Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
LECZENIE MIASTA Z ZATOK
Warszawa cierpi chronicznie na zatoki. Jednak nie szczękowe ani czołowe tylko przystankowe. Tymczasem na Ursynowie dzięki projektowi z budżetu obywatelskiego za 165 tys. zł powstał przystanek autobusowy, który mógłby być przykładem do naśladowania w innych tego typu miejscach.
Wpobliżu szkoły, kościoła, osiedla i placu zabaw na ul. Przy Bażantarni Zarząd Transportu Miejskiego wykonał przystanek dla dwóch linii autobusowych – 166 i 192. Mieszkańcy, którzy wcześniej musieli chodzić daleko na piechotę, zyskali dojazd komunikacją miejską wpołowie drogi między al. Komisji Edukacji Narodowej a ul. Rosoła.
Co ciekawe, tym razem urzędnicy nie zdecydowali się jednak, by autobusy zjeżdżały z ulicy do zatoki przystankowej. Zatrzymują się prosto na jezdni, która została przedzielona separatorem. Uniemożliwia to innym kierowcom wyprzedzanie autobusu, który przez kilkanaście sekund stoi na przystanku. To ważne, bo w pobliżu znajduje się przejście dla pieszych. Kursy są na tyle rzadkie, że na niezbyt ruchliwej ul. Przy Bażantarni nie powinny się tworzyć korki. Zresztą autobusy nie zatrzymują się tu za każdym razem, ale tylko wtedy, gdy jest takie zapotrzebowanie – to przystanek na żądanie.
To rozwiązanie, które trzeba docenić, bo nadużywanie budowy zatok przystankowych utrudnia życie pasażerom, pieszym ikierowcom autobusów, którzy często muszą długo czekać, aż zostaną wpuszczeni z powrotem na ulicę przez inne samochody. Betonowe zatoki, często niesolidnie wykonane, szybko klawiszują pod ciężarem autobusów i jazda po nich staje się koszmarnie niewygodna. Zreguły też przegubowce nie podjeżdżają bezpośrednio pod krawężniki, więc pasażerowie niepełnosprawni czy zwózkami dziecięcymi nie mogą stanąć od razu na chodniku. Jeszcze trudniej wejść ztakiej zatoki do autobusu, bo oznacza to pokonanie dodatkowego poziomu. Wdodatku zatoki zabierają dużo miejsca, więc często przystanki zamieniają się w wąskie skrawki trotuaru. Zamiast bezpośrednio przy skrzyżowaniu albo obok przejścia dla pieszych autobusy zatrzymują się nawet kilkadziesiąt metrów dalej. Pasażerom wydłuża się więc droga dojścia.
Zasługi władz Ursynowa dla uspokajania ruchu na dzielnicowych ulicach wypadały do tej pory różnie. Co prawda powstały pasy rowerowe na ul. Cynamonowej, ale podobne rozwiązanie z budżetu obywatelskiego na równoległej ul. Stryjeńskich czy Bartoka zostało zablokowane po histerycznych protestach kierowców. Mieli obawy przed zwężeniem jezdni do jednego pasa, by wygospodarować miejsce dla rowerzystów, a teraz i tak stoją w korku, bo ul. Stryjeńskich gubi jeden pas przed budową południowej obwodnicy Warszawy. Ursynów wprowadził za to czujniki prędkości, które zachęcają kierowców, by zdjęli nogę z gazu przed przejściami dla pieszych. Nowy przystanek na ul. Przy Bażantarni jeszcze lepiej wpisuje się wten trend. Czy to właśnie tutaj zacznie się leczenie Warszawy z choroby zatok przystankowych?