Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
PIĘKNA PUŁAPKA NA KIEROWCÓW
Zmasowane akcje strażników miejskich na świeżo wyremontowanej ul. Pięknej.
Łupią mandaty kierowcom za zostawianie aut w miejscu, w którym przez lata był parking, które po modernizacji wciąż wygląda jak parking i które… zaraz znów nim będzie. – A w międzyczasie to taka skarbonka do zarabiania na nas pieniędzy – złoszczą się ludzie
Faktem jest, że mieszkający przy Pięknej i 3 Maja – obie ulice przeszły nie tak dawno gruntowny remont – sami często wzywają strażników. Denerwuje ich, że ludzie stawiają auta na potencjalnych trawnikach. Nie dość, że zostały wycięte drzewa, to jeszcze ta namiastka zieleni musi ustępować kołom samochodów.
Być może także z tego powodu jakiś czas temu zaczęła tam obowiązywać strefa ograniczonego postoju.
Co to jest? Trzeba to jasno powiedzieć – dla wielu kierowców to zupełna nowość. Według przepisów to taki obszar, na którym nie można zatrzymać auta dłużej niż przez minutę, chyba że na znaku jest podany inny przedział czasowy.
Hubert Woźniak z płockiego ratusza twierdzi, że strefa została tam wprowadzona w kwietniu. Nikt dodatkowo o tym nie informował, bo każdy kierowca ma obowiązek znać znaki.
– Ustanowienie strefy jest świetnym wynalazkiem, bo pozwala uniknąć całego gąszczu znaków przy drodze – dodaje Woźniak. – Nie muszą stać na wjeździe w każdą uliczkę, np. Piękną, bo strefa obejmuje cały obszar. Przestaje obowiązywać nie za skrzyżowaniem, a dopiero za odwołującym ją znakiem. Zdecydowaliśmy się na takie rozwiązanie, by zapobiec parkowaniu na terenie, który chcemy zachować pod zieleń, choćby trawę.
Wtym przypadku charakterystyczny znak też stoi w pewnym oddaleniu – np. przed nowym rondem na 3 Maja.
Strażnicy więc faktycznie mają teraz żniwa. Tym bardziej, że…
Na Pięknej przed siedzibą Powiatowego Inspektoratu Weterynarii na szerokim pasie polbruku (uwaga: nie na trawniku!) biało-czerwone słupki wyznaczają chodnik dla pieszych z jednej ich strony, a z drugiej… No właśnie, co z drugiej strony? Jest tam wymalowana koperta oznaczająca miejsce do parkowania dla osoby niepełnosprawnej. I zostaje jeszcze mnóstwo miejsca na inne auta. Zmotoryzowani, w tym klienci weterynarii czy pacjenci znajdującego się naprzeciwko gabinetu stomatologicznego, zgodnie z logiką (bo przez te słupki miejsce wygląda jak parking, choć nie jest oznakowane) i historią (bo w tym miejscu był stary parking) ustawiają tam pojazdy i idą załatwiać swoje sprawy. A po powrocie – niespodzianka: albo strażnik wręczający mandat, albo wetknięte za wycieraczkę wezwanie do straży miejskiej.
Dlatego ludzie napisali w tej sprawie pismo do ratusza. Podpisał je m.in. powiatowy lekarz weterynarii Marek Sankiewicz.
– Bo to naprawdę problem – mówi „Wyborczej”. I zapewnia, że przecież nie on te słupki ustawiał. A taki mały parking jest bardzo potrzebny, bo ich wewnętrzny bywa całkiem zapełniony przez interesantów.
Rzeczniczka straży miejskiej Jolanta Głowacka podkreśla, że strażnicy są „ostatnim ogniwem” i mają tylko pilnować przestrzegania przepisów.
– Już od ronda na 3 Maja obowiązuje strefa ograniczonego postoju – przypomina. – To oznacza, że można tam parkować tylko iwyłącznie wmiejscach wyznaczonych. A to, co jest wydzielone słupkami, nie zostało oznakowane literą „P” – parking. To, że komuś te słupki coś sugerują, nie ma znaczenia. My ich nie montowaliśmy i nie będziemy ich demontować. Natomiast nasze zmasowane działania na tych nowo wyremontowanych ulicach będziemy prowadzić systematycznie, bo zresztą sami ludzie tam mieszkający o to nas proszą.
Wracamy zpytaniami do ratusza. – Skoro może tam stawać osoba niepełnosprawna, to samo się narzuca, że obok wolno parkować innym – sugerujemy.
– Nie zdążyliśmy zrobić wszystkiego od razu – przyznaje przedstawiciel ratusza – ale jeśli chodzi o teren przy siedzibie powiatowego inspektora weterynarii, to śpieszę zapewnić, że… najpóźniej do końca czerwca wytyczone iwymalowane zostaną tu miejsca parkingowe. Prawdopodobnie stanie się to wcześniej, czyli np. w połowie czerwca. I postój będzie w tym miejscu legalny.
Czyli co… Ludzie mają jednak rację, że to celowa pułapka? Bo jeśli wszystko jest przygotowane, jeśli to tylko kwestia krótkiego czasu, bo miniparking i tak zaraz będzie, to naprawdę nie można było polecić straży miejskiej, by ograniczyła swe zapędy i nie wyskakiwała zmandatami jak diabeł z pudełka?
Na to pytanie odpowiedzi nie uzyskaliśmy.
Jest jeszcze jedna sprawa. Chodzi o podjazdy do garaży wprywatnych domach. Jeśli właściciel zostawi na podjeździe swoje auto – azaznaczmy, że podjazd jest wybetonowany, a nie na pasie zieleni, w dodatku ustawiony na nim samochód nie zastawia ani jezdni, ani chodnika – też ma bliskie spotkania trzeciego stopnia ze strażą miejską.
Ratusz: – Zakaz to zakaz, wszyscy muszą się dostosować.
Jednak policjant, z którym o tym rozmawialiśmy, ma inne podejście: – Nie znam dokładnie tego miejsca i sytuacji, jednak nie widziałbym wykroczenia w parkowaniu na podjeździe do własnego garażu. O ile oczywiście auto nie przeszkadza pieszym i kierowcom. Jak człowiek podjeżdża kilka razy do domu na 10 minut czy pół godziny, to ma za każdym razem wjeżdżać do garażu? A sam sobie przecież wjazdu do niego nie zastawia.