Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Pożar zintegrował mieszkańców
11 marca w mieszkaniu na najwyższym piętrze w bloku przy ul. Teligi 4 wybuchł pożar. Właściciela nie było w domu. Jego córka zapaliła świeczkę, awpewnej chwili zrobił się przeciąg, wwyniku którego płomień rozprzestrzenił się na suchą choinkę.
Mieszkanie momentalnie stanęło w ogniu. Przestraszona córka pobiegła szukać pomocy wśród sąsiadów, ale na domiar złego zatrzasnęły się drzwi antywłamaniowe. Pięć zastępów straży pożarnej walczyło z żywiołem. Kiedy jedni strażacy na wysięgniku gasili pożar z zewnątrz, drudzy usiłowali sforsować drzwi i dostać się do środka. Niemal cały życiowy dobytek pana Macieja i jego córki obrócił się w zgliszcza. Na szczęście nikomu nic się nie stało.
Wielkie sprzątanie u sąsiadów
– Mieszkam naprzeciwko, na ul. Strzeleckiego. Obserwowałem, jak ogień i kłęby dymu wydobywają się z okna na Teligi. Poczułem się tak, jakby płonęło moje mieszkanie. Nie znałem wtedy pana Macieja, ale czułem, że muszę coś zrobić. Już po wszystkim poszedłem zapytać, jak mogę pomóc – opowiada Robert Krawczyk, który zorganizował akcję remontową wmieszkaniu sąsiada.
Wiadomość, że potrzebne jest wsparcie, rozchodziła się po Ursynowie pocztą pantoflową. Zdjęcia spalonego mieszkania trafiły też do internetu. Zorganizowano spotkanie ludzi dobrej woli, na które przyszło około 30 sąsiadów zUrsynowa iokolic.
Wnastępne dni osoby, które wcześniej się nie znały, przez dwa piątkowe popołudnia przychodziły po pracy wspólnie sprzątać mieszkanie pana Macieja. Zakładały maski, rękawiczki iwynosiły nieczystości.
– Zapełniliśmy kilka kontenerów śmieci, które powstały wwyniku pożaru. Zbieraliśmy szkło, popękane elementy rurek PVC od centralnego ogrzewania oraz stare urządzenia – takie jak pralka czy lodówka – które wwyniku pożaru po prostu się stopiły. Pani Kasia, córka sąsiada pana Macieja, zorganizowała internetową zbiórkę pieniędzy. Pani Paulina zrobiła listę potrzebnych rzeczy, które trzeba było zapewnić ofiarom żywiołu: nowy sprzęt AGD, meble, ubrania, pościel, firanki, środki czystości. Zaczęli się zgłaszać ludzie, którzy mieli do oddania krzesło, stolik, szafę czy kanapę. Ktoś miał stare łóżko na zbyciu, ale do stelaża dokupił nowy materac, bo głupio było mu oddawać stary – relacjonuje Krawczyk.
Już wkrótce parapetówka?
Dzięki pomocy innego z sąsiadów udało się szybko i po kosztach zorganizować solidną ekipę remontową: hydraulika, elektryka, glazurnika. Trzeba było skuć tynki, wstawić nowe drzwi, zrekonstruować podwieszany sufit z karton-gipsu, a teraz zostaje jeszcze malowanie. Koszt robocizny i materiałów jest na bieżąco pokrywany z internetowej zbiórki (sprzęty domowego użytku zapewnili darczyńcy). Przeszło 800 osób uskładało prawie 50 tys. zł.
– Jeden człowiek by sobie z tym wszystkim nie poradził. Pan Maciej i tak zachował się dzielnie, bo nie dość, że się nie załamał, to jeszcze próbował z poczuciem humoru komentować całą tę tragedię. Teraz mieszka z córką u rodziny, amy pomagamy remontować mieszkanie. Dużo osób poznało się przy tym pożarze: szlachetnych, gotowych zrobić coś dobrego dla drugiego człowieka. Tyle się mówi, że dobrzy ludzie są gdzieś wokół nas, a tu można było zobaczyć tę ludzką solidarność – mówi sąsiad pana Macieja z bloku z naprzeciwka.
Remont ma się ku końcowi. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, zaraz po majówce pan Maciej z córką będą mogli wprowadzić się do odnowionego mieszkania. Sąsiedzi liczą po cichu na parapetówkę. W końcu trzeba jakoś scementować tę nową znajomość ludzi o dobrych sercach.
Wwyniku pożaru mieszkanie pana Macieja doszczętnie spłonęło. Sąsiedzi z Ursynowa przychodzili po pracy pomagać przy remoncie. Zebrali też prawie 50 tys. zł na pokrycie szkód.