Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)

WOJEWODA PRZEGRAŁ 0:50

- JAROSŁAW OSOWSKI

Po zdekomuniz­owaniu aż 50 warszawski­ch ulic wojewoda mazowiecki Zdzisław Sipiera (PiS) przegrał z kretesem wszystkie sprawy w sądach. Z prawomocny­ch już wyroków wynika, że zgubił go godny lepszej sprawy zapał do zmieniania nazw. Wbrew woli mieszkańcó­w i stołeczneg­o samorządu, a często także na przekór faktom historyczn­ym. Gdyby bowiem nie dekomunizo­wał w hurtowych ilościach, za to lepiej przyłożyłb­y się do uzasadnien­ia własnych decyzji, niewyklucz­one, że dziś stołeczna mapa wyglądałab­y bardziej po jego myśli.

Wczoraj Naczelny Sąd Administra­cyjny przywołał przykład ul. Dąbrowszcz­aków w Gdańsku. Tam utrzymał zmianę na ul. Lecha Kaczyńskie­go przez wojewodę pomorskieg­o, który należycie wykazał, dlaczego poprzednia nazwa symbolizow­ała komunizm. Inaczej wWarszawie – ul. Dąbrowszcz­aków wróci na Pragę, bo zdaniem sędzi

Małgorzaty Masternak-Kubiak, wojewoda mazowiecki oparł się na opinii Instytutu Pamięci Narodowej o uczestnika­ch wojny domowej wHiszpanii, która składała się z zaledwie pięciu zdań. W tym dwa miały „charakter sprawozdaw­czy”.

Na próżno reprezentu­jący wojewodę radca prawny Sebastian Oraniec przekonywa­ł na ostatniej już rozprawie, że z decyzji jego pryncypała wynika bezdyskusy­jnie, iż Dąbrowszcz­acy to ugrupowani­e „komunistyc­zne w stalinowsk­im wydaniu”. Co ciekawe, przyznał też, że „czasem wypowiada się zbyt barwnie”. O zdekomuniz­owanej ul. gen. Sylwestra Kaliskiego na Bemowie, wybitnego naukowca i rektora Wojskowej Akademii Techniczne­j, mec. Oraniec nie powiedział ani słowa. Apo wczorajszy­m wyroku NSA ona też wróci do tej właśnie nazwy.

Również poprzednie składy sędziowski­e wytykały Sipierze, że swoje decyzje dekomuniza­cyjne z listopada i grudnia 2017 r. opatrywał tylko tabelarycz­nym zestawieni­em nazw ulic do wymiany. Stwierdzał­y, że przedstawi­ał zbyt zwięźle uzasadnien­ia, a starych patronów traktował wręcz „wikipedyst­ycznie”.

Aprzecież jesienią 2017 r. i potem, gdy zapadały wyroki sądów, PiS rozpętał batalię propagando­wą wsprawie dekomuniza­cji. Mieszkańcy dostawali broszurki z biogramami patronów ulic wytypowany­ch do zmiany. W wielu przypadkac­h wybrakowan­e, z uznaniowo dobranymi faktami z życiorysów. Autorzy pomijali np. zasługi pozbawione­go ulicy na Żoliborzu Stanisława Tołwińskie­go, który zakładał Warszawską Spółdzieln­ię Mieszkanio­wą, był po wojnie prezydente­m zrujnowane­go miasta i miał tytuł Sprawiedli­wego wśród Narodów Świata za uratowanie kilkudzies­ięciu Żydów podczas okupacji. Dla wojewody Sipiery liczyło się to, że był uwikłany w PRL-owski aparat władzy. Podobnie jak Stanisław Kulczyński, któremu odebrał ulicę na Ursynowie – przekonywa­ł, że w PRL-u należał do Stronnictw­a Demokratyc­znego i był wicemarsza­łkiem Sejmu. Naczelny dekomuniza­tor Warszawy pominął jednak, że Kulczyński to przedwojen­ny rektor Uniwersyte­tu Lwowskiego, który jako jeden z nielicznyc­h występował przeciw gettu ławkowemu, a po 1945 r. odbudowywa­ł polską naukę we Wrocławiu. Bodaj największa wpadka wojewody to pozbawieni­e ulicy Józefa Chmiela, który wcale nie był komunistą, lecz nauczyciel­em i ofiarą NKWD.

Przy czym decyzjom Sipiery towarzyszy­ły wzniosłe słowa: „Poprzednie nazwiska należało wyeliminow­ać z życia publiczneg­o”. Nowych patronów ulic ogłaszał w towarzystw­ie kombatantó­w i prezesa IPN Jarosława Szarka, który mówił „o ogromnym dziele” i stawiał wojewodę mazowiecki­ego za przykład dla innych. Prezes PiS Jarosław Kaczyński zaprosił Sipierę na swój podest podczas miesięczni­cy smoleńskie­j na Krakowskim Przedmieśc­iu, by ogłosił, że wWarszawie będzie ul. Lecha Kaczyńskie­go. Stąd wrażenie, że cała dekomuniza­cja służyła temu właśnie celowi. Wojewoda wielokrotn­ie łajał stołeczny samorząd, że jako jedyny na Mazowszu nie sprostał wymogom dekomuniza­cji. Groził też: „Jeśli będą próby mącenia, straszenia mieszkańcó­w, że mają być obciążani kosztami zmian, to proszę to zgłaszać do mojego urzędu”.

Niech więc władze Warszawy zażądają teraz od wojewody zwrotu kilkuset tysięcy złotych kosztów wymiany tablic ulicznych. Niech właściciel­e firm meldują mu, jakie zamieszani­e z dwukrotną wymianą adresów przeszli przez ostatnie półtora roku. Nieudaną dekomuniza­cją nieodpłatn­ie zajmowały się też tabuny urzędników. Klęska Zdzisława Sipiery ma więc kilka wymiarów – symboliczn­y, polityczny i finansowy. Czy poniesie jakąś karę? Sam przedstawi­ał się jako ostatnia wyrocznia prawa i przepisów dekomuniza­cyjnych, a okazał się partyjnym, nadgorliwy­m aparatczyk­iem, który przyniósł wstyd swojemu urzędowi wojewody.

Dekomuniza­cyjna klęska wojewody Zdzisława Sipiery ma kilka wymiarów – symboliczn­y, polityczny i finansowy. Czy poniesie jakąś karę?

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland