Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
DROGIE RZĄDY NA POWĄZKACH
– Trudności, które napotkaliśmy podczas pogrzebu ojca, były traumatyczne – mówi pan Marek, nasz czytelnik. Podzielił się z nami swoją historią po przeczytaniu tekstu w „Stołecznej” o świeckim pogrzebie na Powązkach, który nie doszedł do skutku z powodu wysokich opłat, jakich zażyczył sobie ksiądz (m.in. ponad 2 tys. zł „na infrastrukturę” i opłaty kancelaryjne, 500 zł na odnowienie Powązek, 1,2 tys. zł dla kamieniarza za otwarcie grobu).
Bramę otwieram o 14.30
Pan Marek skargę na prałata Marka Gałęziewskiego, który zarządza Starymi Powązkami, złożył 9 stycznia 2016 r. podczas osobistego spotkania z kard. Nyczem. Wręczył mu pismo, wktórym prosił o „wyciągnięcie konsekwencji i ukaranie prałata swoim zachowaniem kompromitującego stan duchowny”.
– Jestem pułkownikiem w stanie spoczynku, tak jak mój nieżyjący ojciec. Matka znała się z jednym zwysoko postawionych kardynałów. To on w 1994 r. pomógł rodzicom kupić miejsce na Powązkach. Oprócz 12 tys. zł opłaty za grób matka przekazała także darowiznę księdzu, na którą nie otrzymała pokwitowania – opowiada.
Jego matka zmarła w 2007 r. – Podczas spuszczania trumny do grobowca jeden z pracowników zarządu Powązek, który ciągnął wózek z trumną jakieś 150 metrów, zaczął domagać się dopłaty. Stwierdził, że było więcej kwiatów, niż się spodziewał – dodaje pan Marek. Kiedy zainterweniował u ks. Gałęziewskiego, ten miał stwierdzić, że to toleruje, bo „oni mało zarabiają”.
Po raz drugi spotkali się podczas pogrzebu jego ojca, w listopadzie 2016 r. Termin mszy ustalono na godz. 10.30 wkatedrze polowej Wojska Polskiego, uroczystości przebiegały zwojskową asystą honorową. – Gałęziewski stwierdził, że pogrzeby, które nie mają nabożeństwa żałobnego w kościele św. Boromeusza na terenie Starych Powązek, wpuszcza na teren cmentarza dopiero po godz. 14.30. Nie wiem, co mielibyśmy robić przez cztery godziny. W końcu oświadczył, że wpuści nas o 12, ale muszę dostarczyć zaświadczenie, że wojsko ponosi odpowiedzialność za przebieg uroczystości, bo, cytuję, „ksiądz nie chce mieć do czynienia zprokuraturą”. Takie samo pismo musiałem załatwić z firmy pogrzebowej – relacjonuje pan Marek.
Co łaska, ale 600 zł
Faktura, którą dostał od zarządu Powązek, opiewała na 1890 zł. Dodatkowo: dwie ofiary na kwotę 600 zł. Na fakturze zaniepokoiła go pozycja: „odprowadzenie od bram cmentarza – 270zł”. Pan Marek: – Takiej usługi nie było, nikt nikogo nie odprowadzał. Poszedłem do pracownika zarządu, aby tę opłatę wykreślić. Odmówił, więc zacząłem pisać przy nim wniosek o skorygowanie „sfałszowanej faktury” i poinformowanie odpowiednich służb. Błyskawicznie skierowano mnie do księgowej i odzyskałem pieniądze.
Tydzień po pogrzebie panu Markowi udało się spotkać z ks. Gałęziewskim. Chciał osobiście wyjaśnić kwestię ofiary „co łaska”, która była z góry określona na kwotę 600 zł: 100 zł za doniesienie kwiatów i spuszczenie trumny do grobu (nie miało to miejsca, robiła to firma pogrzebowa) oraz 500 zł na renowację Powązek. – Według mnie ofiarę daje się według uznania, a nie z przymusu. Gdy poprosiłem o numer konta zarządu, bo chciałem dać ofiarę za otwarcie pierwszej bramy, usłyszałem od księdza, że przeklina mnie po siódme pokolenie – mówi pan Marek.
Po spisaniu protokołu udało mu się odzyskać 870 zł. – Mam dobre wspomnienia z kapelanami wojskowymi wszystkich wyznań. Uważam też, że Kościół katolicki to ważna instytucja w Polsce, dlatego boli mnie brak przejrzystości w działaniu zarządu Powązek – komentuje pan Marek.
Od dwóch lat nasz czytelnik czeka na wyjaśnienia od warszawskiej kurii wsprawie zachowania księdza ze Starych Powązek, na którego osobiście złożył skargę u kardynała Kazimierza Nycza. Twierdzi, że zarządca cmentarza chciał na nim wymusić nieuzasadnione opłaty za pogrzeb ojca.
Częste skargi na Powązki
Ks. Przemysław Śliwiński, rzecznik archidiecezji warszawskiej, nie przypomina sobie tej konkretnej skargi, ale obiecuje, że przyjrzy się sprawie. Tłumaczy, że takie sytuacje mogą wynikać z problemów komunikacyjnych, „rzadziej zbłędów samego księdza”. – Stare Powązki mają wartość zabytkową, przez co mechanizm postępowania na tym cmentarzu jest specyficzny – mówi. – Nie jest tak, że zawsze winna jest tylko jedna osoba.
Potwierdza jednak, że do kurii często wpływają sprawy dotyczące zarządu Powązek. – Warto się zastanowić, jak w działanie Starych Powązek włączyć miasto czy państwo – przyznaje.