Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
KACPER SULOWSKI:
Chciałbym, żeby strażnicy zarabiali co najmniej tyle, ile policjanci po ostatnich podwyżkach. Ale jesteśmy formacją samorządową o ograniczonym budżecie, choć wostatnich latach uposażenie strażników miejskich wWarszawie znacznie wzrosło. W 2015 r. o300zł podwyższyliśmy premie, a w ciągu ostatnich dwóch lat o 900 zł wzrosła podstawa.
– Bo ktoś musi realizować pozostałe zgłoszenia.
– Bez względu na liczbę strażników problem możemy jedynie minimalizować. Skala zgłoszeń jest ogromna, kierowcy notorycznie łamią przepisy, bo mają na to przyzwolenie społeczne.
Z pomocą może przyjść ustawodawca, który może zmienić prawo. Wprzypadkach parkowania najczęściej interweniujemy podczas nieobecności sprawcy. Jeśli auto nie powoduje bezpośredniego zagrożenia wruchu lub nie utrudnia poruszania się, nie możemy go odholować. Wtedy dokumentujemy popełnienie wykroczenia iwysyłamy pismo do właściciela pojazdu w celu ustalenia sprawcy. Właściciele często próbują uciec od odpowiedzialności, nie wskazują sprawcy lub wskazują kogoś innego. Prędzej czy później dostaną mandat, ale taka „zabawa” jest kosztowna. Tylko na korespondencje wysyłane do właścicieli pojazdów wubiegłym roku wydaliśmy prawie 4 mln zł. Zajmuje się tym 170 ludzi.
Gdyby odpowiedzialność za wykroczenie ponosił właściciel pojazdu, tak jak w wielu państwach wEuropie, karanie byłoby łatwiejsze, a kierowcy byliby mniej skorzy do łamania przepisów.
– W ubiegłym roku było ok. 60 takich interwencji. Dotyczyły głównie furgonetek obklejonych zdjęciami. Wtakiej sytuacji możemy skierować do sądu wniosek oukaranie sprawcy, ale pod warunkiem że zgłaszający poczuje się zgorszony i będzie chciał zeznawać. Do tej pory zgodziła się na to jedna osoba, ale sąd umorzył postępowanie. W pozostałych przypadkach mamy związane ręce. Zdarzało się, że odholowywaliśmy pojazd, bo był niesprawny lub zaparkowany wsposób, który sprawiał zagrożenie, ale właściciele furgonetki natychmiast się po nią zgłaszali.
– Zostali zawieszeni na trzy miesiące, potem wrócili do służby, ale zostali odsunięci od działań patrolowych. Jeśli sąd orzeknie, że przekroczyli uprawnienia, zostaną wydaleni ze służby.
– Pracuję tu 13. rok. Słyszałem to wiele razy, zwłaszcza z ust polityków. Ale kiedy przychodzi do argumentów, zwolennicy likwidacji straży miejskiej nie mają zbyt wiele do powiedzenia. Można nas krytykować, ale zadania są naprawdę trudne: interwencje dotyczące grup chuligańskich, osób bezdomnych [strażnicy opatrują im rany, zimą przywożą gorące posiłki i ciepłą odzież], niebezpiecznych zwierząt, spraw komunalnych związanych z zanieczyszczeniami terenów publicznych.
Wszeregach naszej formacji jest ponad 50 ratowników, którzy udzielają pierwszej pomocy przedmedycznej, zanim na miejsce dojedzie karetka. Ponadto strażnicy realizują szereg programów edukacyjno-profilaktycznych. Odwiedzają szkoły, domy seniorów, ośrodki pomocy społecznej, gdzie uczą pierwszej pomocy i radzą, jak nie paść ofiarą oszusta.
Rocznie warszawska straż dostaje ponad 600 tys. zgłoszeń. Trudno sobie wyobrazić miasto bez nas.