Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Coraz głośniej bronią zwierząt
– O ile mamy empatię do zwierząt domowych, to te gospodarskie traktowane są jak rzecz. Jak kotlet na talerzu – mówią obrońcy praw zwierząt.
– Ta idea humanitarnego traktowania zwierząt przyświeca nam od zawsze – mówi Ewa Gebert, jedna z założycielek iprezeska Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Zwierząt „Animals”.
Powstało na Wybrzeżu blisko 18 lat temu. Zostało zarejestrowane 3 października 2001 r., dokładnie wrocznicę śmierci św. Franciszka z Asyżu, patrona zwierząt.
Dziś OTOZ „Animals” prowadzi wcałym kraju 10 schronisk, ma 30 inspektoratów, a także przytulisko dla zwierząt gospodarskich Rogate Ranczo.
Głos zwierząt w sądach
Gdy przegląda się stronę internetową OTOZ „Animals”, trudno ukryć emocje. „Sceny jak z horroru. Ciemne pomieszczenia, brud, odchody, zwłoki psów, a pośród nich biegające czworonogi” – to relacja z jednej z ostatnich interwencji. „Coffee umierał śmiercią głodową na oczach właściciela!” – to tytuł kolejnej.
– W ubiegłym roku mieliśmy prawie 6 tys. interwencji. Ostatnia zima była bardzo trudna, nasi inspektorzy wyjeżdżali nawet kilka razy dziennie – podkreśla Gebert.
Walczą o zdrowie i życie zwierząt, a także o sprawiedliwość jako oskarżyciele posiłkowi wprocesach sprawców bestialskich czynów. Jak ten 32-latka z Lędzin, który okrutnie znęcał się nad psem, a na koniec zmasakrowane zwierzę zakopał w lasku. „Nie zwrócimy życia Nerowi, lecz wnaszej walce o sprawiedliwy wyrok będziemy nieugięci” – zapowiadają przedstawiciele towarzystwa.
– Jako oskarżyciele posiłkowi akcentujemy przed sędziami ten problem. Jesteśmy głosem tych zwierząt wsądach – mówi Magdalena Silska, koordynatorka warszawskiego inspektoratu OTOZ „Animals”.
Anita Chromny, inspektor zGliwic, zaznacza, że sprawy sądowe ciągną się latami. – Ta ścieżka powinna być dużo prostsza – podkreśla i dodaje, że wiele zmienić się powinno także w podejściu służb. – Ostatnio miałam interwencję dotyczącą psa wfatalnym stanie. Na miejscu policjanci uznali, że pies jest w dobrej kondycji, a poza tym nie ma przepisu nakazującego, by odebrać go właścicielowi. Nie pomogły moje tłumaczenia, że takie przepisy istnieją – opowiada inspektor OTOZ „Animals” Gliwice.
Dramaty wgospodarstwach
Ich działalność to nie tylko walka o nowe domy dla zwierząt, choć mają na tym polu mnóstwo sukcesów – do końca października ubiegłego roku działaczom OTOZ „Animals” udało się uratować 5432 psy i 2785 kotów!
Wmiejscowości Bojano koło Gdyni powstało także Rogate Ranczo, przytulisko dla zwierząt gospodarskich.
– To też jest gigantyczny problem. Bo o ile społeczeństwo ma jeszcze empatię do zwierząt domowych, to te gospodarskie traktowane są jak rzecz, jak kotlet na talerzu – podkreśla Gebert. Zastrzega, że to nie tylko polski problem. – Dotyczy on wszystkich krajów – dodaje prezeska OTOZ „Animals”.
Także tu podaje drastyczne przykłady, gdy z gospodarstwa zabierali krowy, wyciągając je sznurami, bo gospodarz nie sprzątał miejsca. Powstała też strona ratujemykonie.pl, by nieść pomoc uratowanym koniom.
Walczą jednak nie tylko z konkretnymi przypadkami, ale próbują też działać systemowo. – Od lat pracujemy w kierunku nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt. Walczymy o monitoring w rzeźniach, bo tam często sytuacje są skandaliczne – opowiada Gebert.
Jeden procent dla zwierząt
Nasze rozmówczynie podkreślają, że zmienia się świadomość społeczeństwa. – Humanitarną ochroną zwierząt zajmuję się 30 lat. Zauważyłam, że jest coraz więcej interwencji. Coraz więcej osób się buntuje, bo nie mogą patrzeć na te okrucieństwa. To już jest problem natury społecznej – mówi prezeska OTOZ „Animals”.
– Media coraz więcej o tym mówią, coraz częściej nagłaśniają takie sprawy. To także pomaga, choć przed nami jeszcze dużo pracy – twierdzi Chromny.
– Z drugiej strony ten poziom wiedzy wciąż nie jest satysfakcjonujący. Brak świadomości społecznej czasami przeraża. Dlatego tak ważna jest edukacja – dodaje Silska.
OTOZ Animals to jedna z organizacji pożytku publicznego zajmująca się pomocą zwierzętom. – Także dzięki temu możemy prowadzić naszą działalność. Mamy nawet takie hasło: „Twój jeden procent ratuje zwierzęta” – podkreśla Gebert.