Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Uratowana kolacja z niespodzianką
APLIKACJA DLA ŁOWCÓW OKAZJI
Knajpa, która gotuje z resztek i brzydkich warzyw, otworzyła się wNotting Hill. Nazywała się Tiny Leaf, była pierwszym takim miejscem w Londynie. – Anglia marnuje rocznie około 15 mln ton jedzenia! – grzmiały brytyjskie media w 2016 r. Rolnicy zaczęli przywozić do Notting Hill brzydkie warzywa i resztki. Takie, które miały trafić na śmieci. „Z czystych obierków będą robione chipsy, ze skórek po cytrusach – oleje oraz dekoracje do dań, pozostałe odpadki organiczne trafią na kompost” – chwaliła pomysł organizacja Compassion in World Farming, działająca na rzecz praw zwierząt i promująca ochronę środowiska.
Mieszkańcy europejskich stolic mają różne pomysły na to, jak powstrzymać jedzeniowe marnotrawstwo – powstawały m.in. kawiarnie, które dają kawę w zamian za przyniesienie posegregowanych odpadków organicznych i plastikowych butelek (również Londyn); wWarszawie od kilku lat działa Jadłodzielnia, są banki żywności. Ale to kropla wmorzu potrzeb, bo według statystyk Polacy marnują 235 kg żywności rocznie (badania CBOS-u i Eurostatu).
Trzech studentów zWarszawy postanowiło zawalczyć z masowym marnowaniem żywności w polskiej gastronomii. Stworzyli aplikację Foodsi, przez którą restauracje sprzedają pełnowartościowe jedzenie, które nie zeszło w ciągu dnia, więc wylądowałoby w koszu. – Można je zamówić minimum o połowę taniej – mówi Mateusz Kowalczyk, jeden zpomysłodawców apki.
Foodsi to pierwsze tego typu rozwiązanie w Polsce, działa od kwietnia. Mateusz Kowalczyk, Kuba Fryszczyn iMikołaj Mikucki w trakcie studiów dorabiali wgastronomii, widzieli, jak ogromne ilości jedzenia idą na straty. – Koszty wyprodukowania np. pieczywa są niewielkie, więc sprzedawcy wolą mieć przez cały dzień pełne półki, to lepiej wygląda, zachęca klientów – mówi Mateusz. – Pod koniec dnia trzeba sobie jakoś radzić z pozostałościami, pracownicy zabierają je do domu lub wyrzucają.
Zapewnia, że popiera banki żywności czy sieć Jadłodzielni. Natomiast aplikacja Foodsi działa inaczej, komercyjnie, sprzedaje pełnowartościowe jedzenie przeznaczone na straty z bardzo dużą zniżką. Na Foodsi restauracja może codziennie wystawić to, które nie sprzedało się w ciągu dnia. Właścicielom zwracają się koszty produkcji, jedzenie nie ląduje w śmietniku, awarszawiacy mogą zjeść tanią, dobrą kolację. Iwszyscy są zadowoleni.
Jak to działa? Po ściągnięciu i zarejestrowaniu się w aplikacji ( jest darmowa) widać listę warszawskich lokali, na razie około 20. Wśród nich są m.in.: Piekarnia Aromat, Vege Miasto, Organic Coffee, Soup Culture, Monique Bakery&Wine. To miejsca, które codziennie sprzedają świeże jedzenie: piekarnie, kawiarnie, lokale wegańskie i lunchownie.
Waplikacji widać, ile przecenionych posiłków danego dnia oferuje lokal iwjakiej cenie: zwykle za kilka, kilkanaście złotych. Liczba posiłków zmienia się dynamicznie. – Już na samym początku dnia niektóre restauracje decydują się na wrzucenie jednego czy dwóch zestawów. Wiedzą, że zawsze im coś zostaje. Inne lokale, jak Vege Miasto, podają liczbę lunchów po południu, gdy już wiedzą, że ruch był mniejszy – wyjaśnia Kowalczyk.
Nie wiadomo tylko, jaki konkretnie posiłek zamawiamy. Kupuje się wciemno, kierując specyfiką lokalu, np. wegańską kuchnią. – Zamówione jedzenie to niespodzianka, ale na pewno posiłek będzie przeceniony o minimum 50 proc. – tłumaczą twórcy apki. – Lunche z Vege Miasta za 1214 zł rozchodzą się migiem.
Za jedzenie płaci się przelewem, kartą lub blikiem i odbiera na miejscu o konkretnej porze, nie ma dostawy do domu.
Twórcy aplikacji zarabiają na prowizji od zamówienia. – Po niecałym miesiącu mamy ponad 10 tys. użytkowników – cieszą się. – Ostatnio rozpoczęliśmy współpracę z pierwszymi lokalami w Lublinie, Katowicach iPoznaniu, zainteresowanych jest kilkadziesiąt restauracji z kilku innych miast Polski.
Pełnowartościowe jedzenie, które restauracja wyrzuci na śmietnik, bo się nie sprzedało, można kupić. Tanio, nawet z 70-proc. upustem. Już 10 tys. mieszkańców Warszawy tak się stołuje.