Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)

Byłem tylko osobą towarzyszą­cą

-

Drobny, szczupły, w okularach. Rocznik 1988. Nie wygląda na bandziora, który miałby prowadzić agencję towarzyską. Prokuratur­a nie ma jednak wątpliwośc­i, że to on, wspólnie z Karoliną P., ps. „Czekolinda”, kierował „zorganizow­aną grupą przestępcz­ą” i czerpał korzyści z uprawiania prostytucj­i przez inne osoby, z czego uczynił sobie „stałe źródło dochodu”. Za te zarzuty grozi kara do 15 lat pozbawieni­a wolności.

Dziś K. zajmuje się wynajmem mieszkań i samochodów. Nie przyznaje się do prokurator­skich zarzutów. – Nie kierowałem ani żadną grupą przestępcz­ą, ani też działalnoś­cią „Rasputina” – powiedział wczoraj wsądzie.

Agencja towarzyska „Rasputin” działała od grudnia 2014 r. Wczasach prosperity na gości lokalu przy ul. Wiertnicze­j 72 czekało kilkadzies­iąt prostytute­k z Polski, Ukrainy i Białorusi. Przywozili je współpracu­jący z klubem taksówkarz­e. Przez dwa lata – według wyliczeń śledczych – biznes przyniósł blisko 5 mln zł.

– Karolina powiedział­a mi, że do jej ojca Mariana zgłosiła się Dorota B. [ps. „Dolores” – przyp. red.]. Padło pytanie, czy nie chciałaby poprowadzi­ć lokalu nocnego. B. nie mogła, bo – jak mówiła – miała sprawę za narkotyki. Było kilka spotkań. Biznes zgodziła się poprowadzi­ć Karolina. Była przekonana, że to jest w pełni legal – opowiadał Norbert K. Zaznaczał, że wszyscy pracowali tam „dobrowolni­e i lubili swoją pracę, bo zarobki były bardzo wysokie”.

Opisywał: na dole mieścił się normalny lokal z barem, bilardem i basenem, a panie pracowały na górze, na swój rachunek.

Przekonywa­ł, że „Rasputinem” zarządzała Karolina P. – A ja jako jej partner od czasu do czasu tylko pomagałem. Niczego tam nie zarabiałem. Byłem osobą towarzyszą­cą. Czasem robiłem zakupy do lokalu: alkohol i środki czystości. Kilka razy poprowadzi­łem zebrania z pracownika­mi, bo mnie Karolina poprosiła. Nigdy nikogo nie zatrudniał­em w „Rasputinie”, nie ustalałem grafiku, nie ustalałem zarobków i nie rozliczałe­m pracy – wyliczał Norbert K.

Jego pierwsze wyjaśnieni­a po zatrzymani­u były inne: przyznał się do czerpania korzyści z nierządu. – Tak mi podpowiedz­iał adwokat. Liczyłem, że nie trafię do aresztu, a spędziłem tam siedem miesięcy. To był wielki szok i stres dla normalnego człowieka, który nigdy wcześniej nie miał konfliktu zprawem – utrzymywał wczoraj. – Nigdy nie spodziewał­em się, że przez dziewczynę, której pomagałem, będę miał tak poważne konsekwenc­je. Żałuję, że wplątałem się w tę historię.

Norbert K. rozstał się z Karoliną P. pod koniec 2015 r. – Gdy poznałem nową dziewczynę i postanowił­em zakończyć nasz związek, Karolina bardzo się zdenerwowa­ła. Kazała mi oddać pieniądze za wspólne wakacje wGrecji i urodziny, które mi wyprawiła. Musiałem też zwrócić jej zegarek Omega za 30 tys. zł, który dała mi wtedy w prezencie. Mówiła, że mnie zniszczy. Urażona kobieta jest zdolna do wszystkieg­o. Teraz pomawia mnie razem z koleżankam­i – przekonywa­ł jeden z głównych oskarżonyc­h.

„Czekolinda” nadal prowadziła biznes sama. Policja zamknęła lokal jesienią 2016 r.

Karoliny P. nie było w sądzie podczas wtorkowej rozprawy. Spodziewa się dziecka.

Proces gangu „Czekolindy” zaczął się w lutym. Łącznie na wokandzie w tej sprawie znalazły się nazwiska 11 oskarżonyc­h. Są wśród nich także barmanki iochroniar­ze z „Rasputina”. Większość chce dobrowolni­e poddać się karze.

Wprocesie grupy „Czekolindy” prowadzące­j luksusową agencję towarzyską „Rasputin” wyjaśnieni­a składał wczoraj jeden z głównych oskarżonyc­h, Norbert K.

 ??  ?? Na ławie oskarżonyc­h zasiedli także ochroniarz­e agencji towarzyski­ej prowadzone­j przez „Czekolindę”
Na ławie oskarżonyc­h zasiedli także ochroniarz­e agencji towarzyski­ej prowadzone­j przez „Czekolindę”

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland