Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Znaleźć miejsce w liceach dla 7 tys. uczniów
– Mamy do czynienia z totalnym chaosem wedukacji, który zgotował nam rząd Prawa i Sprawiedliwości, co przyprawia rodziców i uczniów o palpitację serca. W bardzo wielu domach mamy w tej chwili stany bliskie paniki – mówił wTechnikum Mechatronicznym przy ul. Wiśniowej prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski.
To najlepsze technikum wPolsce według rankingu „Perspektyw” i jedna z najbardziej obleganych szkół średnich w mieście. O jedno miejsce stara się pięciu uczniów. Od kilku lat konkurencja na Wiśniowej jest duża, ale w zeszłym roku chętnych było mniej – 3,4 osoby na miejsce.
Oblężenie wywołała kumulacja roczników. Do klas pierwszych pójdą we wrześniu jednocześnie absolwenci gimnazjów zlikwidowanych tzw. reformą edukacji oraz absolwenci szkół podstawowych, w których naukę wydłużono do ośmiu lat. Do warszawskich liceów i szkół zawodowych co roku zgłaszało się ok. 18–19 tys. uczniów. W tym roku miasto spodziewało się więcej chętnych z uwagi na tzw. podwójny rocznik. I przygotowało dwukrotność miejsc ze sporym zapasem – w sumie ponad 43,2 tys. Ale chętnych jest blisko 47 tys.
Renata Kaznowska, zastępca prezydenta Warszawy, która odpowiada za edukację, precyzowała: – Brakuje nam prawie 3,5 tys. miejsc. Ale wydarzyła się pewna rzecz, na którą wielokrotnie zwracaliśmy uwagę Ministerstwu Edukacji Narodowej. Nie można wszystkich uczniów – tak jak zostało to zrobione – wpakować do wielkiego kotła edukacyjnego, przeliczyć całą Polskę od północy do południa i powiedzieć, że mamy wystarczającą liczbę miejsc dla wszystkich. Zwracaliśmy uwagę, że jeśli ktoś chce zostać prawnikiem, to nie wybierze szkoły branżowej I stopnia, tylko liceum.
I rzeczywiście, po pierwszym etapie zapisów widać, że kandydaci do szkół wWarszawie nie palą się ani do szkół branżowych I stopnia (to dawne zawodówki), ani do techników. Choć Warszawa przygotowała ponad 2,5 tys. miejsc wbranżówkach, to postawiło na nie tylko nieco ponad 1,4 tys. uczniów. Na ponad 12,6 tys. miejsc wtechnikach wpłynęło z kolei niecałe 10,7 tys. podań. Efekt jest taki, że szkoły zawodowe mają kilka tysięcy miejsc, których jak na razie żaden uczeń nie chce. Przepełnienie kandydatów jest za to w liceach.
– Łącznie brakuje nam 7440 miejsc. I dzisiaj nie znam odpowiedzi na pytanie, jak te miejsca znajdziemy – mówi wiceprezydent Kaznowska.
Sławomir Kasprzak, dyrektor Technikum Mechatronicznego, mówił, że szkoda mu uczniów, których szkoła nie przyjmie. Ale martwi się też o tych, którym się uda. – Zastanawiamy się, jak zagwarantować jakość kształcenia, martwimy się o bezpieczeństwo uczniów. Szkoła będzie przepełniona. Zastanawiamy się, jak organizować pracę szkoły w trakcie przerw, tak by każdy uczeń mógł np. skorzystać z toalety czy ze stołówki.
Wszkołach zawodowych jest ponad 3 tys. miejsc, na które nie wpłynęło żadne podanie. Nastolatki wolą licea i tam brakuje ponad 7 tys. miejsc.