Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
85 tys. zł kary dla księcia – czyściciela
– Zaczęliśmy wydawanie nowego typu decyzji – mówi przewodniczący komisji weryfikacyjnej Sebastian Kaleta. – Materiał dowodowy był bardzo bogaty. Komisja sprawdziła, w jaki sposób Hubert Massalski, kiedyś sekretarz Związku Szlachty Polskiej tytułowany księciem, współpracownik kupca roszczeń i kolekcjonera kamienic Marka M. zarządzał kamienicą przy ul. Dahlberga 5.
Nocne imprezy i muzyka non stop
Przedwojenny budynek został przekazany w prywatne ręce w styczniu 2007 r. Jednym z właścicieli został Marek M. Po reprywatyzacji w kamienicy przetrwała tylko jedna rodzina lokatorów. Janusz Baranek, który w budynku mieszka blisko 60 lat, opowiadał kilka lat temu „Gazecie Wyborczej”, że gdy kamienica należała do miasta, płacił 4 zł czynszu za metr. Marek M. zażądał 16 zł, potem 32 zł.
– Bywa trudno – mówił. – Naprzeciwko mojej rodziny zamieszkał ochroniarz-kierowca M., który w rozmowie z lokatorami przyjmuje natychmiast pozycję boksera gotowego do walki. Muzyka dudniła praktycznie non stop, spraszał ludzi na nocne imprezy. Wzywałem policję i straż miejską, ale nikt nie otwierał im drzwi. Raz po ich wyjeździe coś się działo na klatce schodowej. Żona mówi: „Lepiej nie wychodź”, ale wyszedłem. Ścianę szaletową sobie zrobili z moich drzwi.
Mieszkańcom uprzykrzały też życie gołębie. Zarządca kamienicy nie zabezpieczył okienek na strychu. Strych, który wcześniej był suszarnią, stał się gołębnikiem.
– Gruba warstwa odchodów, pióra – opowiadał Janusz Baranek. Mieszkańcy szukali pomocy w sanepidzie. – Usłyszeliśmy, że gołąb miejski jest pod ochroną. Bez decyzji administracyjnej nie wolno go płoszyć, niszczyć lęgowisk. Sam działać nie mogę. Grozi mi kara – mówił.
Jaki: To nie będzie jedyna kara
Patryk Jaki prezentował we wtorek list dawnego burmistrza Woli do prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz. Burmistrz pisał m.in. o Marku M., że nie ukrywa, iż celem właścicieli kamienicy jest doprowadzenie do tego, by lokatorzy się wyprowadzili. Według komisji Massalski temu się nie sprzeciwiał, pomagał uskutecznić plan właścicieli.
– Nie wykonywał decyzji nadzoru budowlanego, doprowadzając do zagrożenia budowlanego. Po drugie: mieszkańcy, płacąc czynsz, nie mogli korzystać z lokali – wyliczał przewinienia zarządcy Patryk Jaki.
– Zarządca przez okres 10 lat wsposób istotny naruszył liczne zobowiązania ustawowe, umowne, wynikające z decyzji organów administracji publicznej. Zaniechał należytej ochrony życia i zdrowia lokatorów, ochrony mienia – podsumował przewodniczący komisji weryfikacyjnej.
Komisja postanowiła nałożyć na Massalskiego karę w wysokości 85 tys. zł. – To nie będzie jedyna kara, komisja prowadzi kilka odrębnych postępowań. To sygnał, że takie działania nie będą tolerowane. My chcemy pokazać, że jeśli ktokolwiek będzie chciał naruszać prawa i godność lokatorów, skończy tak jak Hubert Massalski – mówił we wtorek Patryk Jaki.
Komisja weryfikacyjna po raz pierwszy nałożyła karę administracyjną za uporczywe utrudnianie korzystania z lokali. – Czyszczenie kamienic nie będzie tolerowane – mówił jej szef Patryk Jaki. Ukarany został dawny współpracownik Marka M. Hubert Massalski, zwany księciem.