Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Łyżwy znów przynoszą mi szczęście
łyżwom mamy być radośni, cieszyć się życiem. Dlatego kiedy jeżdżenie na chwilę przestawało nam sprawiać radość, odpuszczał. Ikazał czekać na moment, kiedy znów przyniosą szczęście. I ja się tej chwili doczekałem.
– Po kilku tygodniach wziąłem do ręki łyżwy i okazało się, że już się na siebie nie gniewamy. Było ciepło, więc łyżwiarze trenowali na rolkach. Pojechaliśmy do Tomaszowa na pierwsze zajęcia i po kilku pierwszych kółkach już wiedziałem, że nie odpuszczę.
– Tak, ale nie miał ze mną dużo pracy, większość spraw ułożyłem sobie sam. poprzeczki nie przeskoczę. Ale chociaż spróbowałem”.
Jestem dumny, że podjąłem walkę. Że nie doszedłem jeszcze do ściany. Anawet jeśli, to jeszcze trochę się z nią posiłuję.
– Z początku myślałem: „Przewróciłem się, jestem słaby, nie nadaję się”. Ale do końca musiałbym żyć z tym, że skończyłem karierę, leżąc na lodzie. Nie chciałem kończyć w ten sposób. Podjąłem walkę – mówi największy polski pechowiec olimpijski Artur Nogal.
– Początek sezonu był słaby, ale z czasem się rozkręciłem. I udało mu się trzy razy przejechać 500 metrów poniżej 35 sekund.
Nigdy wcześniej tego nie dokonałem, mało który Polak łamie tę barierę.
Najlepszy start zaliczyłem przed świętami wHeerenveen. Przyjechała światowa czołówka, a ja zająłem świetne, 11. miejsce. Do tego ścigałem się w parze z Rusłanem Muraszowem, wicemistrzem globu. I przegrałem o 0,01 sekundy, byłem krok od podium.
Dobrze wspominam też start wTomaszowie Mazowieckim. Przyjechała rodzina, przyjaciele. Trybuny były wypełnione po brzegi. Hejt zamienił się w życzliwe komentarze, kibice pytali, kiedy wracam, dodawali mi otuchy. A ja wygrałem bieg w grupie B i awansowałem do czołówki.
Główną motywacją były właśnie igrzyska. Chęć pokazania, że jednak coś potrafię. Wszystkim. Ale przede wszystkim sobie.
– Ostatnio musiałem, bo wyskoczyło mi wspomnienie na Facebooku. Ale już umiem się z tego śmiać. Nie obrażam się na żarty kolegów, kiedy na treningu wypalają: „Jak już przejedziesz pierwsze 10 metrów, to idzie ci naprawdę nieźle”.
– Chcę startować do igrzysk w Pekinie w 2022 r. Mam wsparcie PGE, Warsaw Sports Group, nie muszę martwić się o byt.
Co prawda do igrzysk jeszcze trzy lata, ale jak sobie pomyślę, jak szybko minął ten ostatni... Szaleństwo. Przez 12 miesięcy dostałem kopniaki z każdej strony. Ale fajnie, że mnie nie zabiły, że się podniosłem. Jeszcze pokażę, na co mnie stać.