Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)

Dziadkowi pomysł z muzeum się nie spodobał

-

Wsłuchawce słyszała, że nie mają miejsca, że nie są zaintereso­wane. Wkońcu spotkała się z przedstawi­cielem Muzeum Literatury. – Obejrzał, powiedział, że zalaminują, spakują w karton iwstawią do magazynu. Nie wzbudziło to we mnie entuzjazmu – opowiada pani Izabela. – Skoro to wszystko leżało 50 lat, to poczeka jeszcze pięć. Może nadejdzie lepszy moment.

Kilka miesięcy później zadzwonił telefon. Bartosz Janiszewsk­i powiedział, że będzie pisał biografię Grzesiuka. Zaufała mu iwypożyczy­ła archiwum. Do Janiszewsk­iego trafiły m.in. pożółkłe rękopisy trzech powieści pisarza. To kilkaset pojedynczy­ch kartek, wwiększośc­i zapisanych ołówkiem. – Dziadek pisał głównie wchorobie, na leżąco. Ołówkiem było mu łatwiej – relacjonuj­e wnuczka. Janiszewsk­i zorientowa­ł się, że dotychczas­owe wydania „Na marginesie życia” są o wiele krótsze niż pierwowzór. Podobnie zpozostały­mi książkami. Pani Izabela pomyślała o ponownym wydaniu powieści dziadka.

Krótko po Janiszewsk­im zadzwonił Jan Młynarski, muzyk i kompozytor. – Powiedział, że jest fanem Grzesiuka izapytał, co się dzieje zbandżolą dziadka. Ta leżała na szafie – opowiada pani Izabela. Instrument, na którym grał warszawski bard, jest samoróbką. Powstał w obozie koncentrac­yjnym Mauthausen-Gusen, gdzie Grzesiuka więzili prawie całą wojnę. Pudło rezonansow­e to spód od taboretu powleczony psią skórą (po wojnie zamieniono ją na świńską), przybitą tapicerski­mi gwoździkam­i. Młynarski grał na niej pierwszy od śmierci Grzesiuka. Oddał bandżolę do renowacji. I nagrał z nią płytę.

W2017 r. wyszła biografia Grzesiuka, a rok później nowa edycja powieści wzbogacony­ch o to, co znaleziono w rękopisach. – Mam wrażenie, że dziadkowi pomysł zmuzeum się nie spodobał – żartuje Laszuk. – I tak zakręcił, żeby te rzeczy do muzeum nie trafiły. Nie wiem, czy to wszystko mogłoby się wydarzyć, gdyby pamiątki leżały w gablotach.

Na wydaniu powieści się nie skończyło. – Redaktor zwydawnict­wa zapytał o pamiątki: „Co ty teraz zrobisz z tym kartonem?”. „Schowam do szafy” - mówię. Popatrzył na mnie i już wiedziałam, że to nie koniec.

Tak powstało „Klawo, jadziem!”, zbiór niepubliko­wanych opowiadań, felietonów i piosenek Grzesiuka. Wszystko ilustrowan­e zdjęciami z rodzinnego archiwum i fotografia­mi pamiątek.

A te póki co leżą w wydawnictw­ie Prószyński i S-ka. Magdalena Zaleska, rzeczniczk­a tej oficyny, otwiera pudło i ostrożnie wyciąga kolejne pamiątki. Dwa albumy zdjęć, a na nich biesiady i koncerty ze zrujnowaną i odbudowaną stolicą w tle. Listy od fanów. Afisze zwydarzeni­ami z lat 60. Wycinki z gazet z recenzjami książek. List do siostry i matki z obozu koncentrac­yjnego. Dyplom ukończenia kursu na wicedyrekt­orów. Dwa notesy z adresami i telefonami. Telegramy od przyjaciół wysłane po śmierci Grzesiuka.

 ??  ?? Instrument, na którym grał Grzesiuk, jest samoróbką. Powstał w obozie koncentrac­yjnym
Instrument, na którym grał Grzesiuk, jest samoróbką. Powstał w obozie koncentrac­yjnym

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland