Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
WALCZĄ Z SAMOWOLĄ BUDOWLANĄ
Przy ul. Pochyłej na Białołęce powstaje blok. „Na trzech kondygnacjach (…) będą 24 przytulne, jasne i nowoczesne mieszkania. Zostaną zaprojektowane iwykonane w oparciu o najwyższe standardy” – czytamy na stronie inwestycji.
Najwyższe standardy stoją pod znakiem zapytania. Jak już pisaliśmy, inwestor, My Development SA, osuszał wykop pod budowę bez pozwolenia, awodę nielegalnie zrzucał do miejskiej kanalizacji. Podczas prac krany w domach sąsiadów były suche. Kiedy pod koniec zeszłego roku na budowę wjechał ciężki sprzęt, na podwórku Agnieszki Miller osunął się grunt i pojawiła się dziura szeroka na metr. Razem z mężem zaskarżyła pozwolenie wojewody na budowę wWSA. Sprawę wygrali. 28 lutego przekazali kierownikowi budowy, że sąd zdecydował uchylić decyzję wojewody opozwoleniu na budowę. Robotnicy zeszli z placu.
To był piątek. W poniedziałek 4 marca prace zaczęły się na nowo i trwają do dziś. Leje się beton, robotnicy ustawiają zbrojenia. Millerowie wzywają policję, a funkcjonariusze poprzestają na spisywaniu robotników. I tak dzień w dzień. – Jednego dnia przyjechali, kiedy wylewany był beton. Policjanci zaczekali, aż skończy się wylewka, idopiero wtedy przystąpili do interwencji – opowiada Agnieszka Miller. W komendzie policji na Białołęce zapytała, dlaczego policja nie egzekwuje wyroku. Dyżurny oficer przekazał, że funkcjonariusze polegają na informacjach od legitymowanych robotników, że budowa jest legalna. I przyznał, że podczas interwencji nikt nie przedstawił żadnych dokumentów zezwalających na budowę. Awyrok WSA Millerowie przekazali zarówno kierownikowi budowy, jak i policji.
Zadzwoniliśmy do Komendy Rejonowej Policji dla Białołęki, żeby dowiedzieć się, jak dokładnie wyglądały interwencje i dlaczego prace trwają mimo prawomocnego wyroku sądowego. Rzeczniczka komendy powiedziała tylko, że sprawą legalności budowy zajęła się prokuratura.
Na podwórku uMillerów ciągle straszą dziura iosuwisko. 4 marca na oględziny przyjechali inspektorzy: jeden zpowiatowego inspektoratu nadzoru budowlanego, drugi z ramienia inwestora. Obydwaj uważnie obejrzeli podwórko. Następnego dnia Millerowie znaleźli swój samochód oblany smołą. – Ktoś musiał nocą wejść od strony budowy na podwórko, dokładnie wiedząc, jak uniknąć kamer monitorujących posesję – relacjonuje Agnieszka Miller. Sprawę zgłosiła na policję. Poprosiła też oprzyznanie całodobowej ochrony dla rodziny, bo odkąd rozpoczęli walkę zbudową za płotem, czują się zastraszani. – Jeden zpracowników My Development groził mi bronią – mówi Agnieszka Miller. Tą sprawą też zajmuje się prokuratura. – Kiedy robiłam zdjęcie budowy, zaczął mnie gonić geodeta. Dopadł mnie na ulicy i zaczął szarpać – opowiada kobieta. – Jak tylko wyjdziemy na balkon, od razu słyszymy wyzwiska zbudowy – dodaje.
Winternecie ciągle dostępna jest oferta kupna mieszkań w nielegalnie powstającym bloku. W biurze sprzedaży dowiedzieliśmy się, że My Development SA wycofał ofertę jeszcze 28 lutego, czyli wtedy, kiedy WSA wydał niekorzystny dla niego wyrok. Sprzedaż wstrzymano.
Na stronie internetowej inwestycji osiedlepochyla.pl czytamy też, że inwestorem jest HighTower sp. z o.o. Ani słowa oMy Development, który uzyskał pozwolenie na budowę od wojewody. Dopiero Andrzej Kłosowski, dyrektor stołecznego inspektoratu nadzoru budownictwa, wyjaśnia nam, że pozwolenie na budowę zostało przeniesione na HighTower wwydziale architektury dzielnicy Białołęki. Dyrektor tłumaczy też, że obecne prace to zabezpieczanie terenu budowy prowadzone na podstawie odrębnego pozwolenia wydanego przez PINB. I nie podlegają wyrokowi WSA. O pozwolenie wystąpił inwestor.
Millerowie obawiają się, że deweloper scedował odpowiedzialność za szkody na mniejszą firmę. Bo HighTower to spółka z ograniczoną odpowiedzialnością z kapitałem zakładowym 5 tys. zł. – Geolog przeprowadził ekspertyzę szkód. Zabezpieczenie osuwiska będzie kosztować ponad 80 tys. zł. A osuwisko stanowi zagrożenie dla naszego domu – tłumaczy Agnieszka Miller.
Nie udało nam się ustalić, co zamierza deweloper. Jego strona internetowa nie działa, telefon podany w branżowym portalu odbiera były pracownik firmy. Z biura sprzedaży, które sprzedawało mieszkania na Pochyłej, dostajemy kontakt do pracownika My Development. Tam też nikt nie odbiera.
Wykonawca leje beton, mimo że sąd uchylił pozwolenie na budowę bloku. Interwencje policji nie pomagają. Sąsiadom, którzy najgłośniej walczą z samowolą, ktoś nocą oblał samochód smołą. Millerowie czują się zastraszeni. Wystąpili do policji o całodobową ochronę