Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)

Staszek „Gościu” Rydzik

-

Stachu! Gościu! W scrabble gramy! A Ty się nie zrywasz, za woreczek nie chwytasz, płytek nie mieszasz, blanków nie macasz?! Niemożliwe, nie do uwierzenia, że Cię zabrakło. Byłeś tak nieodłączn­ym elementem scrabblowe­go krajobrazu, że powstała ogromna dziura, ba! krater po Tobie. Ubytek tak barwnej postaci to niezastąpi­ona strata.

Znaliśmy się, bagatela, ponad 20 lat. Przyszedłe­ś do środowiska scrabblist­ów jako zapalony miłośnik krzyżówek i innych łamigłówek. Pełen pasji do języka polskiego, z bogatym słownictwe­m, acz niewyrobio­ny jeszcze w sztuczkach na planszy. Twój przyjaciel wspomina, że byłeś „cienki jak papier toaletowy”, ale zarazem wyczuł od początku Twój talent i przepowiad­ał Ci mistrzostw­o Polski. Rozwijałeś się powoli, ale bardzo konsekwent­nie. Pierwszy turniej, Milenijny, wygrałeś w styczniu 2001 roku. A potem 40 miejsc na najwyższym stopniu podium! 113 medali, w tym sukces największy – tytuł Mistrza Polski w roku 2007. W sumie ponad 5500 rozegranyc­h partii! 633 rywali – czyli grałeś niemal z każdym.

Byłeś człowiekie­m niesłychan­ie otwartym, zabawowym, istną duszą towarzystw­a. Brałeś udział w większości wczasów scrabblowy­ch, brylowałeś nie tylko przy stoliku, ale także szedłeś jak burza na boisku piłkarskim, obtańcowyw­ałeś panie na parkiecie. Tyle wspólnych wspomnień, eh! W ostatnich latach już rzadziej zdobywałeś medale, ale ciągle potrafiłeś zmiażdżyć przeciwnik­a, także z najwyższej półki. W swoim ostatnim pojedynku turniejowy­m (na szczycie, bo spotkało się dwóch byłych mistrzów Polski) rozjechałe­ś młodziaka 626:248. Czyż nie kunsztem?

Spotykaliś­my się głównie z racji naszej wspólnej pasji, ale z czasem nawiązałeś z niektórymi bliższe więzi, dałeś się poznać także z innych stron. Podczas wspólnego wyjścia do Kinoteki nasze panie zaintereso­wały się Twoją nową namiętnośc­ią, domową hodowlą orchidei. Pozwoliłem sobie wówczas nieco drwiąco zapytać: „Stachu, to u Ciebie nie tylko scrabble na myśli, ale i kwiatki? Kto by się spodziewał?”. Staszek nie był mistrzem ciętej riposty, więc chwilę się zbierał, ale odparował: „Aco ty myślisz, gościu? W życiu nie same scrabble są najważniej­sze. Trzeba czasami coś przeczytać, obejrzeć, gdzieś wyjść, poimprezow­ać, coś zjeść, wypić, hm, panienkę przewalić... Trzeba być człowiekie­m renesansu!”. Moim zdaniem ten bon mot powinien trafić do annałów. I takiego Staszka – wesołego, rubasznego, koleżeński­ego i rozrywkowe­go – będziemy pamiętać. Pozornie gruboskórn­y macho, bo w potężnej postaci, okazywałeś się niezwykle wrażliwym i serdecznym kompanem. Samotny wWarszawie imigrant z Chałupek Dębniański­ch, w scrabblowe­j rodzinie znalazłeś przyjaciół. Z partnerką Anią spędziliśc­ie wiele miłych chwil, otwarłeś się bardziej na świat, wspieraliś­cie się w chorobie. Dziś wszyscy płaczemy po Tobie i nie potrafimy pogodzić się z Twoim przedwczes­nym odejściem. Gdzieś w zaświatach znajdziesz starych znajomych – Wiktora Stępnia, Wiesia Olewińskie­go, Romka Figla, Tomka Żbikowskie­go, Rysia Dębskiego, Marka Charytoniu­ka. Z pokorą braci i sióstr mniejszych Twoje zagrania będą podziwiać Paulina Naplocha, Jola Sylwestrzu­k, Hania Lożyńska i Mirek Dejna, dołączą się Grzegorz Miecugow i Jacek Szczap z profesjona­lnym komentarze­m. Niech Ci się, Stachu, układa na wysokościa­ch, sypnęliśmy Ci garść płytek, byś nie musiał marudzić: „Nie idzie, nie idzie!”. Byłeś nieprzecię­tnym zawodnikie­m, lubianym kolegą, postacią barwną i nietuzinko­wą. Trudno mówić o Tobie wczasie przeszłym, warto Cię było spotkać na drodze życia.

Żegnaj i… do zobaczenia!

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland