Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
SZTURM NA PODJAZD
Chcesz przejść przez ulicę? Proszę bardzo, ale najpierw proszę pomachać przez pięć minut pięciokilogramowymi hantlami. Brzmi dziwnie? A takiego właśnie wysiłku wymaga pokonanie na wózku inwalidzkim kładki w Nieporęcie
Pierwsze dwa poziomy pochylni jeszcze nie stanowią wyzwania. Gdzieś koło czwartego bicepsy zaczynają mi lekko protestować. Na siódmym biegu rampy już porządnie dyszę, tym bardziej że zrywa się dość ostry wiatr, który wieje mi prosto w twarz. Muszę walczyć zwózkiem, żeby nie cofać się na upiornej pochylni.
Do próby pokonania na wózku kładki nad Kanałem Żerańskim w Nieporęcie zaprosił mnie Jarosław Bogucki ze Stowarzyszenia Przyjaciół Integracji, działającego na rzecz osób z niepełnosprawnością. Kilka dni wcześniej rozmawialiśmy o tej konstrukcji. Jest nietypowa: żeby dostać się na kładkę, znajdującą się kilka metrów nad poziomem terenu, osoba na wózku musi pokonać całą kaskadę załamanej w zygzak rampy. Zawracać o 180 stopni trzeba aż dziewięć razy, zanim z wózkiem wywinduje się na wysokość porównywalną z drugim piętrem bloku.
– Ktoś chciał dobrze, ale wyszło tak sobie – mówi Julia Torla, Miss Polski na wózku 2014, która na zaproszenie stowarzyszenia testowała pochylnię. – Ja nie miałam problemu z pokonaniem tego podjazdu... – twierdzi, a ja wytrzeszczałem oczy, bo moje bicepsy jeszcze protestowały. –...ale trzeba brać pod uwagę wszystkie osoby. Jeśli ktoś miałby słabsze ręce („Dzięki” – myślę), to miałby kłopot. Powinna być jeszcze winda – dodaje.
– Ja potrzebowałem pomocy, bo mam niesprawne dłonie – mówi Łukasz Bednarski, poruszający się na wózku. – To karkołomne zadanie.
Inwestycja powstała jeszcze w 2013 r., ale teraz przeżywa specyficzną drugą młodość. Co chwila ktoś wrzuca zdjęcia konstrukcji na Instagrama, Facebooka czy Twittera. Serpentyny podjazdów wyglądają surrealistycznie. Samorząd Nieporętu wydał na remont kładki 2 mln zł, w tym 0,5 mln dostał z funduszy UE.
– Owszem, podjazd spełnia przepisy, kąty nachylenia są odpowiednie, ale taka liczba ramp przy takiej wysokości sprawia, że wielu ludzi z niepełnosprawnością zdąży się zmęczyć – mówi Jarosław Bogucki. – Awzimie, kiedy jest ślisko, pokonanie ramp pewnie jest dużo trudniejsze.
Kiedy telefonuję do urzędu w Nieporęcie i mówię, że dzwonię wsprawie kładki, po drugiej stronie słuchawki słyszę poirytowane sapnięcie. Samorząd ma już dość pytań o kładkę. Mimo pozostawienia numeru z prośbą o oddzwonienie wicewójt Alicja Sokołowska nie znajduje chwili, by porozmawiać. W 2016 r. tłumaczyła w Radiu RDC, że remont kładki konsultowano z mieszkańcami. I to w konsultacjach według niej wybrano wariant z rampami. – Koszt windy był porównywalny z kosztem rampy. A dużo droższy byłby potem koszt eksploatacji – przekonywała.
Samorządowcy mają swoje racje. Konserwacja i naprawy windy na pewno by kosztowały, awliczącym ok. 15 tys. ludzi Nieporęcie niepełnosprawnych poruszających się na wózkach jest pewnie niewielu. Podobnie kilka lat temu argumentowali urzędnicy z Siedlec, którzy zbudowali podobną serpentynę podjazdów przy ul. Kaczorowskiego.
Wrozmowie z portalem transport-publiczny.pl Paweł Mazurkiewicz, inspektor ds. komunikacji społecznej Urzędu Miasta w Siedlcach, przekonywał, że brak windy jest rozwiązaniem przemyślanym. – Trzeba myśleć o rachunku ekonomicznym, choć nie osamych pieniądzach, ale też pewnej efektywności korzystania z tego – zaznacza. – Przy bardzo małej liczbie korzystających osób trudno mówić, żeby robić tutaj windę. Lepiej zrobić coś takiego, co jest bezobsługowe – mówił.
– To prawda, windy trzeba konserwować i naprawiać. A rampa jest niezniszczalna. Ale z punktu widzenia funkcjonalności to porażka – mówi Jarosław Bogucki. – W takich sytuacjach rekomendujemy inwestorom podwójne wsparcie dla niepełnosprawnych: i podjazd, i windę. Szkoda, że na etapie szykowania inwestycji nie zasięgnięto opinii ekspertów – mówi.