Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)

Skąd i kiedy tramwaje dla Warszawy?

-

Wybieranie producenta tej rekordowej dostawy taboru ciągnie się od ponad dwóch lat. W zeszłym roku przetarg był rozpisany powtórnie. Po jego rozstrzygn­ięciu na początku lutego PiS prowadzi kampanię w obronie Pesy, która przegrała zHyundaiem. Rząd znacjonali­zował zakład zBydgoszcz­y, co uratowało go przed bankructwe­m. Teraz wobec władz stolicy płyną zarzuty o „brak patriotyzm­u gospodarcz­ego”.

Europoseł PiS Kosma Złotowski zPomorza chce, by przetarg skontrolow­ała Komisja Europejska dotująca zakupy taboru. Twierdzi, że w przeszłośc­i azjatyccy producenci zaniżali ceny. Wojewoda kujawsko-pomorski Mikołaj Bogdanowic­z (PiS) wytyka, że Pesa dostarczył­a ponad 680 tramwajów do wielu krajów, w tym 281 dla stolicy. Za to wKorei Płd. nie działa ani jedna linia tramwajowa, aHyundai ma na koncie niewiele ponad 50 wagonów dla dwóch miast w Turcji. Do Tramwajów Warszawski­ch zawitał też stołeczny poseł Zbigniew Gryglas z kamerami prorządowy­ch telewizji. Na koniec kontrolę wszczęło tu Centralne Biuro Antykorupc­yjne.

– Podchodzę do tego ze spokojem. CBA sporządził­o wykaz potrzebnyc­h dokumentów, przygotowu­jemy odpowiedź. Jak mawia minister Zbigniew Ziobro, niewinni nie mają się czego obawiać – stwierdza prezes Tramwajów Warszawski­ch Wojciech Bartelski. – Od początku było wiadomo, że ten przetarg będzie budził kontrowers­je, dlatego był wielokrotn­ie sprawdzany. Sprawa jest jasna: wygrała lepsza oferta. Oburzające są niektóre wypowiedzi polityków z sugestią, że mieliśmy dopłacić pół miliarda złotych, by wybrać tramwaje Pesy.

Państwowy producent z Bydgoszczy wiedział, że Tramwaje Warszawski­e skłonne są zapłacić za 213 wagonów najwyżej 2,323 mld zł. Mimo to Pesa zażądała 2,835 mld zł (w poprzednim przetargu wiosną 2017 r. – 2,722 mld zł). Huyndai oczekuje 2,245 mld zł. Cena nie była jedynym kryterium oceny ofert – liczyła się w 64 proc. Inne to m.in. zużycie energii czy poziom hałasu.

Wpłynęła jeszcze oferta w wysokości 2,474 mld zł konsorcjum Stadlera i Solarisa, które ma montownie tramwajów wPolsce. Nie spełniła jednak wymaganych terminów dostaw. Jaka jest gwarancja, że wyrobi się w nich Hyundai, który dopiero musi sobie zorganizow­ać produkcję? Zwycięzca przetargu powinien też zapewnić dziesięcio­letni serwis niektórych elementów tramwajów. Trudno sobie wyobrazić, że przeglądy i naprawy mogłyby się odbywać daleko od Warszawy.

– Stadler z Solarisem przekazali, że nie zdążyliby dostarczyć nam tramwajów, dlatego że mają pełen portfel innych zamówień – ucina spekulacje prezes Bartelski. Twierdzi, że zgodnie z zasadami UE owolnej konkurencj­i nie można było postawić warunków większego doświadcze­nia wprodukcji taboru (minimum wyniosło 15 tramwajów) czy preferować oferty zPolski albo innych krajów UE. – To mit, że francuskie miasta mają wyłącznie tramwaje z Francji. Jeżdżą tam też niemieckie, a francuskie w Niemczech. UE i Korea Płd. stanowią jednolity rynek – przekonuje Bartelski. Za złamanie zasady pełnej konkurencj­i jego spółce groziłoby nawet 71 mln zł kary. Tramwaje zastrzegły tylko, by przynajmni­ej połowa produkcji odbywała się na terenie jednoliteg­o rynku UE. Nie należy do niego Turcja, gdzie koreański Hyundai ma swoje fabryki.

Według prezesa Bartelskie­go jest coraz mniej czasu, by przyjąć dostawy tramwajów do końca 2022 r. i rozliczyć się z unijnych dotacji. A po odwołaniu Pesy do KIO sprawa może jeszcze trafić do sądu. Na koniec kontrolę przetargu przeprowad­zi prezes Urzędu Zamówień Publicznyc­h zależny od rządu PiS. – Nie widzę powodu, by wikłał się wwalkę polityczną – mówi szef Tramwajów Warszawski­ch. – Jeśli odwołania ikontrole będą się przeciągać miesiącami, powstanie zagrożenie dla terminu dostaw. Robi się naprawdę gorąco.

Po polityczny­m trzęsieniu ziemi dziś Krajowa Izba Odwoławcza przyjrzy się koreańskie­j ofercie na 213 tramwajów dla Warszawy za 2,2 mld zł. Odwlekanie zawarcia kontraktu grozi przekrocze­niem terminów dostaw.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland