Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Stanisława Marzęda
Wmikołajkowy poranek odeszłaś od nas, Asiu – napiszę z dużej litery – Żono, Mamo, Babciu i chciałoby się napisać także – Prababciu. Ale już nie dane było Ci cieszyć się z pierwszej prawnuczki, która urodziła się osiem miesięcy po Twojej śmierci. Jakże te daty mają symboliczny wymiar. Gdy nieuleczalna choroba zabierała Ci życie, w rodzinie rozwijało się nowe. Czyż to nie jest swoisty przejaw nieśmiertelności? Tak, Asiu, pozostaniesz na zawsze w naszej pamięci iwnaszych sercach, bo swoim życiem i dokonaniami zapisałaś piękną kartę.
Urodziłaś się iwychowywałaś na Podlasiu, moje rodzinne strony to Lubelszczyzna, spotkaliśmy się i założyliśmy rodzinę na Mazurach, gdzie podjęliśmy pierwszą pracę. Potem były jeszcze Kurpie, Warszawa, Wilno iponownie Warszawa. Wszędzie pozostawiłaś ślady swojej działalności i dobre wspomnienia. Twoimi szczególnymi obszarami troski były zawsze praca i rodzina. Twoja sumienność, odpowiedzialność, rzetelność wpracy zawodowej i zatroskanie o los dzieci, wnuków, a także o mnie, były nie do przecenienia. Darzyłaś miłością nieoczekującą wdzięczności trójkę naszych dzieci i sześcioro wnucząt, a oni spontanicznie odwzajemniali się Tobie podobnymi uczuciami.
Byłaś wielką miłością mojego życia i ufam, że ja nie byłem Ci także obojętny. Nie epatowałaś innych swoimi problemami, a o symptomach choroby, która rozwijała się u Ciebie zapewne od wielu miesięcy, wspominałaś mimochodem jedynie osobom spoza najbliższego otoczenia, o czym dowiadujemy się poniewczasie.
Po przejściu na emeryturę zdecydowaliśmy o tworzeniu rodzinnej bazy w Twoim rodzinnym domu na Podlasiu, zwykorzystaniem obszernego siedliska. Spędzaliśmy tam połowę roku, a częste przyjazdy dzieci iwnuków i długotrwałe ich pobyty (szczególnie w okresie urlopowo-wakacyjnym) potwierdzały słuszność naszego wyboru. Gdy tworzenie naszego rodzinnego gniazdka w lipcu 2016 r. dobiegało końca, nadszedł okrutny dzień – 16 lipca, kiedy nagle i niespodziewanie, w obecności syna i trojga naszych wnucząt, ujawniła się Twoja choroba.
Wzimowy, ale słoneczny i ciepły dzień pogrzebu żegnało Cię szerokie grono przyjaciół, koleżanek i kolegów z dawnej pracy, sąsiadów, znajomych, a także przyjaciele naszych dzieci oraz rodzina z różnych zakątków Polski. Odeszłaś, chociaż tak bardzo chciałaś żyć. Pozostał miłości cień.