się przy Krakowskim Przedmieściu 7, tu, gdzie dziś jest księgarnia. Szyld przedstawiał niedźwiedzia z butem włapach. We wnętrzu sklepu stały oszklone szafy z obuwiem. Nad nimi wisiał szereg dyplomów z wystaw krajowych i międzynarodowych, dokumentujących wyłącznie złote medale.
Hiszpański decydował, nadzorował i stwarzał warunki pracy. Trzon firmy stanowili majstrowie szewscy. Było ich 20, każdy był superspecjalistą, a także artystą. Większość wolała pracować „u siebie”, a do firmy przy Krakowskim przychodzili po materiał, z gotowym obuwiem i po wypłatę. Hiszpański oddał do ich dyspozycji parter willi przy ul. Narbutta 18, gdzie prócz wyposażonego warsztatu były kuchnia, szatnia i natryski.
Wczasie strajków kolegów po fachu szewcy u Hiszpańskiego nie chcieli porzucać pracy. Paradoksalnie, to właściciel firmy namawiał ich, aby brali udział w strajkach przeciw wyzyskowi, bo – jak przekonywał – solidarność obowiązuje.
Hiszpański do żadnej partii nie należał, jednakże wspierał PPS. Był jej takim sympatykiem, któremu daje się »maszynę« z wyskrobanym numerem i w którego mieszkaniu przechowuje się bezpiecznie bibułę, bomby i patriotów z wyrokami carskimi na karku” – pisał mój ojciec Stanisław Hiszpański w materiałach z 1973 r. sporządzonych na prośbę Mazowieckiej Izby Rzemieślniczej.
Wsklepie firmy Hiszpański osobiście przyjmował klientów, czyniąc honory domu. Mógł jednocześnie rozmawiać w kilku językach: władał francuskim, angielskim, niemieckim, rosyjskim i czeskim. Klientami byli arystokraci oraz generalicja, uczestnicy zawodów hippicznych, dyplomaci i politycy. Głównie warszawiacy i mieszkańcy innych części Polski, ale obuwie zamawiali tu też chętni z całej Europy, obu Ameryk, Azji i Afryki.
Buty dla ministrów, marszałków, artystów
„Wfirmie Hiszpańskiego zamawiali sobie buty […] ministrowie z premierem Składkowskim na czele, artyści z Kossakiem i Kiepurą, profesorowie z Aszkenazym, arystokraci z Radziwiłłem, dyplomaci, sportowcy ze Zbyszko Cyganiewiczem (kopyto jego buta miało wielkość małej kolebki!). Ale przede wszystkim oficerowie; buty z cholewami od Hiszpańskiego noszone były m.in. przez marszałka Mannerheima, generała Carton de Viatra, generałów włoskich, niemieckich, francuskich (m.in. de Gaulle’a). Ekipy jeźdźców wojskowych, które zjeżdżały na zawody hippiczne do Warszawy, stawiały się w sklepie pod wesołym misiem. »Jak buty to od Hiszpańskiego!«” – pisał Olgierd Budrewicz („Sagi warszawskie, czyli sensacyjne i powszednie, romantyczne i prozaiczne dzieje trzydziestu wielkich rodów warszawskich”).
„Gdy już została wzięta miara, przygotowane kopyto i kiedy pierwsza para okazywała się bez zarzutu, klient mógł sobie jechać na swój koniec świata i potem na zamówienie wysyłano obuwie choćby do Rodezji, Brazylii czy Indii; z dworów królewskich pamiętam tylko hiszpański i szwedzki” – wspominał syn Stanisława Feliksa.
Firma Hiszpański specjalizowała się w butach oficerskich, które miały prostą linię z tyłu, co je wyróżniało. Były bardzo eleganckie i wygodne, a w produkcji trudne. Przed wojną kosztowały 135 zł. Mam taki jeden but w domu.
Buty myśliwskie, choćby do pachwin, klasyczne obuwie męskie i półbuty balowe uzupełniały kanon.
Wśród pracowników był też specjalista od obuwia ortopedycznego owyglądzie „normalnego”. Dla pań były pantofelki, śliczne cacka, a „można w nich było zdobywać Tatry”, i trzewiczki sznurowane ponad kostkę wyściełane jedwabiem. Taką parę też mam – w pudle z napisem „1838-1938. 100 lat przoduje wWarszawie Mistrz Kunsztu Szewskiego S. Hiszpański. Krakowskie Przedmieście 7”.
Klientami bywali też ludzie niezamożni, którzy woleli latami nosić niezmieniające eleganckiego wyglądu buty od Hiszpańskiego, zamiast kupować kolejno kilka par trzewików. Dla takich klientów Hiszpański stosował specjalne wybiegi, by nie urażając ich, znacznie obniżyć cenę. Jak to opisał mój ojciec, nagle „przypominał sobie, że właśnie ma taką parę, której ktoś nie odebrał, a która będzie pasowała jak ulał, a przecież słuszne będzie oddanie jej za pół ceny”.
Wszystkie precjoza na skarb narodowy
Po odzyskaniu niepodległości w 1918 r. Stanisław Feliks Hiszpański z małżonką Zofią i matką oddali całą biżuterię rodową i złoto na Skarb Narodowy. Nie pominęli nawet obrączek ślubnych. Wśród precjozów była srebrna broszka z datą 1863, godłem Orła Białego i napisem: „Boże, zbaw Polskę”.
Stanisław F. Hiszpański należał do grona współzałożycieli i członków zarządu Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” w Kijowie pod pseudonimem „Maćko z Bogdańca”, a następnie wWarszawie. Organizacja ta przyjmowała młodzież niezależnie od przynależności klasowej i płci. Wśród celów statutowych Sokoła było podnoszenie sprawności fizycznej iwycieczki krajoznawcze, a nieoficjalnie – szerzenie oświaty narodowej i budzenie ducha obywatelskiego. Symbol sokoła zastępował zakazany symbol Orła Białego. Hiszpański zakładał konspiracyjne gniazda sokole w śródmieściu, a osobiście prowadził gniazdo wśród najbardziej zaniedbanych rejonów na Woli. Część idei Sokoła przejęło rodzące się w konspiracji polskie harcerstwo, do którego współzałożycieli Hiszpański też należał.
Około r. 1900 Hiszpańscy nabyli 2 ha nad rzeką Świder pod Warszawą. Piętrowy biały domek dla rodziny i przyjaciół otoczony został sadem. Dzieci miały raj. Często goszczeni tu naukowcy, intelektualiści układali kuplety i wierszyki. W repertuarze były też pieśni dziadowskie zbierane przez Hiszpańskiego, gdy konno wędrował po kraju i zapraszał szanowanych na wsiach dziadów proszalnych na piwo.
Posiadłość zwana „u Hiszpana”, a oficjalnie „osada Kilińskie” była na tyle oddalona od Mlądza i Józefowa, że przed I wojną światową Hiszpański stworzył tam tajną bazę edukacji patriotycznej i przysposobienia wojskowego, funkcjonującą w konspiracji aż do odzyskania niepodległości. „U Hiszpana” znajdowała się też tajna kwatera główna rodzącego się harcerstwa polskiego.
Mądralin dla naukowców
Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości kondycja nauki polskiej była bardzo uboga. Kasa im. Mianowskiego – Fundacja Popierania Nauki apelowała o donacje. Stanisław Feliks Hiszpański w 1922 r. ofiarował jej całą posiadłość nad Świdrem. Oddając nieruchomość „mądralom”, nazwał ją Mądralinem.
Okres największej świetności Mądralina to międzywojnie. W 1952 r. został przejęty przez PAN i służył ludziom nauki jako ośrodek konferencyjny i miejsce spotkań. W bibliotece z portretu spoglądał darczyńca Stanisław Feliks Hiszpański – mosiężna tablica przypominała: „Magister praw, właściciel słynnej na cały świat firmy szewskiej”.
Obecnie Dom Pracy Twórczej PAN jest zamknięty i niszczeje.
W2001 r. nadano jednej z warszawskich ulic nazwę Rodziny Hiszpańskich. Opasuje Galerię Mokotów z boków i z tyłu. Nazwą ulicy uczczono zasługi dla kraju i stolicy pięciorga członków rodu, a wśród nich Stanisława Feliksa Hiszpańskiego.