Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Jak Pory to Selery? A może ulica Rzepki...
Niektórzy radni z komisji nazewnictwa, którzy omawiali niedawno tę sprawę, byli przekonani, że ulica Pory bynajmniej nie odnosi się do warzywa. Sądzili, że chodzi o porę dnia albo roku. A jednak w latach 50. i 60. urzędnicy wytyczali ulice z nazwami stosownymi do ówczesnego zagospodarowania tych terenów. Królowali na nich tzw. badylarze zaopatrujący warszawski rynek nowalijek. Do dziś przetrwały więc ulice: Buraczana, Rzodkiewki, Pomidorowa, Rabarbarowa, Sałatkowa czy Karczocha. A wśród nich właśnie ulica Pory, przy której w ostatnich latach w nowych, wysokich blokach zameldowało się już ponad 600 osób.
– O co chodzi z tą nazwą? Na początku kojarzyła mi się z portkami, które czym prędzej trzeba wyprać – mówi nasz redakcyjny kolega, który właśnie się tu sprowadził. Żałuje, że nie ma podobnego adresu jak domy położone w pobliżu przy nowych ulicach: Białej Koniczyny, Dzikich Jabłoni czy Ukryty Raj (choć radni PiS protestowali przeciw nadaniu tej ostatniej, mając wszeteczne skojarzenia).
Wratuszu przyznają, że nazwa „ulicy Pory” jest zapisana wbrew regułom gramatycznym języka polskiego. – Może dlatego, że nadano ją wczasach, gdy wielu Polaków dopiero wychodziło z analfabetyzmu? Ewidentnie powinna być to „ulica Pora” – słyszymy od urzędników odpowiedzialnych za nazewnictwo. Dla świętego spokoju przyjęto wykładnię, że chodzi o kilka warzyw w mianowniku liczby mnogiej, np. dwa albo trzy pory do smacznej sałatki.
Powstał jednak nowy problem, bo wytyczona właśnie ulica Leśnej Jeżyny od strony al. Sikorskiego pokawałkowała ulicę Pory na dwie oddalone od siebie części. Trzeba więc przemianować fragment prowadzący na wysokości Toru Łyżwiarskiego „Stegny” do ul. Idzikowskiego. Dlaczego akurat ten? Bo tutaj do wymiany byłyby tylko cztery adresy, w tym myjni, opuszczonego biurowca, firmy energetycznej Innogy i szpitala Carolina Medical Center. Radni głowili się, jaką nazwę nadać temu kawałkowi, który wypączkowałby z ul. Pory.
– Skoro są „Pory”, to mogą być też „Selery” – powiedział Jacek Sawicki z biura geodezji, wzbudzając ogólną wesołość.
– Wbrew pozorom to propozycja bardzo logiczna, bo ta okolica była usiana takimi warzywnymi nazwami, a jednocześnie co się od razu kojarzy z porami jak nie selery? – zauważył dr Paweł Weszpiński, przewodniczący Zespołu Nazewnictwa Miejskiego. To grono ekspertów, którzy opiniują nowe nazwy ulic.
– Seler jest bardzo zdrowy – przyznała radna Anna Nehrebecka (PO), przewodnicząca komisji nazewnictwa. Jednak urzędnicy mają opory, by iść zpropozycją „ulicy Selery” akurat do kliniki ortopedycznej. Od selera łatwo przejść do sera, awgwarze młodzieżowej „serami” określało się kiedyś niedomyte nogi.
– To może Pory i Kalafiory? – rzuciła radna Nehrebecka, ale inni członkowie komisji wskazywali do wykorzystania warzywa bardziej światowe, np. brukselkę. Ostatecznie uznano, że ratusz zaproponuje klinice ortopedycznej adres przy „ulicy Rzepki”. Bo to iwarzywo, i część kolana, którą ratują tutaj często lekarze.
Trzeba podzielić ulicę Pory na Stegnach, a nowa nazwa powinna nawiązywać do warzywnych tradycji tej części miasta – uznało biuro geodezji w ratuszu. Tylko jak do tego przekonać mieszczącą się tu klinikę ortopedyczną, która musiałaby zmienić adres?