Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
WISŁA BEZ TAŃCÓW?
Koniec z koncertami i imprezami nad rzeką pod gołym niebem?
Tak wynika ze wstępnych warunków konkursu na nadwiślańskie klubokawiarnie. Dotychczasowi najemcy protestują
„Niestety to może być koniec takiej Wisły, jaką pokochaliście! Koniec tańców pod gołym niebem, koniec imprez nad Wisłą, koniec teatru nad Wisłą, koncertów i wielu wydarzeń, które dla Was organizowaliśmy” – ostrzegają właściciele nadwiślańskich klubokawiarni. Miasto ogłosiło wstępne warunki nowego konkursu. Wynika z nich, że na starych bulwarach będą tylko dwa miejsca z muzyką, i to w zamkniętych lokalach, żeby dźwięk nie rozchodził się po okolicy.
Konkurs dotyczy przestrzeni pomiędzy mostem Poniatowskiego aCyplem Czerniakowskiego. Od kilku lat w ciepłe dni przychodzą tu tłumy warszawiaków i turystów.
Zarząd Zieleni wyznaczył sześć działek pod trzyletnią dzierżawę. Wmiejscach dotychczas zajmowanych m.in. przez Miami Wars na Cyplu Czerniakowskim, Pomost 511 i Cud nad Wisłą przy Płycie Desantu oraz klub Hocki Klocki mają powstać tzw. lokale ciche. Co to znaczy? Koniec z możliwością organizacji koncertów, imprez muzycznych i tanecznych. Preferowany jest wyłącznie program społeczny.
„Dyskusje, wystawy, wykłady, warsztaty, spotkania autorskie, gry terenowe, program adresowany do różnych grup wiekowych, w tym oferta dla seniorów i rodzin” – czytam. Wyjątkowo, po uprzednim zatwierdzeniu programu, będzie można organizować tam koncerty akustyczne.
Miasto proponuje tylko dwa kluby z głośną muzyką, w których można organizować koncerty i imprezy – w miejscu dawnego Rejsu i Beach Baru. Ale ratusz nie chce tam imprez pod gołym niebem, tak jak to miało miejsce dotychczas. Mają być organizowane „wlokalu zamkniętym, bez możliwości sytuowania instalacji nagłaśniającej na zewnątrz”. I mają być cichsze niż w poprzednich latach: poziom głośności nie może przekraczać 70 decybeli w odległości 5 metrów od głośnika – do tej pory dopuszczalne było 90 decybeli. Za przekroczenia – dotkliwe kary, łącznie zwypowiedzeniem umowy.
Wlecie zarabiaj, zimą odśnieżaj
To nie koniec zmian. Zarząd Zieleni chce, żeby właściciele lokali nad Wisłą wyręczyli miasto i dbali o czystość i bezpieczeństwo nad rzeką również wtedy, gdy nie prowadzą tam żadnej działalności. Do tej pory przedsiębiorcy byli odpowiedzialni za teren klubokawiarni i jej okolicę jedynie wsezonie, czyli od kwietnia do października.
Co to oznacza wpraktyce? Wsezonie nowi najemcy mają m.in. zapewnić wywóz śmieci przynajmniej dwa razy dziennie, apoza sezonem – raz dziennie. Do tego dochodzi zamiatanie, odśnieżanie imycie bulwarów.
Z bezsprzecznie dobrych wiadomości: miasto we wstępnym projekcie zaznacza, że właściciele muszą wprowadzić naczynia wielokrotnego użytku (np. kubki zwrotne wydawane za kaucją), a słomki iworki na śmieci muszą być biodegradowalne. Miasto zobowiązuje się doświetlić bulwary i zamontować dodatkowe kamery od Cypla Czerniakowskiego do mostu Średnicowego.
„Te warunki nas wykluczają”
Właściciele dotychczasowych nadwiślańskich lokali – Cudu nad Wisłą, Pomostu 511, Miami Wars, Gruntu iWody oraz Hocków Klocków – protestują. Ich zdaniem wstępne warunki konkursu są absurdalne. W piątek klubokawiarnie solidarnie opublikowały wpis na swoich facebookowych profilach, który komentowały i udostępniały tysiące mieszkańców broniących życia nad rzeką.
„Od jesieni trwają w urzędzie miasta prace nad nowym konkursem, dopiero teraz przedstawiono nam jego warunki. Niestety wykluczają one miejsca, które stworzyliśmy” – piszą właściciele klubów. „Zbliża się kwiecień, konkurs powinien być rozpisany kilka miesięcy temu, wobecnej sytuacji jakiekolwiek nowe miejsca będą mogły wystartować od końca lipca. To oznacza, że od maja do lipca nad Wisłą nie będzie wydarzeń” – dodają.
– Jeśli miasto zostanie przy swoim, cofniemy się o kilka lat – mówi anonimowo jednej z właścicieli. – Postawienie estetycznego, zadaszonego budynku, który będzie łatwy do zdemontowania w przypadku powodzi, to gigantyczne koszty. Nikt się na to nie porwie, bo dzierżawa trwa tylko trzy lata. W tej sytuacji jedyną alternatywą jest namiot, czyli najbrzydsza opcja – tłumaczy. Podkreśla, że brak wieczornych koncertów naturalnie zmniejszy pule darmowych wydarzeń w ciągu dnia – nie będzie z czego ich finansować.
Zdaniem właścicieli klubów zrzucanie na nich całej odpowiedzialności za czystość i bezpieczeństwo nad rzeką – w miejscu, gdzie każdy może przyjść z własnym alkoholem o dowolnej porze dnia i nocy – to chwyt poniżej pasa.
– Nastąpiło odwrócenie ról. Miasto chce się wysłużyć klubokawiarniami również poza sezonem, bo nie radzi sobie z terenem nad Wisłą. A to miasto powinno zagospodarować teren tak, żeby klubokawiarnie mogły tam tworzyć kulturę i tchnąć życie – mówi jeden z właścicieli nadwiślańskich klubów.
Ratusz zaprasza na wtorek
Justyna Glusman, koordynatorka ds. zrównoważonego rozwoju i zieleni odpowiedzialna za konkurs, uspokaja, że nie są to warunki ostateczne, tylko projekt. – W przyszłym tygodniu, gdy zbierzemy uwagi, spotkamy się z mieszkańcami i przedsiębiorcami, żeby go przedyskutować – zapewnia.
Ratusz obiecuje, że jego priorytetem jest „zachowanie dotychczasowego, kulturalno-rozrywkowego charakteru bulwarów nad Wisłą oraz bezpieczeństwo jego użytkowników”. – Onajbardziej kontrowersyjnych kwestiach nadal dyskutujemy – komentuje pod postem Cudu nad Wisłą Marek Piwowarski, dyrektor Zarządu Zieleni.
Ale nie wszyscy politycy PO chcą załagodzenia konfliktu. Śródmiejski radny Daniel Łaga: „Cud nad Wisłą to miejsce, którego nie da się ucywilizować. Hałaśliwa muzyka grana jest do rana i mają wnosie mieszkańców. Kto hałasuje później, powinien mieć odebrany lokal” – pisze na Twitterze.
Spotkanie zmieszkańcami i przedsiębiorcami odbędzie się we wtorek o godz. 17 w budynku Zarządu Zieleni przy ul. Kruczej 5/11 D.